Ikona w dawnym magazynie

Karolina Pawłowska


|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 39/2023

publikacja 28.09.2023 00:00

Do ukrytej w lesie Białej Góry warto się wybrać nie tylko na grzyby. – Chciałabym, żeby każdy, patrząc na ikonę, spotykał się z tymi, których ona przedstawia – mówi s. Magdalena Kozłowska, która stworzyła dekorację miejscowej świątyni.

To miejsce służy malutkiej wspólnocie. To miejsce służy malutkiej wspólnocie.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Przez ręce ikonopisarki ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej przeszło wiele zagruntowanych desek, ale zamówienie na ikonę w Białej Górze było wyjątkowe. Onieśmielające. – Trochę się przestraszyłam, czy mi wyjdzie, ale ksiądz proboszcz mnie uspokoił: „W razie czego się zamaluje” – śmieje się z właściwą sobie skromnością s. Magdalena Kozłowska. O zamalowywaniu czegokolwiek jednak nie ma mowy. Mieszkańcy wsi należącej do parafii Rąbino nie ukrywają zachwytu efektem końcowym. I cieszą się, że wszystko udało się przed odpustowym dla nich świętem Podwyższenia Krzyża Świętego. – Bardzo przeżywaliśmy wszystko od pierwszego szkicu do ostatniego pociągnięcia pędzlem. Obserwowaliśmy codziennie, jak scena ukrzyżowania wyłania się ze ściany i z każdym kolejnym dniem staje się coraz piękniejsza! Nie sposób się napatrzyć! – mówi Bogusława Łypek, białogórska sołtys.


Kaplica na cmentarzu


Biała Góra ma 43 numery, ale nie wszystkie są zamieszkane. Żyje tutaj około 80 osób. Pani Bogusława się tu wychowywała, potem wyjechała na studia. Wróciła po 20 latach, już z mężem Marcinem i dziećmi. Teraz razem z sąsiadami z zapałem starają się, żeby we wsi żyło się lepiej, piękniej, aktywniej. Dbają także o swoją niewielką świątynię. Przedwojennym mieszkańcom służyła jako kaplica przedpogrzebowa, potem przez dziesięciolecia była magazynem na siano. Na nowo zaczęła służyć do celów liturgicznych dopiero w latach 80. ubiegłego wieku.


– Pamiętam, że jak byłam małą dziewczynką, to na nabożeństwa spotykaliśmy się jeszcze w domach – kiwa głową pani sołtys. O tym, że dawnej znajdował się tu cmentarz, przypominają jedynie nieduże zagłębienia w równo przystrzyżonej murawie i kamień nagrobny dawnego właściciela. Po tym, że kaplica była stodołą, na szczęście nie ma żadnego śladu. Jest świeżo wyremontowana świątynia, w której gromadzą się na modlitwę białogórzanie. Przestrzeń niewielka, ale roboty było sporo. Stare warstwy trzeba było zeskrobać, uzupełnić ubytki i położyć nową zaprawę. Przygotować prezbiterium pod dekorację, której pomysł narodził się w głowie ks. Grzegorza Fąsa, miejscowego proboszcza. – W Lipiu były warsztaty pisania ikon. Prowadzący Grzegorz Prokopiuk na koniec powiedział, że nauczyłby mnie robienia fresków, żebym mogła namalować coś w naszej kaplicy. Nie podchwyciłam tego pomysłu, ale został mi w głowie. W jakiejś rozmowie z proboszczem z Rąbina wspomniałam o tym żartem, a ks. Grzegorz od razu zawołał: „Biała Góra!” – s. Magdalena opowiada, jak doszło to tego nietypowego dla niej zlecenia. 


Od katechezy do ikony 


Ona też do Białej Góry wróciła po latach. – Kiedy przyszłam do wspólnoty w 1982 roku, jednym z pierwszych zadań, do których mnie skierowano, była katecheza dla najmłodszych i dla dorosłych. Można więc powiedzieć, że Pan Bóg znów mnie tu przysłał, choć z zupełnie inną posługą – uśmiecha się s. Magdalena. Mimo obaw na dwa dni pojechała do Białegostoku, żeby podpatrzeć technikę. Malowanie fresków różni się znacznie od tego, co do tej pory robiła na desce. Wyposażona w fachową wiedzę i dopingowana przez mieszkańców wsi, stanęła przed ścianą białoborskiej świątyni. Kaplica jest pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego, więc wybór przedstawienia był prosty: scena ukrzyżowania, z Maryją i św. Janem stojącymi u stóp krzyża. – Praca nad każdą ikoną to przeżycie, bo nie przedstawia się wizerunków obcych osób, ale bliskich, kochanych. To zawsze wejście w kontakt. I taka też była moja intencja, kiedy pracowałam tutaj: żeby każdy, kto będzie patrzeć na tę ikonę, spotykał się z tymi, których ona przedstawia – wyjaśnia s. Magdalena i zaprasza do kaplicy w Białej Górze. 


Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
  • Zobacz więcej w bibliotece
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.