To niezwykła ikona, bo tworzona nie przez jedną osobę, ale przez grupę artystów. Wyjątkowa, bo będąca owocem wiary parafian i tworzona dla jej ożywienia w miejscowej wspólnocie parafialnej.
Wizerunek został pobłogosławiony w święto Podwyższenia Krzyża.
Karolina Pawłowska /Foto Gość
W piwnicy konkatedralnej plebanii przez 18 miesięcy wypełnionych wyrzeczeniami, modlitwą i pracą powstawała niezwykła ikona. Tworzyli ją uczestnicy odbywających się od lat przy kołobrzeskiej konkatedrze rekolekcji-warsztatów. – Co ciekawe, chociaż nikt tego wcześniej nie planował, z warsztatów zrodziła się wspólnota łącząca modlitwą, wsparciem, rozmowami. W sercach i głowach uczestników pojawił się pomysł wspólnego przedsięwzięcia – mówi Krzysztof Ukleja, lider wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym Metanoia, która organizuje spotkania warsztatowe. – Trudno nawet powiedzieć, kto pierwszy powiedział konkretnie: napiszemy wspólnie ikonę krzyża. Rozmowy łączyły się w całość i temat powracał. Nie wiedzieliśmy, jak i gdzie, ale wiedzieliśmy, że napiszemy krzyż – przyznaje Aleksandra Siewiera, jedna z inicjatorek przedsięwzięcia.
Jak ten z San Damiano
Pan Bóg zasiał ziarenko w sercach kilku osób. Wiedzieli, że stają przed nie lada wyzwaniem, nie tylko ze względu na wielkość deski, nad którą zamierzali się pochylić. − Mamy różne temperamenty, drogi, style. Technika temperowa jest tak czuła, że odzwierciedla nawet wnętrze ikonopisa. Dlatego każda ikona jest tak wyjątkowa, niepowtarzalna. Pracując wspólnie przy krzyżu, musieliśmy tę naszą indywidualność scalić w jedno – mówi Roman Zięba, który prowadzi warsztaty dla kołobrzeskiej wspólnoty piszącej ikony.
Zaczynali w dziesiątkę. Z każdym miesiącem jednak grupa się wykruszała. Ostatecznie zostały dwie ikonopisarki, wspierane okazjonalnymi wizytami Romana. Spotykały się wtedy, gdy pozwalały na to zdrowie, napięty grafik pracy i obowiązków domowych. Reszta wspólnoty wspierała je duchowo. – Cieszyłyśmy się, kiedy ktoś się pojawiał i pracował, ale nie złościłyśmy się, gdy zostawałyśmy nad deską same. Świadomość zgody na niesienie tego krzyża, podnoszenie go w całkowitej wolności, było wielkim przeżyciem. A Boże prowadzenie dawało się odczuć niemal w każdej chwili – opowiada Aleksandra Siewiera. Parafianka kołobrzeskiej parafii konkatedralnej razem z koszalinianką Beatą Markowicz włożyła najwięcej pracy w wykonanie bogatej w symbolikę ikony krzyża z San Damiano. Pomocą w pracy były doskonałe fotografie oryginalnego krucyfiksu, przysłane przez opiekujące się nim siostry klaryski z bazyliki św. Klary w Asyżu.
Odnowienie
Tu każdy detal wymagał namysłu i przemodlenia. Obie ikonopisarki z uśmiechem mówią, że Duch Święty pomagał im farby mieszać, zwłaszcza na finiszu, gdy dobieranie odcienia do poprawianych elementów było już karkołomnym wyzwaniem. Choć włożyły w wykonanie ikony mnóstwo wysiłku i wyrzeczeń, przyznają, że otrzymywały rekompensatę duchową. – Świadomość tego, że to praca, której nie robimy dla siebie, ale dla innych, dodawała nam skrzydeł. Skończyłyśmy 8 września. Dla mnie było to jak prezent, bo dokładnie tego dnia 33 lata wcześniej z mężem braliśmy ślub – mówi Beata. – Pan Bóg wynagradzał wysiłek łaskami. Ola ma w sobie tyle pokoju, którym emanuje, więc praca z nią sprawiała, że się wyciszałam, uspokajałam wewnętrznie – dodaje.
W święto Podwyższenia Krzyża Świętego ikona została pobłogosławiona. Trafi do powstającego w parafii Oratorium. – Z tego krzyża św. Franciszek miał usłyszeć słowa: „Czy nie widzisz, że mój dom jest zniszczony? Idź i odbuduj go”. Nie chodziło tylko o kościelne mury, ale o Kościół. Od tego krzyża wszystko się zaczęło – przypominał ks. Andrzej Pawłowski. Błogosławiąc krucyfiks, proboszcz parafii konkatedralnej dziękował wszystkim, którzy przyczynili się do zrealizowania projektu, i życzył: − Niech to Oratorium będzie początkiem czegoś nowego w naszej parafii, niech wydaje najpiękniejsze owoce, niech ten krzyż przemawia jak wtedy do Franciszka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.