Mszy św. sprawowanej w intencji zesłanych na Syberię przewodniczył w koszalińskiej katedrze bp Edward Dajczak.
Pomnik Ofiar Bolszewizmu na skwerze obok katedry.
Katarzyna Matejek /Foto Gość
W związku z 84. rocznicą sowieckiej napaści na Polskę 15 września w Koszalinie odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary bolszewizmu. W ich intencji w katedrze bp senior Edward Dajczak przewodniczył Mszy Świętej, a koncelebrowali ją proboszczowie katedry ks. Henryk Romanik oraz parafii wojskowo-cywilnej w Koszalinie ks. mjr Dariusz Kamiński. W liturgii udział wzięli również przedstawiciele samorządu, służb mundurowych oraz Związku Sybiraków z pocztem sztandarowym.
Święci mają rację
W homilii bp Dajczak – oddając sprawiedliwość ofiarom sowieckiej agresji ginącym na Syberii „w straszliwy sposób” i kontrastując ich los z „niewyobrażalnie potwornymi” oprawcami – tych drugich określił jako ludzi biednych, bo nie potrafiących zachować się po ludzku.
– Dzisiaj, kiedy wspominamy, jak co roku, nasze siostry i braci sybiraków i ich rodziny, ich niewyobrażalne cierpienie, ale też zwycięstwo przez wiarę tego ogromu ludzi, to musimy zdać sobie sprawę, że tego świadectwa nie wolno nam zmarnować – mówił bp Dajczak, przestrzegając przed rozmywaniem granicy dobra i zła. Pomocą w tym są święci Kościoła, w szczególności zaś Matka Boża bolesna, którą w dniu jej liturgicznego wspomnienia kaznodzieja wymienił jako pierwszą spośród nich.
– W Kościele rację mają święci, a naszą rolą jest tak się w nich wpatrzeć, by przez swą wiarę, świadectwo, poprowadzili nas do Jezusa – mówił bp Dajczak również o niekanonizowanych świętych spoczywających w syberyjskiej ziemi wygnania.
Nie wiemy, nie znamy?
Po liturgii przy pobliskim Pomniku Ofiar Bolszewizmu odbyły się miejskie obchody 84. rocznicy sowieckiej agresji na Polskę z udziałem przedstawicieli władz samorządowych, parlamentu, wojska i szkół. Odczytano apel poległych, złożono wiązanki kwiatów. Wśród okolicznościowych przemówień zabrzmiały słowa ks. Henryka Romanika, proboszcza katedry. Duchowny przypomniał, że Pomnik Ofiar Bolszewizmu stanął na trawniku przy katedrze w listopadzie 1989 roku.
– Nie było wtedy dla niego miejsca w żadnej innej części miasta – stwierdził. – Obecnie, gdy w koszalińskim kole Związku Sybiraków pozostali nieliczni najstarsi, komitet budowy pomnika przekazał go na własność parafii katedralnej, która od początku uczestniczyła w powstaniu tego miejsca pamięci.
Ten formalny krok ma pomóc w zorganizowanej opiece nad monumentem i w staraniach o jego trwałość dla przyszłych pokoleń. – Dobrze się stało, że niedawno opublikowano wspomnienia sybiraków i dokumentację z czasów powstawania pomnika. Już nie można powiedzieć: nie wiemy, nie znamy. Wszyscy widzimy, że potrzebuje on opieki, konserwacji. Potrzeba też ludzi zainteresowanych i zaangażowanych w te sprawy – mówił ks. Romanik. – Jako proboszcz i opiekun pomnika będę prosił instytucje, ludzi dobrej woli, patriotów w Koszalinie o pomoc. Odezwę się do ludzi w mundurach i w cywilu. Może powstanie nowy komitet.
Duchowny przypomniał, że jeszcze jednym symbolem, o którym przy tej okazji należy wspomnieć, jest sierp i młot na betonowej chorągwi Armii Czerwonej na cmentarzu komunalnym. – Nie ma tam dla niego miejsca. Nie tylko dlatego, że pod tym sztandarem obecnie prowadzona jest barbarzyńska wojna. Można zrobić porządek z symbolami w Kołobrzegu i godnie upamiętnić ofiary zbrodni stalinowskiej przeciw Polakom. Może damy radę i w Koszalinie. Tym, którzy argumentują, że to „świadectwo prawdy historycznej o braterstwie broni”, możemy odpowiedzieć, że dla podkreślenia prawdy o „braterstwie broni” 1 i 17 września należałoby domalować tak samo dużą swastykę… – ocenił proboszcz katedry.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.