Świece na front

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 46/2023

publikacja 16.11.2023 00:00

Metalowa puszka, a w niej zwinięte ciasno pasma kartonu, zalane parafiną. W okopach, w pozbawionych elektryczności zabudowaniach, w zrujnowanych piwnicach jest na wagę złota.

Powstają z tego, co zwykle trafia na śmietnik – opakowań konserw, zużytych świec. Powstają z tego, co zwykle trafia na śmietnik – opakowań konserw, zużytych świec.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Praktyka pokazała, że czajnik jest najwygodniejszy. – Przydałby się jeszcze jeden – Tania zagląda niecierpliwie do wnętrza metalowego naczynia, zżymając się nad zbyt długą chwilą bezczynnego oczekiwania. Jeden telefon, szybkie konsultacje i do Garbna wkrótce dotrze nie jeden, a dwa dodatkowe czajniki. Z puszkami i kartonami do cięcia też nie ma większych kłopotów – producenci świec okopowych wykorzystują przecież to, co inni wyrzuciliby na śmietnik. Nieco trudniej o główny element, choć na razie w prowizorycznym magazynie domku myśliwskiego Koła Łowieckiego „Oręż” czeka na przerobienie spory zapas.

– Ksiądz mówił, żeby przynosić nawet po świeczce, ale nie było się co rozdrabniać. Żona podzwoniła trochę i znalazł się producent z Koszalina, który się ucieszył, że może się pozbyć odpadów – śmieje się pan Darek, który opiekuje się domkiem i jego mieszkańcami. Ale taka gratka nie trafia się często. Z pomocą przychodzą nie tylko szczeglińscy parafianie, którzy – dzięki przypomnieniom proboszcza – systematycznie porządkują szuflady ze starych świeczek. Podobnie robią wierni innych, zaprzyjaźnionych wspólnot, do których trafi informacja o świeczkowej manufakturze w Garbnie. – Wojna już trochę trwa, zaczęliśmy się do niej przyzwyczajać. Ale na hasło, że jadę, zawsze jest odzew. Ktoś coś wrzuci do puszki, ktoś zapyta, czy potrzeba jakichś rzeczy. No i zawsze znajdą się resztki świec do przetopienia. Zbieranie puszek czy świeczek nie pozwala nam zapomnieć, że tam ciągle toczy się wojna, że ludzie mieszkają w piwnicach, że na froncie siedzą w okopach, że inni codziennie tracą życie – tłumaczy ks. Mariusz Ambroziewicz, proboszcz parafii w Szczeglinie, do której należy filia Garbnie.

W domku myśliwskim mieszkało kilkanaście osób. Teraz została tylko jedna sześcioosobowa rodzina z Irpinia. Kiedy tylko mogą, zamieniają kuchnię w małą fabrykę. W wyrobie świec specjalizuje się mama Tani. Tola zabiera się za wycinanie kartonów, gdy wraca z pracy, a Tania, gdy upora się z dziećmi. Metod jest kilka. Swoją technikę Tola znalazła w internecie. – Kartonu musi być mniej, bo za szybko się wypala – tłumaczy. Wielkiej filozofii w tym nie ma, a przynajmniej czują, że chociaż tyle mogą zrobić dla tych, o których boją się codziennie, czytając wiadomości. Ile świec już zrobili? Na sztuki nie sposób przeliczyć, prędzej na kilogramy przetopionej parafiny albo na gotowe do wywiezienia paczki, po które przyjeżdża ks. Mariusz, gdy wybiera się do Ukrainy. Pierwszy raz pojechał dwa tygodnie po tym, gdy naszym bezpiecznym światem wstrząsnęła informacja o rosyjskiej inwazji na sąsiadów zza wschodniej granicy. Listopadowy wyjazd był ósmy. – Na początku jeździliśmy częściej, łatwiej było zorganizować dary. Jeździmy do polskich sióstr do Gródka i do parafii Miłosierdzia Bożego w Tarnopolu, gdzie pracuje ksiądz z Polski. Tam też jest miejsce, w którym szukają schronienia uciekinierzy ze wschodniej części Ukrainy i jednostka wysyłająca żołnierzy na front. Stąd też w transporcie jest wyposażenie medyczne i świece – mówi ks. Mariusz. Okopowe źródła światła pozwalają przetrwać walczącym żołnierzom i ludności cywilnej podczas mroźnych nocy. Dobrze zrobione palą się długo, pozwalają ogrzać ręce, podgrzać jedzenie czy wysuszyć ubrania. Mają też jeszcze inny wymiar. – Dla tych w okopach, w piwnicach, w zrujnowanych szpitalach są znakiem, że świat o nich pamięta. Słyszę to za każdym razem, gdy tam przyjeżdżam. A dla nas tutaj są znakiem, że nie możemy o nich zapomnieć. I dołożyć od siebie choć tę zużytą świecę – mówi ks. Mariusz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.