Pamięć roztrzaskana

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 47/2023

publikacja 23.11.2023 00:00

W obrębie Koszalina znajduje się 14 cmentarzy. O niektóre nikt się nie troszczy. To ostatnia chwila, by to zmienić.

Czy da się poskładać płytę z nekropolii w Lubiatowie? Czy da się poskładać płytę z nekropolii w Lubiatowie?
Katarzyna Matejek /Foto Gość

Czasem nawet nie wiemy, że mieszkamy na dawnym cmentarzu, że w parku biegamy po zarośniętych trawą grobach. Nadto pamięć o tych, którzy na naszej ziemi żyli przed nami, nie zawsze jest zewidencjonowana. Wielu zmarłych nie widnieje w żadnych rejestrach, a jedyne wspomnienie o nich to fragment płyty nagrobnej na niszczejącym cmentarzu. Czy tak musi być, skoro ów fragment płyty wciąż jeszcze leży u naszych stóp? A nawet jeśli nie da się z niego już nic odczytać, czy samo miejsce nie jest godne zachowania, upamiętnienia, ludzkiej troski? Pytania o losy różnych cmentarzy znajdujących się w granicach administracyjnych Koszalina stawia ks. Henryk Romanik, diecezjalny konserwator zabytków, dziekan dekanatu Koszalin, proboszcz katedry. Można się ich doliczyć czternastu. Są w różnym stanie i różnią się od siebie troską wkładaną w ich utrzymanie przez lokalną społeczność. – Warto to dokumentować, póki jest jeszcze co. To także pole do działania dla inicjatyw obywatelskich, miejskich, parafialnych, ponieważ nie można tego wydać na pastwę losu – przestrzega ks. Romanik.

Lubiatowo

W podkoszalińskiej wsi Lubiatowo na skraju rezerwatu przyrody znajduje się nieduży cmentarz, na który składa się kilkadziesiąt zniszczonych nagrobków. Spoczywa tu niejaki Gustaw Ruhmke, pochowany na początku grudnia 1925 roku w wieku 50 lat. Inne nazwiska trudno odczytać, zniszczył je upływ czasu, ale nie tylko, także ludzkie ręce – żeliwne krzyże są wyłamane i skradzione, większość kamieni nagrobnych jest potłuczona, rozrzucona z dala od siebie, z nielicznych da się odczytać inskrypcję – po niemiecku, bo to ewangelicki cmentarz dawnych mieszkańców Köslina. Z całego żeliwnego ogrodzenia pewnego grobowca nie skradziono tylko jednego przęsła –  wrosło ono bowiem w pień drzewa. – Dewastacja to niszczenie nie tylko samych nagrobków, ale przede wszystkim pamięci o ludziach, których pochowano w tej ziemi – ubolewa ks. Romanik.

Mimo że cmentarza przeznaczonego w 1985 roku do likwidacji nie zrównano z ziemią, to jednak także o niego nie zadbano. I choć niektóre połamane betonowe elementy nagrobków mech wybarwił na piękną butelkową zieleń, to jednak wygląda na to, że to miejsce nie jest już ważne. Za serce chwytają betonowe – zachowane w całości – małe opaski grobów dziecięcych.

– W granicach Koszalina jest to najsmutniejszy obraz opuszczonego dawnego cmentarza – mówi diecezjalny konserwator zabytków, porównując to, co widzi dzisiaj, z wizytą w tym miejscu kilka lat temu. Jak wskazuje, można inaczej – wszak istnieją tu i chlubne przykłady dawnych cmentarzy, o które społeczność w ostatnich latach się zatroszczyła, np. w Jamnie czy Dzierżęcinie.

Miłym akcentem na lubiatowskiej nekropolii jest to, że listopadową porą postawiono tu kilka tlących się zniczy i stroik. Jednak szklaną tablicę nagrobną gęsto zapisaną gotycką czcionką i potłuczoną na wiele części wystarczy potrącić nogą, by na zawsze rozsypała się pamięć o kimś, kogo i dzisiaj trudno rozpoznać z nazwiska. To ostatnia chwila, kiedy da się jeszcze złożyć szklaną układankę w całość. – Dla chrześcijanina cmentarz to miejsce oczekiwania na zmartwychwstanie ciał, dlatego dobrze, by nadal znajdowali się ludzie, którzy tutaj przybędą z modlitwą za zmarłych – mówi duchowny.

Osieki

Cmentarz nowy w Osiekach powstał w połowie XIX wieku i był czynny do lat 60. XX wieku. Znajduje się tu (kilkadziesiąt metrów od kościoła i zarazem od przystani nad jeziorem) niecodzienny jak na nasze obyczaje ślad kultury żałobnej. To memoriał, monument upamiętniający żołnierzy poległych w I wojnie światowej z rodu Hildebrandów, właścicieli dworku i majątku w Osiekach. Monument stanowią betonowy miecz wbity w głaz z inskrypcją „Hildebrand” oraz otaczający je kamienny parkan. – Być może było to nawiązanie do legendy arturiańskiej, oznaczające, że ten miecz jest nadal groźny, bo na jego odwrocie znajduje się data 1928, czyli dekadę po zakończeniu I wojny światowej. Czy to było ostrzeżenie, że ten miecz kiedyś zostanie dobyty – a tak przecież za kolejne dziesięć lat się stało? To więc może symbol, przestroga – zastanawia się ks. Romanik.

– Po chrześcijańsku patrząc, naszym zadaniem jest pamiętać o grobach ludzi ochrzczonych, bez względu na to, że to byli Niemcy, ewangelicy. Z drugiej strony nie można przekreślać pamięci o zbrodniarzach wojennych, którzy pochodzili z tych miejscowości, a byli sprawcami wielkiego zła. Myślę, że pamięć wyrażona tym pomnikiem nie może przekreślać naszej modlitwy za zmarłych – stwierdza duszpasterz – dlatego przy obydwu tutejszych kościołach, gdzie przed laty byłem proboszczem, czyli tu, w Osiekach, oraz po sąsiedzku, w Suchej, wznieśliśmy tablice pamiątkowe wzywające po polsku i niemiecku do modlitwy za pochowanych tam od XIII wieku chrześcijan. To przecież ślady najdawniejszej tradycji chrześcijańskiej, którą odziedziczyliśmy na tych ziemiach.

Strzeżenice

Przy ruinach średniowiecznego kościoła trudno znaleźć ślady dawnego cmentarza. Jest kilka płasko ułożonych płyt – ktoś w listopadzie zapalił tu znicze. Jeszcze w październiku 2013 roku postanowili zadbać o to miejsce mieszkańcy wioski. Z inicjatywy rady sołeckiej wykarczowano krzaki i chaszcze, aż odsłonięto ruiny kościoła. Jak ustalono, świątynia, większa nawet od tej w sąsiadującym ze Strzeżenicami Mielnie, została zdewastowana dopiero po wojnie – najpierw podpalono ją, a potem rozkradziono budulec. Został jedynie częściowo zachowany portal z fragmentem wieży.

– To zabytek pamiętający tradycje średniowieczne, rycerskie, a to, co obecnie widzimy, to rozpadające się ruiny, dla których nadeszła ostatnia chwila, żeby podjąć inicjatywę konserwatorską w granicach gminy Będzino. Ten relikt wieży mówi też o tym, że tu, wokół kościoła, znajduje się cmentarz. To jedyne miejsce na skraju Koszalina, w tak uczęszczanym miejscu, dosłownie kilkaset metrów od drogi do Mielna, które, przy odpowiednim wykorzystaniu potencjału, mogłoby być nawet atrakcją turystyczną. Ale to wymaga chęci, zaangażowania i odrobiny fantazji, by zainteresować turystów – mówi ks. Romanik i podpowiada, że wątkiem opowieści mogłyby być początki datowanej na 1288 rok osady rycerskiej, gdzie przybywali Niemcy głównie z Westfalii (już sama nazwa Strzeżenice wywodzi się od słowiańskiego słowa streza – straż, straże). W 1409 roku pojawia się wzmianka o kościele wzniesionym prawdopodobnie na miejscu pierwszej kaplicy. To potencjał, który można wykorzystać.

– Jednak bez interwencji władz lokalnych to wszystko, niestety, zapadnie się w ziemię, zapewne odsłaniając atrakcyjną działkę budowlaną… – ubolewa pasjonat historii i wskazuje na zdrewniałą roślinę wyrastającą spomiędzy spojeń portalu. – To będzie koniec tamtego dawnego świata w Strzeżenicach. Warto go ocalić, zanim za chwilę go nie będzie.

– Ja tutaj po prostu płaczę. Bo to, że czas niszczy mury, to jedno. Ale trudno przejść spokojnie nad tym, że władze lokalne nie widzą tego świętego miejsca; mowa także o cmentarzu, na którym wciąż spoczywają ludzkie szczątki – dodaje diecezjalny konserwator zabytków.

Mścice

Dawnym bogatym gospodarzom z Mścic za daleko było na parafialny cmentarz w Strzeżenicach, toteż wybudowali własny. W wiosce nigdy nie było kościoła, urządzono go więc przy dworku. Dziś rozciąga się nad nim okazały park bukowy. Fragment parku zajmują widoczne nagrobki. Na niektórych są wyraźne inskrypcje, dlatego można wspomnieć Marthę Kumrow, zmarłą w lipcu 1941 roku. To prawdopodobnie ktoś z rodziny Bernharda Kumrowa, sołtysa, który opracował kronikę wsi. Cmentarz jest zadbany, to park, leżą liście, ale nie ma chaszczy, połamane płyty nie są porozrzucane, lecz ułożone obok siebie. – Jest czysto, na płytach ustawiono niedawno lampki, ludzie tu przychodzą na spacery, widać wydeptane ścieżki – ocenia dziekan dekanatu Koszalin. Jak dodaje, warto byłoby jednak zrobić jeszcze coś więcej – urządzić lapidarium, podnieść nagrobki, wykonać dokumentację istniejących napisów i zebrać świadectwa polskich mieszkańców Mścic po 1945 roku. – Bo o pamięć o tych, którzy przed nami żyli na tych ziemiach, należy się upomnieć, okazać im szacunek, pomodlić się za nich. Niech więc ci zmarli spoczywają w pokoju. Amen.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.