Może lepiej napiszę o śniegu

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 49/2023

publikacja 07.12.2023 00:00

Wanda Kamyk tworzy wiersze o morzu, sołtysie, boisku. A także o Bogu, którego, jak mówi, poznała późno.

Jej utwory poetyckie można znaleźć  w kilku zbiorach. Jej utwory poetyckie można znaleźć w kilku zbiorach.
Katarzyna Matejek /Foto Gość

Choć dotąd – jako emerytowana nauczycielka matematyki – za pomocą cyfr pomagała uczniom zrozumieć prawa królowej nauk, do opisywania rzeczywistości woli używać słów. Na białym arkuszu (czy raczej na bieli ekranu komputera) lubi słowami wyrażać swoje myśli. Wanda Kamyk ze Starych Bielic pisze o ludziach, którzy osiedlali się tu po wojnie, o wsi i tworzących ją gospodyniach, o Bałtyku, o wierze w Boga. Jak większość amatorów najpierw pisała do szuflady, aż w końcu odważyła się zaistnieć w pomorskiej przestrzeni literackiej – w kilku almanachach poezji wydawanych przez Centrum Kultury Powiatu Słupskiego, konkursach takich jak „Koszalińska Niezapominajka” czy „Limeryk o Trzebiatowie” oraz w wydanych samodzielnie tomikach.

Lubię uczyć

Przez lata uczyła matematyki i informatyki w Szkole Podstawowej w Starych Bielicach, pracowała też w miejscowej bibliotece, założyła teatrzyk „Kąfacela”, a społecznikowskie talenty realizowała jako radna. O wszystkich tych aktywnościach mówi: to była superpraca. – Dla mnie bycie nauczycielem było czymś naprawdę pięknym. I nie ma znaczenia, że matematyką czasem straszono uczniów albo że bywały trudne sytuacje z nimi związane. Umiałam sobie z tym radzić. Niosły mnie ich sukcesy, gdy widziałam, jak się starają, poprawiają. W naszym zawodzie niezwykłe jest to, że możemy drugiego człowieka czegoś nauczyć – mówi pani Wanda i wymienia sukcesy swoich podopiecznych: wysokie miejsca w konkursach krajowych i europejskich.

Styl pracy nauczyciela podpatrywała w rodzimej szkole – u kolegów pedagogów, którzy byli jej nauczycielami zaledwie kilka lat wcześniej w Trzcinnej koło Myśliborza. Dziś nie ma wątpliwości, że stara szkoła nauczania miała wiele zalet – wszak niedoceniane dziś konstruowanie ostrosłupa z tektury to nie tylko szansa na zrozumienie wzorów geometrycznych czy okazja do wspólnej pracy dziecka z rodzicami, ale coś więcej. – My robiliśmy te bryły po coś: w następnym roku kolejna klasa brała je z gabloty i rozklejała – krawędzi, wierzchołków trzeba najpierw dotknąć, zanim zacznie się obliczać powierzchnię. Bo matematykę można poczuć.

Chcę krytyki

Talent do pisania odziedziczyła po mamie, która pisała wiersze i scenariusze jasełek dla dorosłych, wystawianych w rodzinnym Myśliborzu. Jednak dopiero spotkanie z Zygmuntem Królakiem z niedalekiego Witolubia – poetą zmarłym w styczniu 2022 roku, który pokazał pani Wandzie jeden ze swoich pierwszych wierszy – dodało jej odwagi, by uwieczniać na piśmie własne wrażenia. Zachęta koleżanki Grażyny z koszalińskiego Bractwa Literackiego zawiodła ją w progi prężnie działającego towarzystwa poetów amatorów.

– Wtedy odważyłam się pokazać moje wiersze tym, którzy też pisali. Nie tylko słuchałam ich opinii i uwag bez obrażania się, ale nanosiłam sugerowane poprawki. Każdy w bractwie miał prawo mój utwór skrytykować – i to było bardzo pouczające. Niektórzy tego nie lubią, mówią, że utwór ma zostać taki, jaki był pierwotnie. Ja myślę inaczej. Nie rani mnie odmienne zdanie, przeciwnie, podobają mi się sugestie innych osób, pomagają się rozwijać. Sama ich zachęcam: proszę, mówcie, co myślicie – mówi pani Wanda.

Strofy więc się zmieniają – co ułatwia możliwość wprowadzania korekty tekstu na komputerze; potem, również drogą komputerową, pani Wanda publikuje. – Niektórzy proszą, by udostępnić im któryś z wierszy, bo chcą go mieć – przyznaje. – To miłe.

Uwiecznić, co się liczy

Spory zbiór twórczości Wandy Kamyk stanowią wiersze okolicznościowe: na jubileusze kapłańskie, ważne wydarzenia z życia znajomych i ludzi, którzy zasłużyli się dla lokalnej społeczności. Są strofy o uczniach i „Oda do nauczyciela”, a nawet wiersz o boisku: o dzieciach wyżywających się na rolkach, o fanach akrobacji na deskach w skateparku, o szalejących trybunach, a przede wszystkim o spełnionym marzeniu bieliczaków: boisku z prawdziwego zdarzenia. – Należało o tym napisać – zapewnia autorka.

Stara się zauważać, że ktoś jest osobą pozytywną w lokalnym środowisku, że robi dla innych coś wartościowego – jak żyjąca w sąsiedztwie rodzina z niepełnosprawnym synem, który dzięki oddaniu i trosce bliskich osiągnął sportowy sukces na polu międzynarodowym w dziedzinie armwrestlingu, czyli w siłowaniu na rękę. W wierszu „Nie zabijaj” autorka oddaje hołd rodzicom, którzy zdecydowali się przyjąć na świat córkę ze zdiagnozowanym zespołem Downa. – To wiersz o nich i Emilce, dziś już 6-letniej dziewczynce, która dobrze się rozwija, chodzi do przedszkola, dużo mówi, poznaje kolejne słowa. Na pewno rodzicom jeszcze nie raz będzie ciężko, ale ja widzę miłość w tej rodzinie – mówi wzruszona Wanda Kamyk, ciesząc się, że także ich poruszył ten utwór.

W zbiorach poetki jest także coś z historii rodzinnej: rymowane wspomnienie o szwagrze wywiezionym na Sybir. – Wolność nie na zawsze jest nam dana, wciąż musi być pielęgnowana, szanowana, zdobywana – przytacza motyw utworu poetka, powołując się na nauczanie św. Jana Pawła II. – To trzeba wyryć w sercu i umyśle.

Imponujące gospodynie

W jednym z esejów Wandy Kamyk zagościło Koło Gospodyń Wiejskich z lat 60. i 70. – Kiedy w 70. roku przyjechaliśmy na stałe do Starych Bielic, zastaliśmy działające tu prężnie Koło Gospodyń Wiejskich. Z biegiem lat to koło umarło śmiercią naturalną i dopiero pięć lat temu powstało zupełnie nowe, ale ja chciałam zawczasu uwiecznić niezwykłe gospodynie wiejskie z tamtych lat. To były eleganckie kobiety, chciały się upodobnić do pań z miasta – mówi z podziwem bieliczanka i pokazuje zdjęcia, na których widać grupę pań w modnych strojach, dobrze uczesanych, bo – jak same o sobie mawiały – „nie możemy dać po sobie poznać, że nie dorównujemy tym z miasta”.Pieniądze zdobyte z organizowania zabaw we wsi przeznaczały więc na to, by bywać w Krakowie, Warszawie, Trójmieście. I na płaszczyki, torebeczki, buciki. – Podziwiam je: żeby wybrać się na taką trzy-, czterodniową wycieczkę, potrafiły zostawić swoje gospodarstwa, dzieci, których miały przecież liczne gromadki, ta chyba miała ośmioro – pani Wanda wskazuje na jedną z elegantek w kapeluszu i z gustowną torebką. – A tu Jadzia, tu Krysia, tu Zosia. Znałam je wszystkie, uczyłam ich dzieci.

Po co to pisanie?

Czerwieniejący wschód słońca to dla niej pobudka do pisania o domu, miłości, nowych możliwościach. – Potrzebuję wypisać się: swoje uczucia, stosunek do otaczającego świata, piękno pór roku, wsi, morza. To mnie uspokaja, a kiedy potem o tym czytam, znów mówię: jakie to piękne, jakie fajne – wyznaje pani Wanda.

Lubi pisać o uczuciach. – Czasem to wiersze dość osobiste, o miłości, jednak zechciałam także podzielić się nimi z ludźmi. Bo przecież doświadczyłam wielu pięknych emocji, uniesień, czasem też niełatwych, w końcu przeżyliśmy z mężem w małżeństwie 55 lat. Chcę pisać o relacjach z najbliższymi, także z moimi dziećmi, wnukami, mamą – mówi.

Za pióro od czasu do czasu chwyta niemała część rodziny Kamyków, ale nie mąż Wandy – Józef, również emerytowany nauczyciel. – On tylko krytykuje – śmieje się żona. Ale już na poważnie przyznaje, że sama prosi go o wysłuchanie nowych utworów. – Pytam go: przeczytać ci wiersz? − Ano przeczytaj − on odpowiada. Słucham jego uwag, nie złoszczę się.

Jak mogłabym nie wierzyć?

– Jestem osobą wierzącą, ale od niedawna – mówi Wanda Kamyk i dodaje: – To znaczy od początku małżeństwa, czyli od 55 lat.

Wychowała się w rodzinie, w której nie było zwyczaju chodzenia do kościoła. Mama czasem zachodziła tam po pracy na chwilę modlitwy, ale w niedzielę jej rodzice, bracia i ona sama nie chodzili na Mszę. – Nie wiem, dlaczego. Niby wierzyłam w Boga, ale nawet na religię chodziłam w kratkę – wspomina.

W średniej szkole o wiarę zapytała ją koleżanka. „Jak można w Boga wierzyć, a nie chodzić na Mszę?” – upierała się. Zaczęła wyciągać Wandę na nabożeństwa, ale najwięcej zmieniła w tej kwestii dopiero znajomość z Józefem, wkrótce narzeczonym, i decyzja o ślubie kościelnym. – Dużo rozmawialiśmy we dwoje o Bogu, o zbawieniu, o moralności. Tak się zaczęło. Dziś nie wyobrażam sobie, jak mogłabym nie kochać Boga, który mnie kocha. Nawet dalekie wycieczki mi nie przeszkadzają w byciu na Mszy niedzielnej, zawsze udaje się to zorganizować – zapewnia. Jak dodaje, odnalazła zaufanie do Boga i nie złamała tego żadna trudna sytuacja. – Nie miałam życia usłanego różami, przeciwnie, można powiedzieć, że kiedy się pobraliśmy, to dwie biedoty się zeszły. To było życie pełne wyrzeczeń, szczególnie ze względu na dzieci. Ale chyba umiem żyć, cieszyć się wszystkim, co daje mi Bóg, bo dał mi i nadal daje bardzo dużo. Umiem, a przede wszystkim chcę tak żyć.

Ważne słowa

Pisząc wiersz „Cud natury” o dziecku w łonie matki, opowiedziała się za życiem. – W ten sposób chciałam powiedzieć innym, jakie jest moje zdanie odnośnie do aborcji, a raczej człowieka, który został poczęty i istnieje – mówi poetka. Ten utwór, a raczej pogląd, spotkał się z dyskusją na jej profilu facebookowym. – Wiem, że kobiety bywają w różnych dramatycznych sytuacjach i podejmują różne decyzje, ale ja nie mam wątpliwości, że nie usunęłabym dziecka. Nie wyrzucam jednak tego nikomu, ale niech wypowie się za mnie wiersz – stwierdza, nie wchodząc w polemikę z czytelniczkami.

„Miejsce modlitw” to utwór o takich miejscach jak Góra Chełmska z sanktuarium Matki Bożej, gdzie pani Wanda lubi wędrować u boku męża, z różańcem. Podobnych miejsc szuka w okolicy – są nimi plaża, wieś, las, i to o każdej porze roku. Tam rodzi się jej uwielbienie dla Boga, czasem również zapisane rymowaną strofą. – Poświęcam część życia poezji, a może nawet czasem uciekam w nią od tego, co mnie smuci, albo i od zwykłych obowiązków, odkurzania, mycia garów… – zastanawia się. – Kiedy zdarzy się coś trudnego, niekiedy odsuwam tę sprawę i myślę: lepiej napiszę wiersz o tym, jak płatki śniegu spadają.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.