Widzisz? Reaguj, pamiętaj

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 51/2023

publikacja 21.12.2023 00:00

Widzisz znak „Pomóż mi”? Zareaguj. Słyszysz, że bierność to nie przemoc, pamiętaj: to kłamstwo.

	Znak „pomóż mi” składa się z trzech elementów: pokazujemy dłoń otwartą, kierujemy kciuk do jej wnętrza i zaciskamy na nim pozostałe palce, tworząc pięść. Znak „pomóż mi” składa się z trzech elementów: pokazujemy dłoń otwartą, kierujemy kciuk do jej wnętrza i zaciskamy na nim pozostałe palce, tworząc pięść.
Katarzyna Matejek /Foto Gość

Centrum Kryzysowe Caritas dla Kobiet i Kobiet z dziećmi „Nadzieja” w Koszalinie włączyło się w międzynarodową kampanię pn. „16 dni przeciw przemocy ze względu na płeć”. Rozpoczęła się ona 25 listopada, w Międzynarodowym Dniu Przemocy Wobec Kobiet, i trwała do 12 grudnia – Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka, co ma podkreślić, że przemoc wobec kobiet jest pogwałceniem praw człowieka.

Placówka Caritas w tym roku skupia się na demaskacji mitów dotyczących przemocy nadal funkcjonujących w społecznej świadomości. Wyrazem kampanii jest edukacja na temat międzynarodowego znaku „pomóż mi” (zaciśniętej dłoni z ukrytym kciukiem), będącego sygnałem, że wykonująca go osoba znajduje się w niebezpieczeństwie, o którym nie może w inny sposób poinformować postronnych.

– Chcemy przyczynić się do tego, by jak najwięcej osób ten znak poznało, bo to sposób, by ludzie wokół, nawet nieznający ofiary, umieli rozpoznać czyjś dramat i skutecznie zareagować – mówi Agnieszka Filipczuk, koordynatorka Centrum Kryzysowego. Placówka włącza się w kampanię, popularyzując tę wiedzę w mediach lokalnych i społecznościowych, oraz realizując spotkania dla mieszkanek.

Mity

Wśród mitów do odkłamania na temat przemocy jest na przykład to, że tylko kobiety i dzieci są jej ofiarami. Jednak bywają nimi i mężczyźni, co jest dla nich niezwykle wstydliwe i z tego względu rzadko taka sprawa wypływa; mężczyzna nie poskarży się, nie zgłosi tego na policję, co statystycznie pomniejsza skalę problemu. Co więcej, sprawcami przemocy mogą być nawet dzieci. Kolejnym błędem jest powtarzanie, że gdyby ofiara naprawdę cierpiała, odeszłaby od sprawcy; jednakże groźby sprawcy i naciski ze strony rodziny obezwładniają ofiarę, więc trzyma wszystko w tajemnicy i nie szuka pomocy. Nie jest też prawdą, że sprawcy to zawsze osoby uzależnione, chore psychicznie, niedostosowane społecznie; oprawcą może być każdy, kto chce przejąć kontrolę i władzę nad drugą osobą. Fałszem jest zwalanie winy na alkohol. Alkohol nie powoduje agresji, lecz najwyżej ją wyzwala, przez co bywa wykorzystywany jako usprawiedliwienie czynu. Niebezpiecznym przekonaniem jest też przeświadczenie ofiary, że atak na nią był jednorazowy i nie powtórzy się; niestety, pozostawiony bez reakcji zwiększa prawdopodobieństwo kolejnego.

Jednym z najpopularniejszych mitów jest to, że przemoc jest wtedy, gdy widać ślady. – Nieprawda, bo to także znęcanie się psychiczne, ekonomiczne, seksualne. To nie tylko siniaki, złamania, oparzenia, ale też obelgi, zmuszanie do określonych zachowań, groźby, zastraszanie. A nawet zaniedbanie i niezaspokojenie podstawowych potrzeb osób, za które jest się odpowiedzialnym – wyjaśnia Agnieszka Filipczuk.

Projekt antyprzemocowy skierowany do mieszkanek Centrum Kryzysowego wyposaża je w informacje o mitach, którym nie powinny ulegać, oraz o tym, co mogą zrobić, gdy ktoś będzie się nad nimi znęcał, gdzie mogą schronić się w danej chwili, nawet jeśli to jest środek nocy, gdzie udać się po systemową pomoc, a także jak reagować, gdy zauważą kolejną ofiarę.

To moja wina?

Wielu rodzajów przemocy – psychicznej, fizycznej, finansowej, seksualnej – doznała mieszkanka Centrum, Roksana. – Gdyby wtedy ktoś podał mi pomocną dłoń, przekonał, że nie z mojej winy spotyka mnie to wszystko… – żałuje kobieta. Bez tego wszystkiego pozwalała partnerowi wmawiać sobie najgorsze rzeczy na swój temat – wszak mówił jej to ktoś, kto ją kochał. – Najgorsza była wynikająca z tego bezsilność – ocenia po czasie. Dziś Roksana wie, że są ludzie, na których może liczyć, są programy pomocowe i placówki, gdzie może się schronić, możliwości, które może wykorzystać. Dlatego zapewnia: już nie pozwoli sobą pomiatać. – Nabrałam pewności siebie. Jeśli jeszcze kiedyś doznam przemocy, to sobie poradzę. Siłę daje mi to, że wiem, iż nie zależę od żadnego mężczyzny.

Najtrudniej zaakceptować podeptanie uczuć, zaufania, oddania. – Przemoc emocjonalna boli te kobiety bardziej niż cios i dłużej zostaje w pamięci – mówi Elżbieta Mytnik, wychowawca i opiekun w Centrum Kryzysowym. – Panie uciekają od podjęcia tego tematu, nie chcą iść do specjalistów, by przerobić w sobie ten problem, a niestety nie da się go samemu po prostu zamknąć i iść dalej do przodu. To trzeba przepracować. Bo siniak sam z siebie w końcu zniknie, ale skutki przemocy psychicznej nie.

Inna mieszkanka Centrum, Ewelina, nie ma wątpliwości, że jako ofiara mężczyzny nie ma szans. – Dotkliwe jest to upokorzenie, że ktoś wobec mnie stosuje przemoc – mówi. – I że jest to ktoś bardzo bliski, do kogo mam zaufanie, a jednak właśnie on mnie krzywdzi – dodaje Anna, będąca w podobnej sytuacji. Również jej zabrakło kogoś, kto pomógłby jej spojrzeć na wszystko z boku i znaleźć rozwiązanie. – Kogoś, kto by mną pokierował, wsparł mnie.

Dzieci ofiarami zła

Siłę do walki dają Annie dwie osoby: córka i ciocia. – Dla córki staram się walczyć, nie poddawać się – mówi matka. – Natomiast poczucie, że w przyszłości dam sobie radę, gdy znów spotka mnie przemoc, daje mi ciocia. Bardzo mi pomaga w trudnych chwilach, dużo rozmawiamy, udziela rad. Czuję jej wsparcie.

Także pani Monice siłę dają dzieci. – One nie pozwalają na to, by jakiś mężczyzna pastwił się nade mną – mówi. Wśród doznanych krzywd ze strony męża alkoholika wymienia znęcanie się psychiczne, wyzwiska, straszenie nożem, rękoczyny. – Kiedyś popchnął mnie na szafkę. Uderzyłam o nią głową, upadłam na podłogę, zaczął mnie wtedy dusić. Gdyby nie córka, nie wiem, co by się wtedy stało.

Niestety dzieci nierzadko są świadkami domowych kłótni, rękoczynów, bójek, nieobyczajnych zachowań. Nie powinny być rozjemcami między dorosłymi ani nawet świadkami takich scen. Jeśli są, płacą wysoką cenę. Pierwszą reakcją jest płacz ze strachu, w dalszej kolejności różne zaburzenia, aż po głęboki uraz psychiczny, traumę. Jedne zamkną się w sobie, wycofają, inne będą reagowały agresją, także na sytuacje niezwiązane z rodziną.

Rozumie to dzisiaj Monika, ale kiedy złe rzeczy działy się w domu, była bezradna. – Brakowało mi w tamtych chwilach wsparcia rodziny, jednak ja sama bałam się cokolwiek powiedzieć rodzicom czy teściom. Bałam się zmian, myślałam, że tak trzeba żyć. Zresztą w domu teściów też był alkohol, kiedy coś próbowałam powiedzieć, słyszałam: „To normalne, u nas też tak jest”.

Okrutne matki

To trudny temat, ale nierzadko to same matki są sprawcami przemocy w stosunku do dzieci. I nie tylko chodzi o bicie maluchów za karę lub w złości, ale codzienne zaniedbania, nieprzypadkowe, związane z trwałą postawą.

– Zdarza się i tu, w Centrum, że matka nie gotuje dzieciom obiadu, nie dba, by dziecko było czyste, nie prowadzi go do lekarza, zaniedbuje jego edukację. I nie widzi w tym problemu. Skala zaniedbań w tym względzie bywa tak duża, że należy uciec się do przepisów prawa – wyjaśnia A. Filipczuk. W praktyce może to oznaczać wszczęcie procedury niebieskiej karty, a nawet sądowy wgląd w sytuację dziecka. Podopieczne Centrum poznają więc przepisy kodeksów karnego, opiekuńczego i rodzinnego.

– Czasem dopiero po dłuższym pobycie podopiecznej tutaj dochodzimy po nitce do kłębka – do sedna jej problemów, bo kiedy do nas przychodzi, nie tylko nie chce od razu opowiedzieć, dlaczego uciekła z dzieckiem z domu, ale nawet nie zdaje sobie sprawy ze swojej złej sytuacji i z tego, że podwaliny jej kryzysu są głębokie – mówi koordynatorka. – Kiedy dzięki wiedzy tu zdobytej odkrywa, że także jej matka poddawała się przemocowemu mężowi i nie dawała wystarczającej opieki dzieciom, zaczyna rozumieć, skąd bierze się jej własna bierność wobec przemocy, obojętność na rodzicielskie obowiązki. Z pewnej takiej rodziny trafiły do nas przez lata trzy pokolenia kobiet.

Stare śmieci

Problemem najtrudniejszym do przeskoczenia w przywracaniu kobiet do zdrowego funkcjonowania w społeczeństwie jest nie tylko ich bierność, ale i niemożność wyrwania się z patologicznego środowiska. Panie nie tylko wracają po wyjściu z Centrum Kryzysowego „na stare śmieci”, ale też często w objęcia tego samego partnera, od którego uciekły, a jeśli nie tego samego, to innego znajomego z tego samego środowiska. Bywa, że w Centrum mieszkają obok siebie te, które były partnerkami tego samego mężczyzny, co nie sprzyja atmosferze zaufania i otwartości, korzystnych terapeutycznie.

Ale zdarzają się też sytuacje pozytywne, gdy którejś udaje się wyrwać, wyjechać na stałe do innego miasta i zacząć nowe życie. Takim przykładem jest jedna z byłych mieszkanek koszalińskiego Centrum dla Kobiet, której pomógł dopiero drugi pobyt w ośrodku; po pierwszym nie była gotowa na zmiany i wróciła do przemocowego męża. „Wytrzymam, kocham” – mówiła do siebie, bita przez niego. Aż wreszcie stwierdziła: „dość”, wróciła pod dach Centrum, nawiązała kontakt ze swoimi rodzicami i wyjechała z nimi do rodzinnego miasta. Skończyła przerwane wcześniej studia, poszła do pracy, dzieci, które zaniedbywała (za co wcześniej groziła jej utrata praw rodzicielskich), zaczęły normalnie funkcjonować, radzić sobie w szkole. – Ta kobieta jest kowalem własnego losu – stwierdza A. Filipczuk. – Udało się, bo miała odwagę przyznać się – a także swoim rodzicom, którzy ją przed tym przestrzegali – że popełniła życiowy błąd, wiążąc się z tym partnerem.

Centrum Kryzysowe przyjmuje kobiety z dziećmi na okres do 9 miesięcy. Obecnie mieszkają tam cztery kobiety i ośmioro dzieci. Od początku istnienia placówki wsparcie otrzymały 803 osoby, a w tym roku – 22 kobiety i 26 dzieci. Dom przy ulicy Harcerskiej w Koszalinie funkcjonuje 24 godziny na dobę, dodatkowo w placówce działa punkt konsultacyjny Silni Nadzieją. Panie otrzymują tu pomoc psychologiczną, wychowawczą, uczestniczą w zajęciach rozwojowych i profilaktycznych, szkoleniach zawodowych, dla rodziców oraz rozwoju osobistego. W ofercie dla dzieci są zajęcia psychoedukacyjne i aktywizujące.

Imiona podopiecznych Centrum Kryzysowego w Koszalinie zostały zmienione.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.