Lekarstwem jest wyznawana i praktykowana miłość

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 19.01.2024 18:04

Od słupskiego kościoła Mariackiego rozpoczęło się tegoroczne wołanie w intencji jedności chrześcijan.

Lekarstwem jest wyznawana i praktykowana miłość Po wieloletniej przerwie modlitwa ekumeniczna znów wybrzmiała w Słupsku. Karolina Pawłowska /Foto Gość

W ekumenicznym nabożeństwie uczestniczyli przedstawiciele czterech słupskich Kościołów. Pod przewodnictwem bp. Zbigniewa Zielińskiego modlili się i rozważali teksty przygotowane przez ekumeniczny zespół prześladowanych wspólnot chrześcijańskich z Burkina Faso. Ich przewodnią myślą jest biblijny tekst zaczerpnięty z Ewangelii Łukaszowej: „Będziesz miłował Pana, swego Boga…, a swego bliźniego jak siebie samego”.

Do przypowieści o miłosiernym Samarytaninie i przykazania miłości nawiązywali w swoim słowie przybyli tego wieczora do kościoła Mariackiego duchowni.  

-  Dziękuję za ten wieczór. Zanim tu przyszedłem siedziałem w rachunkach, rozliczeniach różnych projektów, które realizujemy jako parafia i staramy się działać na rzecz drugiego człowieka. Nie pytając skąd przychodzi, skąd jest, do jakiego kościoła się udaje. Myślę, że na początku tego tygodnia modlitw o jedność chrześcijan ważne jest, żebyśmy te teologiczne różnice, które są między nami, nad którymi pracujemy, o których dyskutujemy, spieramy się, przykryli zwykłym człowieczeństwem. Abyśmy nie wiedzieli w sobie ewangelika, katolika, prawosławnego czy grekokatolika, ale byśmy widzieli w sobie wyznawcę Chrystusa. Tego, który jak miłosierny Samarytanin z przypowieści wyciąga rękę do potrzebującego człowieka. Bo w tym myślę, że mieści się nasze chrześcijaństwo w każdym z wyznań, które reprezentujemy. Na tym polu musimy pokazywać naszą jedność - mówił ks. Wojciech Froehlich. Proboszcz parafii ewangelicko-augusburskiej dziękował za możliwość wspólnej modlitwy, która - po latach - powróciła do kalendarza słupskich wydarzeń.

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan
Karolina Pawłowska /Foto Gość

- Sporo lat minęło. Szybko policzyłem - od 1998. Te spotkania ekumeniczne były bardzo żywe, sądzę, ze szczere, ale wszystko jakoś podupadło. Również się cieszę i z głębi serca mówię, że się stęskniłem za tym widokiem. Nie tylko tym widokiem zza ambony - ja u siebie nie mam takiej. Ale przede wszystkim za widokiem duchownych i wiernych modlących się do jednego Boga - przyznaje ks. Mariusz Synak.

Nie ukrywa, że tego wieczoru powinien być zupełnie gdzie indziej. - Mamy liturgię Jordanu, bardzo ważną w naszych Kościele. Ale ks. Zbyszek zadzwonił i poprosił: „Przyjdź, proszę”. Tak zwyczajnie, bez pompy zaprosił. I chociaż to niezwykle ważny dzień, pomyślałem, że w tym roku muszę tu być. Żeby odnowić te spotkania. Nie mogłem inaczej. Wytłumaczyłem parafiom, że tak trzeba i jestem z pozdrowieniami od wspólnoty. I żeby zaświadczyć. Rosjanie mają takie przysłowie: „Niechęć to tysiąc przyczyn, chęci to tysiąc powodów”. Ja znalazłem bardzo wiele powodów, żeby tu dzisiaj być - mówi proboszcz parafii prawosławnej.

Ksiądz Bogdan Pipka nawiązał do rozpoczynającego nabożeństwo aktu pokutnego, w którym wierni i duchowni przyznawali się przed Bogiem do tego, że wciąż za mało w nich miłości.

- To niesamowicie ważne, że potrafimy przyznać się do naszych słabości i grzechów. Z wieloma Kościołami nie potrafimy współdziałać, może ich nie rozumiemy, osądzamy. Tak pewnie jeszcze długo będzie - kiwa głową proboszcz parafii greckokatolickiej, ale też proponuje, by na przeczytaną Ewangelię spojrzeć z innej perspektywy.

- Słuchając jej, przeniosłem się do chwili, gdy Rosja napadła na Ukrainę. Była jak ten pobity i opuszczony przez wszystkich. A Polska stała się Samarytaninem. To co zrobiły te tysiące ludzi, którzy jeździli na granicę, którzy przyjmowali uciekinierów pod swój dach, to czysta Ewangelia. Nie zapisana w świętej księdze, ale w naszych sercach. I to jest ekumenizm. Nie w słowach, ale w tym, co się dokonuje - mówi.

- Nie trzeba by było przykazania miłości, gdyby nie ludzka skłonność do tego, co złe. Właśnie ze względu na tlącą się w każdym z nas konsekwencję grzechu pierworodnego jest to przykazanie. Tym, co ma pomóc człowiekowi się wyzwalać, co ma być lekarstwem, jest miłość - mówił bp Zbigniew Zieliński.

- Istotą ludzkiego życia, tym, co gwarantuje szczęście, jest właśnie miłość. Ona była tym, po czym rozpoznawano pierwszych chrześcijan. Poganie, widząc wyznawców Chrystusa, mówili: „Zobaczcie, jak oni się miłują”. Wyznawana i praktykowana miłość jest jak światełko w wielkiej ciemności. Pan nasz powołał nas, byśmy realizowali to najważniejsze przykazanie miłości Boga i bliźniego, w ten sposób czyniąc świat i siebie lepszymi - przekonywał biskup koszalińsko-kołobrzeski.