W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej coś takiego wydarzyło się po raz pierwszy. Kim są ci, którzy się na to zdecydowali?
Na drogę oblacji wkroczyło trzech mężczyzn.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość
Sam obrzęd, który odbył się w kościele w Starym Krakowie, jest niezwykle poruszający. Kandydaci przed ołtarzem odczytują własnoręcznie napisane słowa przyrzeczenia życia jako oblaci benedyktyńscy. Następnie oddają przełożonemu wspólnoty kartę oblacji, a ten składa ją na ołtarzu.
Nowi oblaci klękają i mówią: „Przyjmij mnie, Panie, według słowa Twego, a żyć będę i nie zawiedź mojej nadziei”. Po tym wezwaniu oblaci otrzymują teksty Reguły św. Benedykta.
Kim są?
– Oblat to jest taki chrześcijanin, który mocniej zapragnął poznać Pana Jezusa. Wszyscy słyszymy wezwanie, wszyscy mamy Go szukać, słuchać Go, iść za Nim i Go naśladować, ale czasami Pan Bóg daje niektórym pragnienie, które sprawia, że oni chcą tego wszystkiego mocniej – wyjaśnia sens oblacji o. Rafał Dudek, przełożony klasztoru w Starym Krakowie koło Sławna. – Oni już dokonali w swoim życiu ważnych życiowych wyborów. Mają żony, dzieci, pracę. Mimo to w ich sercu kołacze się to wezwanie, aby pójść bardziej za Panem – dodaje.
Każdy klasztor benedyktynów na świecie może mieć swoich oblatów. Mogą nimi być ludzie świeccy żyjący w małżeństwie lub samotnie, duchowni, kobiety czy mężczyźni – w zależności od klasztoru, którego to dotyczy.
Bycie oblatem nie wyobcowuje ze świata. Nie jest jakimś quasi-życiem zakonnym, choć w przyrzeczeniach oblackich odwzorowane są trzy śluby profesji monastycznej benedyktynów: stałość miejsca (stabilitas), ciągła praca nad osobistym nawróceniem (conversatio morum) i posłuszeństwo (oboedientia).
– Stałość miejsca dla oblatów oznacza umocnienie w wyborach, które już w życiu podjęli, czyli np. w byciu mężem czy ojcem. Chodzi o wewnętrzną stałość, która sprawia, że na takim człowieku można polegać. Po drugie, chodzi o zmianę stylu życia, który wyraża się choćby przez codzienną modlitwę i rozważanie słowa Bożego. Jeśli chodzi o trzeci ślub, w przypadku oblatów dotyczy on posłuszeństwa rozumianego szerzej, które rozciąga się na Ojca Świętego, nauczanie Kościoła – podkreśla o. Rafał Dudek.
Reguła, która porządkuje
– Chcę słuchać Pana Boga i odkrywać Jego wolę wobec mnie. Istnieje takie niebezpieczeństwo wymyślania sobie zadań. Chcę tego uniknąć. Duchowość benedyktyńska w tym pomaga, ponieważ stawia na posłuszeństwo i zdrowy rozsądek – mówi Sławomir Buchholz z Piły, który od 30 lat żyje w małżeństwie i ma czworo dzieci.
– Zainspirowały mnie w tej duchowości prostota i porządek, które wprowadzają w życie pewien rytm – przyznaje Jerzy Caban z Grzybowa koło Kołobrzegu, od 14 lat w małżeństwie, ojciec trojga dzieci. – Zaczynam dzień o godz. 5.30. Mam rano czas na modlitwę. Zauważyłem, że dzięki temu mam w ogóle na wszystko czas. Jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na właściwym miejscu – dodaje nowy oblat.
Oblatem w Starym Krakowie został też Wojciech Kozłowski z Dziwnowa, mąż i ojciec pięciorga dzieci, emerytowany żołnierz. – Reguła w pierwszym swoim zdaniu mówi: „Słuchaj”. To mnie zaintrygowało. Jako były żołnierz widzę wyraźnie, że reguła organizuje mi życie religijne. Pomaga w systematyczności. Wprowadza porządek. Powoduje wzrost, który zauważam. Ujmuje mnie też atmosfera tego klasztoru, jego kameralność, domowość – mówi mężczyzna.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.