Zawsze z różańcem w ręku

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 06/2024

publikacja 08.02.2024 00:00

W Lipiu pożegnano s. Danutę Gorczyńską ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej.

Biskup Krzysztof Zadarko przewodniczył Mszy św. pogrzebowej. Biskup Krzysztof Zadarko przewodniczył Mszy św. pogrzebowej.
Katarzyna Matejek /Foto Gość

Zmarłą 28 stycznia s. Danutę Gorczyńską – w wieku 68 lat i 38. roku życia w zgromadzeniu zakonnym – pożegnano Mszą i pochówkiem w Lipiu, gdzie spędziła ostatnie lata życia, zanim w wyniku ciężkiej choroby trafiła do koszalińskiego hospicjum.

Liturgii sprawowanej 31 stycznia w kościele pw. MB Częstochowskiej przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. Wśród kapłanów obecny był rodzony brat s. Danuty, o. Bernard Gorczyński, karmelita bosy z klasztoru w Słowacji. Obecna była także rodzina zmarłej, współsiostry ze zgromadzenia, parafianie, znajomi.

Jak zauważył na wstępie Mszy św. bp Zadarko, s. Danuta była otoczona modlitwą wielu osób, a także sama otaczała nią innych. – Dziękujemy Panu Bogu za jej całe życie oddane wspólnocie. Miała niezwykły dar wpatrywania się i wsłuchiwania w ludzi skromnych, prostych, ubogich, samotnych. Wspólnota kierowała ją do różnych miejsc, tam, gdzie trzeba było – powiedział. Wśród jej posług należy wymienić pracę katechetki, opiekunki domu w Czarnem, pracę w katolickiej parafii Växjö i Värnamo w Szwecji, troskę o dom na Roli i grupy rekolekcyjne, pracę w Domu Samotnej Matki w Koszalinie czy opiekę nad domem i ogrodem w Liskowie i Lipiu.

– Jej przeżywanie cierpienia i choroby było drogą wiary, a dla nas jeszcze jednym wyjaśnieniem Ewangelii: jak się nią żyje, jak się w nią wierzy, jak idzie się za Jezusem Chrystusem wybranym jako sens życia i na swojego Oblubieńca – mówił bp Zadarko.

Pójść za Rozumnym

Kazanie wygłosił ks. Grzegorz Fąs, proboszcz parafii Rąbino. Wskazał na łączność s. Danuty poprzez ostanie siedem lat życia w chorobie nowotworowej z cierpiącym Chrystusem. – Może pytamy: po co było to cierpienie siostry Danuty? O nierozumni, czyż nie jest powiedziane, że przez ten krzyż wchodzimy do chwały? – mówił kapłan. Zachęcał do zachowania pamięci po zmarłej raczej poprzez dzieła miłosierdzia, zwłaszcza wobec ubogich, niż materialne upamiętnienie czy zewnętrzny splendor.

Wspominając rodzoną siostrę, o. Gorczyński mówił o pierwszych latach życia, które doprowadziły rodzeństwo do poświęcenia się Bogu. – Najpierw ja, 7, 8 lat przed Danusią, otworzyłem swoją nierozumność na Jezusa, a później ona. To, co jako ludzie możemy, to swoją nierozumność otworzyć na Tego, który wie wszystko i który jest rozumny. I w Jego ręce złożyć własne życie, nie bojąc się tego, jakie to życie jest nierozumne, poplątane, grzeszne – mówił wzruszony karmelita i zachęcał do ufności Bogu.

Da-nutka

Siostra Dorota Wiśniewska, przełożona generalna Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej, wspomniała pieszczotliwe sposoby, w jakie niekiedy współsiostry zwracały się do s. Danuty.

– Była naszą Daną. Była nam po prostu dana przez te 38 lat, ze swoimi darami, charyzmatami, miłością, pokorą, cierpliwością, modlitwą. Powierzyć jej intencję oznaczało, że ona na pewno będzie się modlić – powiedziała s. Wiśniewska. – Mówiłyśmy do niej także Da-nutka. Była taką nutką we wspólnocie, swoistym dźwiękiem, melodią nadającą urok naszemu życiu. Była też Danutką dla wspólnoty parafialnej, której oddała serce przez miłość do ubogich, modlitwę za nich. Dlatego też jej wolą było, by pochowano ją tutaj, w Lipiu.

– Miała ogromne serce, była bardzo pomocna, wystarczyło wspomnieć, że czegoś potrzeba, od razu starała się zaradzić temu, ulżyć komuś – mówi s. Elżbieta Paruch WDŁB. – Była dokładna, dbała o porządek, a szczególnie lubiła pracę w ogrodzie.

Proboszczowi ks. Dariuszowi Pęczakowi aktywna parafianka dała się poznać jako osoba ufająca Bogu. – Zawsze powtarzała mi w różnych sytuacjach: niech się ksiądz proboszcz nie martwi, Pan Jezus o wszystko zadba, a do tego mamy Matkę Bożą za patronkę. Niech ksiądz tylko ufa, a ja będę się modlić. I to robiła. Często można ją było spotkać podążającą z różańcem w stronę cmentarza, Roli, kościoła i z powrotem. Zawsze z różańcem w ręku – zaświadczył duszpasterz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.