Rozeznawanie, formacja, rozwój

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 08/2024

publikacja 22.02.2024 00:00

Te trzy słowa wyznaczały kurs spotkań rekolekcyjnych dla członków wspólnot charyzmatycznych.

Wydarzenie poprowadzili Małgorzata  i Mirosław Topolscy  z Częstochowy. Wydarzenie poprowadzili Małgorzata i Mirosław Topolscy z Częstochowy.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Zimowe rekolekcje Odnowy w Duchu Świętym zgromadziły ponad setkę uczestników ze wspólnot działających w diecezji. Poprowadzili je Małgorzata i Mirosław Topolscy z Katolickiego Stowarzyszenia Wiernych „Nowa Ewangelizacja”. Małżonkowie z Częstochowy pomagali zrozumieć, dlaczego tak istotna jest formacja permanentna.

Ciosanie kamieni

Mirek tłumaczy to obrazowo, potrząsając sporym workiem. Jego zawartość stanowią kamienie. Ale tylko z pozoru. – To wszyscy ludzie, którzy zaczynają swoją drogę we wspólnocie. Wszyscy oni chcą być razem dla Pana – tacy kanciaści, z ostrymi krawędziami. Pan wrzuca ich do worka wspólnoty i… kręci nim. Kamienie obijają się o siebie, ścierają, wygładzają się krawędzie – opowiada katechista, wyciągając różnokształtne otoczaki.

Ukształtowani tak członkowie wspólnoty czują, że są gotowi do akcji. Idą na ewangelizację. Będą budować. Oczywiście na Chrystusie. Mirek podpowiada, gdzie szukać – trzeci rozdział I Listu do Koryntian. Rekolektanci wyszukują wskazane wersety, a rekolekcjonista znów posługuje się obrazem. Wznoszona na Jezusie budowla nijak nie chce się trzymać. Ustawiane na ceglanym fundamencie otoczaki nie pasują do siebie i z hukiem lądują na ziemi. – Wszyscy są uformowani, gładcy, a jednak – nie da się. Żeby budować na fundamencie Chrystusa, trzeba do Niego przylgnąć. Formować się na Jego wzór – demonstruje wycięte z kamienia mniejsze i większe bryły.

Zmywanie make-upu

Idzie opornie. Jak to z obróbką kamienia. Nawet – a może zwłaszcza – kiedy jest się we wspólnocie od lat. – Niewłaściwa formacja wcale nie pozwala na pogłębienie relacji z Bogiem. Jest tylko ślizganiem się po powierzchni. I wcale nie chodzi o mistycyzm, tylko o obecność Boga w zwykłej, szarej codzienności, przy garnkach, przy pracy – mówi Małgorzata Stuła-Topolska, przestrzegając przed budowaniem pobożnych dekoracji. – Biegam codziennie do Kościoła, odmawiam brewiarz, jestem 40 lat we wspólnocie – patrzcie na mnie, jaka jestem świetna! A za tym make-upem jest pustka, pogubiona rodzina, brak owoców – kiwa głową katechistka. Rekolekcje są więc jak zmywanie makijażu. – Taka pokusa, żeby powiedzieć sobie „ja już wszystko wiem”, zawsze istnieje. Tyle lat służę we wspólnocie, słucham Ducha Świętego, więc co jeszcze? A no to, żeby nieustannie stawać w prawdzie o sobie. Muszę zobaczyć siebie bez makijażu. Przyjrzeć się kondycji wspólnoty, w której tak nam dobrze. Niekiedy zbudować siebie albo swoją wspólnotę od nowa – przyznaje Anna Urbanowicz odpowiedzialna za diakonię informacyjno-medialną. – Często też zdarza się, że pozostajemy na płaszczyźnie pobożności dziecięcej. Chociaż jesteśmy dorośli, modlimy się we wspólnocie od lat, nie wchodzimy nawet w duchową nastoletniość. Nie dojrzewamy do odpowiedzialności, nie szukamy swojego powołania we wspólnocie, a i duchowo pozostajemy na poziomie „Bozi”, „Maryjki” i „kościółka”. Tak, jak w życiu codziennym, w pracy zawodowej, ciągle się dokształcamy, szlifujemy, poznajemy, tak samo jest z życiem duchowym – trzeba nad sobą pracować – dodaje.

We wspólnocie

Rozeznawanie, formacja, rozwój to trzy hasła, które wyznaczają także kurs działającym w diecezji wspólnotom charyzmatycznym. Na radzie pastoralnej ubrali to w zgrabne zdanie: „Nie zapalicie innych, jeżeli sami nie będziecie płonąć”. − Formacji potrzebują nie tylko nowi członkowie. Czas pandemii nieco zatrzymał wspólnoty, ale także sprawił, że to, co ważne i potrzebne do działania – nieodnawiane i nieugruntowane – mogło się rozwiać. Coś zostaje zapomniane, coś zastępują własne nawyki – przyznaje ks. Bogusław Fortuński, diecezjalny koordynator Odnowy w Duchu Świętym. − Formacja daje rozwój osobisty i wspólnotowy, który prowadzi do ewangelizacji różnych obszarów. A tu potrzeba rozeznawania, co jest potrzebne dla mnie, dla nas jako wspólnoty, i dla Kościoła – dodaje duszpasterz.

O tym, jak słuchać, żeby mieć pewność co do źródła otrzymywanych natchnień, było także podczas koszalińskich rekolekcji. − Jak słuchać, żeby mieć pewność, że to głos Ducha Świętego? Przez natchnienia wewnętrzne, potwierdzone przez życie zewnętrzne, ale i obiektywne kryteria, które daje Kościół: zgodność z doktryną, życie sakramentalne, trwanie we wspólnocie. Jeśli ktoś zaczyna mówić, że nie potrzebuje biskupa czy proboszcza, bo Pan Bóg prowadzi ją „indywidualnie”, ma bezpośredni kontakt z Duchem Świętym i właściwie to nikt jej lepiej nie powie, co trzeba robić – to klasyczny przykład nieporozumienia – wylicza Małgorzata. − Mogę sobie zrobić taką formację, że nawet klerycy w seminarium takiej nie mają! Modlić się po sześć godzin dziennie! I błądzić, brnąć w niebezpieczną rzeczywistość duchową, której celu nie widać – wtóruje jej Mirek, wyjaśniając, jak można zabrnąć w niebezpieczne ścieżki samouwielbienia. – Należy się bać takiego rozeznawania, które nie jest weryfikowane autorytetem Kościoła – dodaje z przekonaniem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.