Duchowa mama, duchowy tata

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 16/2024

publikacja 18.04.2024 00:00

Bezdzietne małżeństwo nie musi być bezpłodne. Zaświadczają o tym małżonkowie z Koszalina.

	Natalia i Arkadiusz Snochowie – modlitewni rodzice adopcyjni niemałej gromadki dzieci. Natalia i Arkadiusz Snochowie – modlitewni rodzice adopcyjni niemałej gromadki dzieci.
Katarzyna Matejek /Foto Gość

Możemy być płodni duchowo i w ten sposób realizować nasze macierzyństwo i ojcostwo – zaświadczają Natalia i Arkadiusz Snochowie z Koszalina, małżonkowie z sześcioletnim stażem.

O tym, że być może nie będą mogli mieć własnych dzieci, para wiedziała już przed ślubem. Diagnozę Natalia usłyszała, gdy miała 26 lat. Dla niej, żyjącej z poważną chorobą, której skutkiem może być trwała bezpłodność, była to przeszkoda, z którą zmagała się całe miesiące, zanim zdecydowała się stanąć na ślubnym kobiercu z Arkiem. – Dwa lata zajęło mi przekonanie się, że mimo tego warto wejść w związek małżeński i że także dla Arka nie będzie to trudność ponad siły, czego się obawiałam – wyznaje. Dla niego myśl o utworzeniu małej, być może tylko dwuosobowej rodziny, poskutkowała jasnym wnioskiem – przecież nie żeni się z dziećmi, lecz z Natalią, ona jest dla niego najważniejsza.

Życie we mnie

– Któregoś razu moja mama zapowiedziała, że podejmie duchową adopcję dziecka poczętego, postanowiłam zrobić to samo. Podjęłam się tego bez jakiegoś specjalnego nastawienia, z marszu, ale potem, po fakcie, zaczęłam przez te 9 miesięcy adopcji odczuwać coś wyjątkowego – więź z dzieckiem, które przyjęłam do serca. To było zaskakujące. I zaczęło mnie uzdrawiać jako kobietę. Dziś, kiedy jestem już po siedmiu takich duchowych adopcjach, widzę, że był to proces, który pozbawiał mnie poczucia bycia osobą bezpłodną. Czułam, że w jakiś sposób, jak matka, chodzę z nowym życiem w sobie i że walczę o to, by to życie się narodziło.

Pierwszą adopcję rozpoczęła w 2016 roku, w tym samym czasie razem z Arkiem podjęli decyzję o wejściu w sakramentalny związek małżeński, co miało miejsce w kolejnym roku. – Myślę, że splot tych wszystkich okoliczności był łaską Pana Boga – ocenia Natalia.

Po trzech latach, w trakcie czwartej adopcji duchowej, przyszedł kryzys. Małżonkowie boleśnie odczuli to, że nie mogą być biologicznymi rodzicami. – Nachodziły mnie wątpliwości: czy małżeństwo nie jest po to, by rodzić nowe życie? A u nas tego nie ma. Ani uzdrowienia, na które miałam nadzieję. Może jestem jakaś niekompletna? Tak myślałam, to było trudne – przywołuje bolesne wnioski Natalia. – Coś się zmieniło podczas pewnych rekolekcji w Szczecinku, gdzie usłyszałam, że rodzicem można być w sposób duchowy. Nagle zrozumiałam, że ja jestem matką, wtedy już czwórki dzieci. Czułam ogromną radość. Każda modlitwa skutkuje więzią, a przecież ja to odczuwam – realną więź z tym czworgiem dzieci i ich rodzicami.

Po czasie adopcję duchową podjął także jej mąż. – Wcześniej, patrząc na Natalię, jak ona modli się za to dziecko, nie od razu godziłem się z tym. Jak to? Ja mam się modlić za parę, która nie chce narodzin swojego dziecka, a mnie, który tak go pragnę, Ty, Panie Boże, dziecka nie dajesz? Przecież kochałbym je z całej siły – wspomina pełne goryczy myśli. – W końcu wziąłem do ręki różaniec i rozpocząłem modlitwę za dziecko nienarodzone; kontynuuję to do dzisiaj. Z perspektywy czasu widzę, ile pokory mnie to nauczyło, a to jest długi proces. Wiem, że Pan Bóg jest dawcą życia i nadal mam nadzieję, że może i nam udzielić łaski rodzicielstwa biologicznego, bo nic nie jest jeszcze skreślone, jesteśmy w trakcie leczenia naprotechnologicznego, widzimy wskazówki, podejmujemy działania medyczne.

Wielodzietni – nasza misja

Natalia i Arkadiusz Snochowie należą do wspólnoty neokatechumenalnej w parafii św. Wojciecha w Koszalinie, współpracują z diecezjalnym duszpasterstwem rodzin, towarzysząc małżeństwom w warsztatach programu „Na Miłość i Życie”. Na dniach otrzymają misję kanoniczną, która otworzy przed nimi możliwość poradnictwa rodzinnego.

– Gdy zostaliśmy poproszeni, by służyć innym małżeństwom, zgodziliśmy się. Widzieliśmy, że w naszym codziennym życiu nie brakuje na to czasu. To był początek pandemii, nie byliśmy zaabsorbowani dziećmi; widzieliśmy w tym Boże wezwanie – mówi Arkadiusz.

Jego żona w propozycji diecezjalnego duszpasterza rodzin, ks. Piotra Wieteski, rozpoznała też coś więcej – odpowiedź na swoją modlitwę.

– Nasza droga do małżeństwa była długa, byliśmy dojrzałymi ludźmi, po trzydziestce, gdy braliśmy ślub – mówi Natalia. – Mimo to po roku było widoczne, że niekoniecznie sobie ze wszystkim radzimy. Zaczęłam prosić Pana Boga o pomoc. Podjęłam Nowennę Pompejańską, prosząc Matkę Bożą, by dała nam coś, co nam pomoże. I dokładnie rok później, co do dnia, zostaliśmy zaproszeni do programu „Na Miłość i Życie”. Myślę, że to Maryja rzuciła nam koło ratunkowe. A później zaangażowaliśmy się jeszcze bardziej, by pomagać innym małżeństwom. I nie tylko pomagać, bo przecież to działa też w drugą stronę – my uczymy się od nich, zwłaszcza że często jesteśmy młodsi od tych par i wiekiem, i stażem.

Od tamtej pory Snochowie przeprowadzili blisko 30 programów dla małżeństw zarówno w diecezji (w Koszalinie, Skrzatuszu, Słupsku), jak i poza nią (w Łomiankach, Gdańsku, Lublinie, Legnicy), szkolili również pary trenerskie, tłumaczyli, jak realizować takie spotkania. Nie umknęło ich uwadze, że misja ta nie jest zwykłym zbiegiem okoliczności, ale że to sam Pan Bóg kieruje ich kroki do rodzin, szczególnie wielodzietnych. Wręcz zauważali, że inne wartościowe działania, które w tamtym czasie podejmowali, nie rozwijały się tak dobrze jak właśnie te.

– Na różnych rekolekcjach dostawałam słowo Boże z Księgi Izajasza o błogosławionej kobiecie, która nie rodziła. Powoli ta Boża droga stawała się dla mnie coraz wyraźniejsza. Zrozumiałam, że Bóg chciał nas przez to uzdrowić, abyśmy nie cierpieli; a znamy inne bezdzietne pary i ich cierpienie. My tego nie doświadczamy, tę pustkę Pan Bóg nam cały czas zapełnia – przez służbę, modlitwę za te dzieci, poprzez nasze towarzyszenie rodzinom i wspieranie ich.

Duchowa łączność

Rodzice duchowo adopcyjni zanoszą do Boga modlitwy codziennie. Prócz dziesiątki Różańca, także formułę, która zawiera słowa „daj rodzicom miłość i odwagę, aby swoje dziecko pozostawili przy życiu”. – Bóg może sprawić różne cuda, choć to nie dzieje się często, ale zawsze, proszony daje miłość, odwagę, tak jak i mi udzielił ich przed laty – mówi Arkadiusz. – A gdy już miłość i odwaga pojawią się w sercach biologicznych rodziców, to decyzja o zabiciu dziecka zostanie odsunięta.

Snochowie liczą, że za Bożą łaską ci nieznani rodzice biologiczni doświadczają w jakiś sposób ofiarowanego im duchowego wsparcia. – Bo dzielimy się z nimi naszą miłością i odwagą, których im brak. A my je mamy, dla nich, by przyjęli swoje dziecko; i dla nas, by przyjąć każde dziecko, które Pan Bóg zechciałby nam podarować – mówi Natalia. – To zanurza nas w miłosierdzie, którego otrzymaliśmy od Boga bardzo wiele. Myślimy, że On w jakiś niezwykły sposób udziela tej miłości i odwagi wystarczająco, rozdzielając je między nas, byśmy w taki duchowy sposób sobie to przekazywali.

Znają historie ludzi, którzy dokonali aborcji. Niekiedy po prostu zabrakło obok osób, którym ci rodzice mogliby się zwierzyć, poradzić, znaleźć u nich wsparcie i poczucie bezpieczeństwa.

Ból i trud

Natalia i Arkadiusz często wspólnie odmawiają modlitwę za dziecko nienarodzone. Ale też widzą, że każde z nich inaczej podchodzi do adopcji duchowej: Natalia po kobiecemu, trochę jak w realnym macierzyństwie, odczuwając istnienie poczętego życia, śledząc jego rozwój (m.in. dzięki specjalnej aplikacji na smartfony pn. „Adoptuj życie” stworzonej przez Fundację Małych Stópek i regularnie informującej o fazach rozwoju płodu), utożsamiając się z maleństwem i jego rodzicami. Dla Arkadiusza jest to priorytetowe zadanie każdego dnia, ważniejsze niż inne modlitwy.

Widzą jednak, że łączy ich zmaganie, bo każdy rodzic musi być gotowy na wysiłek, zmęczenie, ból. Także rodzic adopcyjny. – To jest realna walka o czyjeś życie – mówią Snochowie, przywołując sytuacje, w których podejmowali, z różnym skutkiem, modlitwę za rodziców zamierzających dokonać aborcji lub też spotykali się z negatywnymi reakcjami osób znającymi Snochów z działań pro-life. – Choć nie afiszujemy się z tym, to czasem wychodzi z tego jakaś nieprzyjemność; nawet za opowiedzenie się za życiem na Facebooku. Kiedy w oględny sposób wyraziliśmy w jednym z naszych postów radość, że prawnie została podtrzymana ochrona życia, pisząc „wygrało życie” – mówią o wydarzeniu z października 2020 roku, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że dopuszczalne dotychczas przeprowadzanie aborcji w przypadku uszkodzenia lub wad płodu jest niezgodne z konstytucją – zostaliśmy za to zaatakowani do tego stopnia, że przysyłano nam zdjęcia chorych genetycznie dzieci, wręcz życzono nam takich dzieci i gremialnie usuwano nas ze znajomych na Facebooku.

Takie działania Natalia okupiła bólem nie tylko serca, ale też ciała. – Ta nienawiść była tak silna, że czułam ból fizyczny i nie mogłam sobie z tym poradzić. Dopiero modlitwa, wyznanie tego we wspólnocie, Eucharystia, przyniosły mi ulgę – wspomina.

– Temat obrony życia ludzkiego we mnie pracuje, być może zaangażuję się w to wolontaryjnie – zaświadcza. – Mam jednak coraz więcej nadziei, po dwóch latach chorowania dochodzę do zdrowia, czuję zmartwychwstanie. Myślę, że i przede mną, i przed nami, dobry czas. Że nie muszę się bać, bo jest tak jak w tym tekście z Izajasza, gdy Bóg zapewnia: „Nie przyjdzie przemoc na ciebie, Ja jestem z Tobą”.

Widzi też, jak bardzo ostatnie lata ją zmieniły, na lepsze, zauważyła w sobie większą łagodność, szacunek i serdeczność do innych, i co bardzo miłe – że lubią ją dzieci. – Pan Bóg jest łaskawy w tym, że tak długo czekamy na własne dziecko, bo nauczył mnie być matką, zanim się nią stanę – podsumowuje Natalia. – To krzyż, ale lekki, słodki. Taka nasza droga do rodzicielstwa, w jakiejkolwiek formie Pan Bóg zechce nam tego udzielić.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.