Biskupi, prezbiterzy, rodzina i wierni diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej towarzyszyli w ostatniej drodze ks. prałatowi Józefowi Słowikowi, emerytowanemu kustoszowi sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Skrzatuszu.
– Dziękuję ci za wszystkie te lata, za to, że strzegłeś tego miejsca i pozostaniesz tu – nie tylko ciałem, ale także świętych obcowaniem – żegnał zmarłego przewodniczący Mszy żałobnej bp Edward Dajczak.
Ks. prałat Słowik został pochowany w miejscu, które pokochał – przy skrzatuskiej świątyni. Duszpasterzował w niej od 2001 r. – przez dekadę jako proboszcz i kustosz sanktuarium, a przez ostatnie miesiące jako emeryt pomagając i pełniąc posługę dekanalnego ojca duchownego.
Wraz z pasterzem diecezji Eucharystię koncelebrowali wszyscy biskupi diecezji i blisko 90 kapłanów. Biskup zauważył, że w rozpoczynającym się właśnie w diecezji Roku Skrzatuskim, śmierć jej wieloletniego kustosza jest jak znak. – Jest nie tylko końcem, ale także pytaniem o sposób życia, o to, kim jest w moim życiu Bóg. Wpisał te pytania ksiądz swoja śmiercią w program naszego świętowania – mówił hierarcha. – On tutaj, w tym sanktuarium przychodził do ołtarza, aby rodzić Chrystusa. Jeśli chcemy zrozumieć tę śmierć, musimy wyjść z tego kościoła z większym rozumieniem naszego życia.
Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył bratanek zmarłego kapłana ks. prałat Krzysztof Nykiel, regens Penitencjarii Apostolskiej w Rzymie.
Zmarłego kapłana żegnała także rodzina, księża pallotyni, u których ś.p. ks. prałat Słowik przyjmował święcenia kapłańskie, przedstawiciele władz samorządowych i tłumy wiernych, także z parafii, w których wcześniej sprawował posługę duszpasterską.