Bp Edward Dajczak spotkał się z dziennikarzami lokalnych mediów na konferencji prasowej.
Na spotkaniu obecny był także ks. dr. Wojciech Wójtowicz, wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym w Koszalinie.
Mówiono m.in. o pochodzeniu nowego papieża, o jego wieku, o nadziejach związanych z jego pontyfikatem, a także o właściwym kluczu interpretacyjnym zakończonego właśnie konklawe.
Bp Edward odniósł się najpierw do pochodzenia Ojca świętego. Od wielu wieków Kościół nie miał bowiem papieża spoza Europy, dlatego już sam fakt, że papież Franciszek jest Argentyńczykiem, wzbudza zrozumiałe zainteresowanie.
- Europa dzisiaj to nie jest już większość, ani centrum chrześcijańskiego świata. Trzeba sobie zdawać z tego sprawę. Liczba katolików w Europie i Ameryce jest nieporównywalna. My jesteśmy mniejszością, nie tylko z powodu laicyzacji, ale w ogóle jesteśmy mniejszą częścią świata. Chrześcijaństwo w międzyczasie poszło bardzo daleko i dotarło do Afryki, Ameryki, do Azji, gdzie dynamicznie się rozwija - mówił biskup.
- W kulturze euro - atlantyckiej laicyzacja powoduje spustoszenie, ale to nie jest problem tamtych części globu. Może właśnie dlatego kardynałowie, jak to powiedział papież Franciszek, poszli szukać Ojca świętego "z końca świata". Tam jest żywy i dynamiczny Kościół, od którego możemy się czegoś nauczyć. Papież oczywiście nie jest tylko dla Europy, ale może jego przyjście wyjdzie Europie na dobre. Dla mnie ten wybór jest więc pełen nadziei, że do chrześcijaństwa Europy, papież Franciszek wniesie ze sobą doświadczenia Kościoła z tamtego świata - komentował bp Dajczak.
- Chciałbym tu podkreślić szczególnie dwie sprawy. Po pierwsze, jako arcybiskup Buenos Aires kard. Bergoglio reagował bardzo wyraźnie na wszelkie przejawy niesprawiedliwości społecznej. Stał, tak bardzo ewangelicznie, przy ludziach, którzy autentycznie potrzebowali pomocy. Dla mnie to jest ogromna nadzieja, że chrześcijaństwo będzie szło po drogach najbardziej ewangelicznych, czyli blisko tych, którzy się źle mają - zaznaczył biskup.
- Druga strona to radość wiary. Człowiek bez końca dyskutujący o wierze może się tym zamęczyć. Natomiast chrześcijaństwo to przede wszystkim sposób życia. Ameryka Południowa reprezentuje właśnie takie chrześcijaństwo - bardzo radosne i otwarte na bliskość Boga. Doświadczyliśmy tego podczas ubiegłorocznego 40-lecia diecezji. Gościliśmy wtedy ludzi właśnie z Ameryki Południowej, którzy pomogli nam w naszym świętowaniu - przypomniał bp Dajczak.
Na pytanie o wiek nowo wybranego papieża, biskup powiedział: - Mnie ten wiek zupełnie nie niepokoi. Przeciwnie, myślę, że to jest jednak pewna mądrość. Odważę się nawet powiedzieć, że to mądrość Ducha Świętego. Potrzebny jest człowiek i o wiele bardziej istotne od tego, ile ma lat, jest to, kim ten człowiek jest. Proszę przypomnieć sobie Jana XXIII. Nikt nie przewidywał, że ten starszy człowiek otworzy Kościół w taki sposób, że zwoła Sobór. Współczesny świat często dziś płaci za przesadny kult młodości i zaniedbanie mądrości wieku sędziwego. Młodość ma swój urok, ale nie ma tego, co jest potrzebne często w zasadniczych decyzjach, tzn. mądrości, której nabywa się po prostu żyjąc dłużej. Tego nie może dać żadna szkoła - skomentował biskup.
Konferencja prasowa ks. Wojciech Parfianowicz/GN Ks. dr Wojciech Wójtowicz zwrócił uwagę na potrzebę interpretacji duchowej tego, co dzieje się w Kościele. - Warto by skonfrontować doniesienia medialne ostatnich dni z tym, co działo się naprawdę. Kościół wyrwał się spod kluczy interpretacyjnych, które stosuje ten świat. Niektórzy komentatorzy zapowiadali konklawe, które miało trwać nie wiadomo ile, rysowali konflikty, wojny frakcji. Jeszcze w czasie wybierania Ojca świętego, tuż przed ogłoszeniem, jedna ze stacji telewizyjnych mówiła o rozgrywkach między kard. Bertone i kard. Sodano - mówił.
- Okazało się, że wszyscy zostaliśmy zaskoczeni. Na tym polega dynamika wiary w Kościele, że jesteśmy ciągle zaskakiwani przez Ducha Świętego. Także wiek papieża Franciszka pokazuje, jak dalekie są kategorie myślenia kościelnego od kategorii rozumienia tego świata - dodał.
Ks. Wójtowicz zaproponował też sposób odczytania przejścia od pontyfikatu Benedykta XVI do pontyfikatu papieża Franciszka. - Trzeba tu uwydatnić akcent franciszkański. Dzisiaj już wiemy, bo powiedział to kard. Dolan, że imię nowego papieża odnosi się raczej do św. Franciszka z Asyżu, a nie do św. Franciszka Ksawerego - zaznaczył.
- Chronologicznie, po wielkim Benedykcie, w historii Kościoła, kolejnym wielkim reformatorem był św. Franciszek. Reforma św. Benedykta z Nursji to była reforma, która mogłaby być określona mianem "duchowości wyżyn", "duchowości intelektualnej". Po nim przychodzi św. Franciszek, prosty biedaczyna z Asyżu, który słyszy wezwanie: "odbuduj mój Kościół". Na początku myśli, że chodzi o kościół San Damiano, a potem pojmuje, że idzie tak naprawdę o cały Kościół, który potrzebuje "reformy miłości" - tłumaczył ks. Wójtowicz.
- W tym przejściu trzeba widzieć, jak Duch Święty dba, aby Kościół rozwijał się w oparciu o te dwa skrzydła: wiary i rozumu oraz prostoty i miłości ewangelicznej. Fides et ratio nie do każdego przemawia, a miłość jest tą kategorią ducha, która ciągle rozwija, odnawia i ożywia Kościół - zakończył.