Procesje Bożego Ciała przeszły ulicami wszystkich parafii i wielu filii. Uczestniczyły w nich dziesiątki tysięcy ludzi.
Kwiaty sypane przez dzieci przed Najświętszym Sakramentem leżały na ulicach miasta jeszcze długo po zakończeniu procesji ks. Wojciech Parfianowicz /GN Biskupi naszej diecezji obecni byli w Koszalinie, w Słupsku i w Kołobrzegu.
W stolicy diecezji, oprócz procesji parafialnych, centralna uroczystość odbyła się w katedrze. Bp Paweł Cieślik przewodniczył Mszy św. o godz. 9.00, po której wyruszyła procesja eucharystyczna w kierunku kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego.
Ołtarze tradycyjnie ustawione były przy pomniku Jana Pawła II, niedaleko muzeum, przy cerkwi greckokatolickiej i ostatni - przy kościele oo. franciszkanów.
- Przychodzimy tu dziś z potrzeby serca, by uświadomić sobie, że nie jesteśmy tu na ziemi sami. Pragniemy powiedzieć Chrystusowi, że Go naprawdę kochamy, że chcemy za Nim iść przez nasze ziemskie życie - mówił w homilii bp Cieślik.
- Eucharystia jest uobecnieniem ofiary Jezusa, jest żywą pamiątką Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Gdy przeżywamy dziś Eucharystię, uświadamiamy sobie to, że Chrystus oddał za nas swoje życie, że wydał się za nas. Uczestnicząc w Eucharystii, uczymy się zatem, za wzorem Chrystusa, ofiarować się za drugich, poświęcać się dla bliźnich. Rozważając Jego życie pełne poświęcenia dla nas, aż do męki, przypominamy sobie, że życie każdego i każdej z nas powinno być jedną wielką ofiarą, nieustannym poświęcaniem się dla drugich w imię miłości do Boga - zaznaczył biskup.
- Wsłuchujemy się dziś w język Eucharystii. Czyż nie jest to język ofiary? "To jest Ciało moje, które za was będzie wydane". Chrystus ofiaruje się za mnie. Każda Eucharystia, Boże Ciało, uczy nas zapomnianego już języka ofiary i wyrzeczenia; języka trudnego, ale niezbędnego. Bez języka ofiary nie możemy zbudować żadnej wielkiej rzeczy. Bez języka wyrzeczenia nie ma studiów, bez ofiary nie ma rodziny, nie ma ojczyzny, która też wymaga służby. Wielkich rzeczy nie ma bez ofiary - przypomniał bp Paweł.
- Procesja jest też wyznaniem wiary. Pokazuje, że nie można jej zamknąć w kościele czy w czterech ścianach swojego mieszkania. Z tej procesji trzeba wrócić do zwyczajnych zajęć domowych, szkolnych czy zawodowych. Tam właśnie jest czas na dokończenie tego, co rozpoczynamy tutaj, na ulicy. Procesja i wszystko, czego nas uczy Boże Ciało, musi mieć konsekwencje we wszystkich miejscach, w których na co dzień jesteśmy - zakończył bp Cieślik.