Msze św., nabożeństwa, czuwania i rozśpiewany orszak – tak w Słupsku spędzono wigilię Wszystkich Świętych.
Przy ołtarzu w kościele św. Faustyny, razem ze świętymi i błogosławionymi, w czwartkowy wieczór zgromadziło się ponad 350 osób.
- Żeby być świętym potrzeba waszej decyzji. Życzę wam, żebyście nie bali się wybierać świętości - mówił ks. Łukasz Bikun, który przewodniczył Mszy św. rozpoczynającej Noc Świętych u św. Faustyny.
- Myśląc o alternatywie dla Halloween zaproponowaliśmy z katechetami projekt „Święty: bohater zwyczajny-niezwyczajny wzór do naśladowania”. Każda klasa w oddziałach od III do VI otrzymała jednego świętego. Przez cały miesiąc poznawali go, a także razem z rodzicami wykonywali figurę świętego naturalnych rozmiarów. W efekcie tego w szkole każdego wchodzącego witają święci, a nie dynie - wyjaśnia ks. Marcin Kościński z parafii św. Faustyny, a zarazem katecheta w szkole podstawowej nr 4.
Finałem tego projektu rodzinnego było dzisiejsze spotkanie w kościele, na którym dzieci pojawiły się przebrane za świętych i błogosławionych.
Oprawę muzyczną czuwania zapewnił słupski zespół ewangelizacyjny Yam Kinneret, zapraszając do wspólnego uwielbienia śpiewem.
Wieczorne spotkanie ze świętymi odbyło się również u słupskich salezjanów. Po Mszy św. w kościele pw. Świętej Rodziny prawie setka osób przeszła ulicami do kościoła w pobliskiej Kobylnicy.
W trzykilometrowym spacerze w swoich relikwiach towarzyszyli im święci i błogosławieni. Po krótkim nabożeństwie na plebanii u kobylnickich salezjanów czekało na wszystkich uczestników Marszu gorące kakao.
Jedni brali udział w makabrycznej "zabawie" w centrum miasta... Karolina Pawłowska /GN - To kakao Matusi Małgorzaty, mamy ks. Bosko, która przygotowywała je dla podopiecznych świętego - wyjaśnia tajemniczo brzmiącą zapowiedź ks. Krzysztof Rudziński, salezjanin ze Świętej Rodziny.
Jak tłumaczy duszpasterz, wieczorny marsz ulicami miasta był nie tylko manifestacją wiary. - To także wyraz sprzeciwu wobec takich praktyk i tego wszystkiego, co związane jest z Halloween - mówi ks. Krzysztof.
Salezjański marsz jest bowiem swoistą odpowiedzią na dzisiejszy flash mob zorganizowany przez młodych słupszczan. Pojawili się oni w centrum miasta przebrani za zombie. - Dla nas to tylko zabawa - przekonywała jedna z nastoletnich uczestniczek makabrycznego przemarszu. Kilkudziesięciu młodych, a nawet bardzo młodych ludzi w krwawych, ustylizowanych na żywe trupy przebraniach, wzięło udział w "zabawie".
- Dzieci fascynuje zło. Wystarczy zapytać, co oglądają. Kiedy mówi im się o świętych, jako o kimś dobrym, uważają, że to bajki. Prędzej uwierzą w realne istnienie zombie. Dlatego zabawa w Helloween jest niebezpieczna. Choćby i z tego powodu, że propaguje to zło, kształtuje młodego człowieka w świecie bez wartości - komentuje ks. Marcin Kościński.
...inni świętowali w kościele Karolina Pawłowska /GN - Tego typu zabawy są po prostu niesmaczne. Jako kapelan hospicjum niemal codziennie spotykam się ze śmiercią. Ktoś, kto umiera nie ma w perspektywie zostać zombie, ale świętym. Nadzieja życia wiecznego jest potrzebna. Zarówno jemu, jak i pogrążonej w żałobie rodzinie. Zombie nie daje nadziei, mówi, że po śmierci ciało się rozpada i nic więcej nie ma - zauważa ks. Bikun.
W szkole, w której uczy ks. Łukasz, również przygotowano alternatywę dla zabawy halloweenowej. Uczniowie z atrybutami swoich patronów przygotowali montaż słowno-muzyczny dla swoich kolegów.
- Kilku uczniów tej szkoły w ubiegłym roku tragicznie zmarło. Modlitwa za nich była dla nas punktem wyjścia. I wiara w to, że oni są zbawieni, są w niebie, razem z tymi, których Kościół wyniósł oficjalnie na ołtarze. Myśleliśmy nawet, że może się okazać, że będzie to „impreza niszowa”, która w odbiorze młodych może przegrać z zabawami halloweenowymi. Okazało się, że nie mieliśmy racji. Młodzież chętnie wzięła w tym udział – mówi duszpasterz.
Także w słupskiej parafii Mariackiej rozpoczęła się o godz. 20 Noc Świętych. Po liturgii Słowa i adoracji Najświętszego Sakramentu, wokół kościoła ruszy orszak z relikwiami świętych.