Szczecinek był kolejnym przystankiem na mapie adwentowych czuwań młodzieży. W piątkowy wieczór do kościoła mariackiego przyszło ponad pół tysiąca osób.
Uczestnicy czuwania to głównie osoby młode. I przede wszystkich do nich kierował swoje słowa bp Edward Dajczak.
- Wyjdziemy stąd za półtorej godziny, ale nie dla wszystkich będzie to ten sam czas. Czas w Biblii mierzy się bowiem nie zegarkiem, ale tym, co się w człowieku staje. Ten wieczór zależy tylko od was. Każdy z was będzie miał swoje sekundy, by powiedzieć Jezusowi coś ważnego. Nie zmarnujcie tego czasu - zachęcał młodych na początku spotkania.
Hasło tegorocznych spotkań adwentowych „Jezus drogą” zaprasza do pójścia po śladach Zbawiciela. Odwołując się do postaci z Biblii: Abrahama, Mojżesza, Achaza i Maryi biskup tłumaczył młodym, że zawierzenie Bogu lub brak zaufania mogą wpłynąć na historię nie tylko pojedynczego człowieka. Dzieląc się świadectwami, które trafiają na biskupią skrzynkę mailową zapraszał do szukania w zawierzeniu Bogu właściwej perspektywy patrzenia na siebie i świat.
- Jak często mówimy: co ja mogę wobec tego wielkiego świata. Ile jest w nas wątpliwości, ile niedoceniania siebie. Dzisiejszy wieczór jest po to, by wejść na drogę Jezusa. To nie jest problem kroków czy metrów - to problem serca, tego, co jest we mnie - wyjaśniał bp Edward. Zapraszał także młodych, by spojrzeli na siebie z innej, Jezusowej perspektywy.
Dla Anity ze szczecineckiej oazy takie czuwania to świetny pomysł na wejście w okres świąteczny.
- Pozwalają się wyciszyć i skupić na tym, co najważniejsze: na przychodzącym Jezusie - przyznaje dziewczyna.
- Moja katechetka w gimnazjum, przygotowując konkurs na świąteczną kartkę, zawsze mocno podkreślała, że to ma być kartka bożonarodzeniowa. Nie choinkowa, mikołajowa, a pokazująca istotę tego, co świętujemy. Czuwania pozwalają złapać dobry kierunek w skomercjalizowanym świecie, zrobić stop-klatkę i poczuć o co właściwie chodzi - dodaje Anita. - Nawet jeśli jedna osoba wyjdzie z takiego spotkania odmieniona, to znaczy, że warto było. Ona poniesie to doświadczenie dalej i zaprowadzi Jezusa tam, gdzie inaczej by nie dotarł - zamyśla się.
- Mocno poczułam obecność Pana Jezusa przy mnie. Nie tylko, kiedy ksiądz zbliżył się monstrancją. Wiedziałam, że nawet w chwili, gdy Najświętszy Sakrament był gdzieś z tyłu kościoła, był bardzo blisko mnie - mówi z emocjami Aleksandra Maligłówka ze Szczecinka.
- Dla mnie naprawdę zaczął się Adwent wczoraj. Podczas coczwartkowego spotkania wspólnoty Przymierze Miłosierdzia w Szczecinie, prosiłam Boga, żeby mnie uzdrowił, żeby pozwolił mi się otworzyć. I tak się stało. Jakby pękły we mnie wszystkie blokady. Dzisiaj znów tego doświadczyłam - opowiada.
- Adwent jest potrzebny. To czas porządków, ale nie mycia okien czy podłóg, tylko sprzątania swojego wnętrza. To czas, który dostaliśmy i warto go dobrze wykorzystać - dodaje.
Młodzi długo dziękowali biskupowi za obecność z nimi tego wieczoru. Długo skandowali również hasło, które stało się już tradycyjnym zawołaniem spotkań młodzieżowych: „wszystkie brawa dla Jezusa”.
- Porusza mnie postawa księdza biskupa i to, że widać, jak bardzo się za nas modli, jak bardzo się za nami wstawia. Z każdego jego słowa, które do nas kieruje wypływa prawdziwa troska o nas - nie ukrywa Anita.
- Bardzo poruszyły mnie słowa, że w oczach Boga jestem najważniejsza, że On nie patrzy na mnie oczami świata. Skoro mógł wybrać Maryję, młodą dziewczynę z malutkiego Nazaretu do tak wielkiego zadania, to także dla mnie ma ważne powołanie - dzieli się przeżyciami Wiktoria Kusiak z Bornego Sulinowa.
Jak podkreśla w spotkaniach adwentowych nie do przecenienia jest również rola wspólnoty.
- Kiedy jest nas tylu łatwiej pokazywać swoją radość z bycia dzieckiem Boga. Nie jest łatwo być świadkiem Jezusa w świecie. Takie spotkania pomagają, wspólnota jest wsparciem. Bo jest nas tylu, którzy wierzą, którzy idą za Jezusem. Stąd łatwiej wychodzi się do świata - dodaje.