W Słupsku odbyło się szkolenie dla pielęgniarek i położnych o tym, jak rozmawiać z rodzicami po stracie dziecka.
Szkolenie poprowadziły osoby zaangażowane w koszalińską kampanię społeczną „Nasze na zawsze”: Alicja Górska, dyrektor Radia Plus Koszalin, Marta Krasnoborska, mama po stracie oraz Katarzyna Bassel-Jazgar, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego
Marta Krasnoborska opowiedziała pielęgniarkom i położnych o swoich trudnych doświadczeniach związanych ze śmiercią 23 tygodniowej Marysi. - Wylądowałam w szpitalu, bo okazało się, że pękł worek płodowy. Byłam przerażona, bo moje dziecko czekało na śmierć. Do sali przychodziły pielęgniarki na badanie ktg i mówiły między sobą: „Do niej nie trzeba” - mówi pani Marta. Poza tym bardzo bolesne było dla niej leżenie w sali z kobietami, które oczekiwały narodzin. - Uważam, że nie powinnam być katowana widokiem szczęśliwych kobiet. One mają prawo do szczęścia, ale ja nie byłam w stanie znieść ich radości - mówi. - Kiedy moje dziecko urodziło się martwe, nie otrzymałam żadnej informacji o pochówku. Nie było też psychologa. Byłam w okropnym stanie, ale nikt ze mną nie porozmawiał - wspomina.- W szpitalu lekarz nie chciał mi przynieść dziecka. Po wielu moich prośbach przyniósł Marysię na nerce medycznej i cały czas stał nade mną. Tak nie powinno być - mówi.
- Często spotykamy się na oddziale z rodzicami po stracie. Niby wiemy, jak rozmawiać, jednak nie zawsze potrafimy to dobre słowo z siebie wykrzesać i być z tymi rodzicami - mówi Elżbieta Pągowska, położna oddziałowa Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w Ustce. - To było ważne, że mama po stracie dziecka wskazała nam pewne rzeczy, na które zwrócić uwagę przy rozmowie z rodzicami - dodaje.
Podobnego zdania jest Iwona Sapowicz, położna środowiskowo-rodzinna w Ustce. - Ten temat był zawsze mi bliski. Nie jestem mamą po stracie, ale te straty w otoczeniu zawsze były. Jedna z najbardziej tragicznych sytuacji, jaka mi się zdarzyła to kiedy badałam tętno w 28 tygodniu ciąży i go nie wyczułam. Starałam się przypilnować, żeby jeszcze bardziej nie zranić matki. Przyjechała na normalne badanie, a okazało się, że dziecko nie żyje - mówi. - Dziś wyjątkowo dotarło do mnie, jak bardzo ważne jest to, co mówimy. Nam się wydaje w tym zabieganiu, że jakieś słowa rzucone w biegu, często w wyniku zbyt wielu obowiązków, coś pomogą. Okazuje się, że nie, bo nie mamy czasu, by się przy tych matkach zatrzymać, więc czasem lepiej się nie odzywać - przyznaje.
- Dobrze, że są takie spotkania i można wymienić się doświadczeniami. Ten temat nagłaśniany. Zwiększa się świadomość, jest nas coraz więcej po tej dobrej stronie i bardzo się cieszę, że to się zmienia - tłumaczy I. Sapowicz.
W Polsce rocznie dochodzi do około 35 tys. poronień klinicznych. Tylu rodzin dotyczy ten poważny problem medyczny, psychologiczny i społeczny. Liczba martwych urodzeń dzieci po 22. tygodniu ciąży, o masie powyżej 500 gramów, wynosi w Polsce około 1500 w ciągu roku. Około 900 noworodków umiera w ciągu roku przed 6 dniem życia po urodzeniu.
W ramach koszalińskiej kampanii społecznej „Nasze na zawsze” w 2011 r. został powołany Komitet Budowy Pomnika Dzieci Utraconych. Dzięki niej udało się opracować procedury pochówku dzieci utraconych, pozostawionych przez rodziców w Szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie. Owocem kampanii są także katechezy, szkolenia dla położnych oraz grupa wsparcia dla rodziców po stracie.