- Musimy pić ze źródła wody żywej, a nie z naczyń popękanych stęchłą wodę. Kto ma wskazać Samarytankom na źródło, jak nie wy? - pytał młodych w pilskiej kolegiacie ks. inf. Dariusz Jastrząb.
Przyjechali na kolejne wielkopostne czuwanie do kościoła Najświętszej Maryi Panny z kilkudziesięciu parafii, żeby adorować krzyż. A także zanieść do swoich wspólnot Kanonizacyjną Iskrę Miłosierdzia, przywiezioną z Krakowa od kard. Stanisława Dziwisza.
- To jest znamienne, że pod krzyżem, gdy reszta apostołów z lęku się rozproszyła, pozostał tylko jeden z nich, ten, który był bardzo młody. To tak, jakby ktoś z was pozostał z Chrystusem w tym najczulszym momencie Jego zbawczej misji. Wasza obecność jest tego potwierdzeniem, że młody człowiek nie boi się zostać przy prawdzie nawet, jeśli jest ona zabijana i krzyżowana – mówił młodym na rozpoczęcie czuwania ks. Jastrząb.
Zachęcał ich do dotknięcia ran Chrystusowych swoimi ranami - grzechem, bolesnymi momentami w życiu, problemami. - Kiedy szczepi się drzewka, trzeba zrobić nacięcie i przyłożyć tam świeżą gałązkę. Tak, żeby soki się wymieszały. Dotknijcie waszą raną ran Chrystusa. Niech dokona się w was „transfuzja”, która da siłę i moc, która podnosi - mówił duszpasterz.
Wyjaśniając ewangeliczną scenę spotkania przy studni Jakubowej, wskazywał na sposób „ewangelizacji” Jezusa. - Jezus wypowiada zdanie, które Samarytanka nosi w sobie: „Daj mi pić”. To ona była spragniona akceptacji. Genialnie rozpoznał jej głód poczucia bliskości, potrzeby akceptacji. Takie głody macie pewnie wokół siebie. Potworne są klasy, które znajdą sobie ofiarę i „jadą” po tym człowieku z różnych względów - braków intelektualnych, nieumiejętności artykulacji, biedy. Jezus genialnie pokazuje, jak przytulić, jak ocalić tego, który dostał bejsbolem po kolanach. Uczy nas delikatnie działać i ewangelizować, czyli podprowadzać do nasycenia pragnienia - przekonywał kapłan.
- Kiedy pracowałem w Człuchowie, młody człowiek, bardzo zdolny, popełnił samobójstwo. Nie mogłem darować tej grupie jednego: „Nie widzieliście jego twarzy? Nie mieliście kubka, żeby zrobić mu herbaty?”. Tak, wierzę w to, że kubek herbaty może ocalić człowieka. Bo postawiony przed kolegą, który ma trudną sytuację, który jest w depresji, to pokazanie, że widzimy go, że nie jest sam - mówił.
- Musimy pić ze źródła wody żywej, a nie z naczyń popękanych stęchła wodę, jak mówi prorok Izajasz. Kto ma wskazać Samarytankom na źródło, jak nie wy? Współczesne kultury postmoderny to stęchła woda, którą chłepczą liczni. Wy jesteście elitą tego skrawka ziemi. Ta woda musi w nas płynąć, żeby inni zobaczyli nasze przemienione twarze - zachęcał młodych.
Podobnie, jak podczas poprzednich spotkań, dla młodych przygotowano drewniane krzyżyki, które mogli zawiesić na szyi. Wykonali je dla nich wychodzący z uzależnień członkowie wspólnoty "Cenacolo".
- Niełatwo być dzisiaj świadkiem, przyznawać się do wiary, niełatwo powiedzieć, że coś się robi w Imię Jezusa. Łatwo narazić się na obśmianie. Takie spotkania są dla nas umocnieniem - mówi Kasia, gimnazjalistka z Mirosławca.
- Tutaj jesteśmy mocni, ale wychodząc stąd do świata, trudno się otworzyć. Potrzeba do tego odwagi, którą daje krzyż. Ten, który dzisiaj zawiesiliśmy sobie na szyi, jest znakiem zaufania. Dla mnie było to bardzo duże przeżycie. Udowadniałam sobie, że jestem gotowa. Skoro On się mnie nie zaparł, to ja też się Go nie wyprę - dodaje jej nieco starsza koleżanka Karolina.
Delegaci parafii, które przybyły na czuwanie, odebrali także lampiony z Kanonizacyjną Iskrą Miłosierdzia. W grudniu 2003 r. Jan Paweł II pobłogosławił ogień, który nieustannie pali się pod obrazem Jezusa Miłosiernego w łagiewnickiej świątyni. W ramach akcji Kanonizacyjna Iskra Miłosierdzia powędruje on, dzięki młodym ludziom, do kościołów, instytucji i domów w całej Polsce.