W Pile odbył się pierwszy pogrzeb dzieci utraconych.
Piła, 28 marca: bp Edward Dajczak przewodniczy pogrzebowi dzieci utraconych ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Diecezjalne obchody Dnia Świętości Życia odbyły się 28 marca w Pile. Bp Edward Dajczak przewodniczył Mszy św. w kościele pw. św. Jana Bosko.
W czasie Eucharystii kilkadziesiąt osób podjęło dzieło duchowej adopcji dziecka poczętego. O godz. 11 na cmentarzu komunalnym ordynariusz koszalińsko-kołobrzeski pobłogosławił nowy pomnik dziecka utraconego oraz przewodniczył pierwszemu w Pile pochówkowi dzieci zmarłych przed narodzeniem.
- Nie jesteśmy tylko zlepkiem komórek. Jesteśmy ludźmi, a to coś znacznie więcej. Naszym zadaniem jest dzisiaj stanąć z całą mocą po stronie człowieka. Tu nie chodzi tylko o przekonania i ideologię. W grę wchodzi odpowiedź na zasadnicze pytanie: "Kim jest człowiek?". Jesteśmy tu dzisiaj, aby stanąć po stronie życia - mówił w homilii bp Dajczak.
Odnosząc się do kwestii dzieci utraconych hierarcha powiedział: - Jesteśmy niepowtarzalni w oczach Bożych. W miliardach istnień ludzkich nie ma żadnej powtórki. Każdy i każda z nas jest niepowtarzalny. Kiedy traci się bliskich, to - paradoksalnie - właśnie w śmierci odkrywamy tę niepowtarzalność. Dochodzi do nas, że nigdy nikogo takiego już nie będzie. Im ten człowiek jest nam bliższy, tym to doświadczenie jest bardziej bolesne. W przypadku utraty dziecka ten ból jest chyba największy. Śmierć, która ma ogromną moc, jednak czegoś nie może. Nie jest w stanie zabić miłości. Ona trwa mimo śmierci. Miłość nie ma końca.
- Tych małych ludzi Ojciec w niebie nie może inaczej potraktować, jak przygarniając ich na wieki. Nie może być inaczej, skoro pozostawia On nadzieję także nam, poranionym grzechem, zdradzającym i wracającym, ufnym i tracącym ufność, wiernym i niewiernym - dodał bp Dajczak.
W ceremonii pochówku na cmentarzu komunalnym uczestniczyło kilkadziesiąt osób, w tym duchowni różnych wyznań oraz przedstawiciele władz samorządowych.
Przewodniczący Rady Miasta Piły Rafał Zdzierela podkreśla wagę uchwały, która umożliwiła pochówki dzieci utraconych: - Po pierwsze mówimy tutaj o życiu. Po drugie chodzi przecież o tragedie naszych mieszkańców, którzy chcieliby niejako postawić kropkę nad i, kończąc trudne życiowe przejście. Dotychczas nie mieli nawet gdzie zapalić znicza. Od dzisiaj będą mogli to zrobić.
Realizacja idei budowy pomnika dzieci utraconych w Pile możliwa była dzięki zaangażowaniu wielu środowisk. Grzegorz Marciniak, który wraz z żoną Kamilą był jednym z inicjatorów akcji, nie ukrywa, że impulsem do podjęcia działań był przykład płynący z Koszalina.
- Od pojawienia się pomysłu do jego realizacji minęły prawie cztery lata. Przyglądaliśmy się, jak zostało to zrobione w Koszalinie. Odbyliśmy spotkania z prezydentem Piły. Potem powstał projekt uchwały Rady Miasta, który został przyjęty jednomyślnie. Następnie był dosyć długi okres pracy nad tym, aby przewidziane na papierze procedury, zaczęły rzeczywiście działać. Dzisiaj możemy powiedzieć, że osiągnęliśmy sukces, bo zmieniliśmy też sposób myślenia wielu ludzi i daliśmy szansę na nowe, lepsze rozwiązania. Mamy dziś święto życia w Pile. Cieszę się, że w taki sposób je obchodzimy. Myślę, że to miejsce będzie też służyło tym, którzy wcześniej utracili dzieci, ale nigdy nie mieli okazji, żeby się z nimi pożegnać w taki sposób, jak zrobiliśmy to dzisiaj - mówi Grzegorz Marciniak.