Na kołobrzeskim skwerze Pionierów otwarto plenerową wystawę "Wołyń 1943. Wołają z grobów, których nie ma".
Wystawa opowiada o jednym z najkrwawszych epizodów II wojny światowej. Została przygotowana przez szczeciński oddział IPN, Stowarzyszenie "Wspólnota Polska" i Towarzystwo Miłośników Wołynia i Polesia, a autorką scenariusza wystawy jest Ewa Siemaszko, wybitna znawczyni tego tematu.
Na wystawie nie ma komentarza historyka, oceną wystawioną zbrodni wołyńskiej (w czasie której dokonano pogromu na 100-130 tys. Polaków) mają być relacje świadków. Historycy jedynie pokazują, że za każdą ofiarą zbrodni wołyńskiej kryje się konkretny człowiek z marzeniami, planami, rodziną. Cenne jest zobrazowanie Wołynia sprzed zagłady, jako miejsca wspólnego życia Polaków, Ukraińców i mieszkańców innych narodowości, a przecież obywateli II Rzeczypospolitej Polskiej.
Autorzy wystawy nie chcą antagonizować narodów polskiego i ukraińskiego, toteż wskazują oprawców wprost jako członków OUN-UPA. Nie nazywają zbrodniarzy Ukraińcami.
Uczestnicy otwarcia wystawy otrzymali ozdobne spinki przedstawiające kwiat lnu, rośliny powszechnej przed 70 laty na Wołyniu. Len kwitnie w lipcu przez bardzo krótki czas - pół dnia. Spinka jest więc symbolem przedwcześnie przekwitłego życia tysięcy ofiar wołyńskiej rzezi.
Pomysł zaproszenia wystawy złożonej z 11 kubików na kołobrzeskie ulice powstał kilka miesięcy temu. - Inspiracją były słowa św. Augustyna, który stwierdził, że pamięć to wielka siła - powiedział Jacek Pechman ze Stowarzyszenia "Katolicka Inicjatywa Kulturalna". - W dobie szalejącego genderyzmu i liberalizmu należy umacniać tożsamość narodową. A nie osiągnie się tego bez zwrócenia się w stronę pamięci. Jest naszym obowiązkiem pamiętać o ludobójstwie na Kresach. Tym bardziej, że liderzy ukraińscy do dziś nie przeprosili za nie. Nie było żalu, skruchy.
Wystawa miała premierę 15 lipca 2013 r. na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. W Kołobrzegu będzie dostępna do 31 lipca.