Uczniowie, rodzice i nauczyciele Szkoły Podstawowej nr 5 z oddziałami integracyjnymi w Słupsku obchody uroczystości Wszystkich Świętych rozpoczęli balem.
Do tej pory w szkole obchodzono przed 1 listopada jedynie zabawy w stylu Halloween. Teraz katecheci i ks. Andrzej Skibiński, proboszcz parafii pw. św. Jana Kantego, postawili na polską tradycję. Na tę zamianę cieszą się rodzice.
- To fajna inicjatywa, bo dzieci dowiadują się na temat swoich świętych patronów - powiedziała Barbara Juchniewicz, mama pierwszoklasistki Dominiki. - Gdyby nie bal, nie byłoby okazji, by w domu porozmawiać o świętych. Tym razem taka rozmowa się odbyła.
Ewa Dobrzycka, mama Dominika, nie ukrywa, że zanim rozpoczęła rozmowę z synem o jego patronie, posiłkowała się internetem. Internet pomógł też Iwonie Szczasiuk, mamie Igora, spod ręki której wyszło piękne sari Matki Teresy z Kalkuty i elementy stroju Jana Pawła II.
- Patrzyłam na zdjęcie i robiłam w głowie plany, jak to uszyć - powiedziała. - Ile miałyśmy radochy szyjąc te stroje! - dodaje jej towarzyszka Sylwia Gil. Choć mamy na balu nie tańczą, też bawią się znakomicie.
To, że pierwszy bal miał tak dobry odbiór, nie jest zawieszone w próżni. To dowód wieloletniej współpracy rodziców z katechetami i proboszczem.
- Co roku po obchodach I Komunii św. przybywa nam w parafii rodziców, którzy chcą się dalej angażować w pomoc lub służbę przy ołtarzu np. jako lektorzy - wyjaśnia katechetka Barbara Witkowska-Panasiak. - Wiele osób włączyło się w chór parafialny lub w organizację spotkań w terenie, a tych mamy w Kantym niemało, np. wakacyjne "czwartki z parafią", wyjazdy patriotyczne, kajaki, piesze wycieczki.
Pani Barbara cieszy się, że z kościoła tradycja uczczenia świętych przeniosła się do szkoły.
- Przede wszystkim dzięki temu mogli tu przyjść także ci rodzice, którzy do kościoła nie chodzą. Poza tym taka impreza dla szkoły to novum. Jesteśmy przekorni i zamiast uciekać z wiarą z przestrzeni publicznej, chcemy, by chwała Boża była i tu głoszona. Bo tu spędzamy większość życia - wyjaśnia.
- Myślę, że to wpisuje się w nurt zwany "katolicy na ulicy" - mówi ks. Andrzej Skibiński. - Bo przecież pokazujemy się przez taki bal jako grupa zorganizowana i zgodnie przekonujemy, że to, co duchowe, jest obecne w życiu człowieka. Bo tak naprawdę wszyscy ludzie tego potrzebują. I próbują to przekazać swoim dzieciakom. Dlatego przez taki bal próbujemy te ich dążenia wspierać.