Najmłodszy orszak, bo złożony przede wszystkim z kilkuletnich mędrców, pospieszył do Betlejem z białogardzkiego kościoła Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.
Siarczysty mróz sprawił, że organizatorzy postanowili nie wychodzić poza kościelne mury, ale nie zrezygnowali z pochodu.
Na niedzielnej Mszy św. zaroiło się od uskrzydlonych posłańców i koronowanych głów. Bardzo młodzi mędrcy przemaszerowali przez kościół do betlejemskiej stajenki ustawionej w prezbiterium.
- Trasę mieliśmy króciutką, ale za to wędrowaliśmy chyba najdłużej, bo… od wczoraj - śmieje się s. Damaris Pawłowska, współorganizatorka przedsięwzięcia. W Szkole Podstawowej nr 3, w której uczy, dzieci nosiły korony na wszystkich wczorajszych lekcjach, w ten sposób przygotowując się do uroczystości i rozpoczynając swój marsz do stajenki.
- Ta uroczystość przypomina nam, że każdy z nas jest mędrcem przychodzącym do Jezusa. Jak oni cieszymy się, że możemy być blisko Nowonarodzonego. To nasza piękna, polska tradycja, że przychodzimy do żłóbka, adorujemy Jezusa, śpiewamy Mu kolędy, ale orszak to także nasze publiczne wyznanie wiary - dodaje.
Do żłóbka najmłodsi wierni parafii Mariackiej przynieśli oprócz tradycyjnych kadzidła, złota i mirry także swój specjalny dar: wielka walizkę.
- Są w niej 652 serduszka. Każde z nich to dobre uczynki, które dzieci gromadziły w Adwencie - wyjaśnia s. Damaris.
Do stajenki przybyło też 14 nowych ministrantów, o których wzbogaciła się parafia Mariacka. Podczas Mszy św. zostali uroczyście włączeni w szeregi służby liturgicznej ołtarza.
Białogardzki orszak miał chyba najniższą średnią wieku w diecezji. Czteroletni Jaś z dumą wyjaśnia, że jest Baltazarem. Do roli mędrca z Ewangelii zdążył się już dobrze przygotować podczas przedszkolnych jasełek.
Choć królom i aniołom towarzyszyli licznie rodzice, raczej nie odważyli dać ponieść radosnej atmosferze dzisiejszego święta.
- To dopiero nasz drugi orszak i jestem pewna, że w przyszłym roku będzie nas zdecydowanie więcej - nie traci ducha s. Damaris.
Na wszystkich, którzy przybyli pokłonić się Nowonarodzonemu czekała po Mszy św. słodka niespodzianka.