W Sławsku k. Sławna odbył się jeden z najmniejszych Orszaków w Polsce. Uczestniczyło w nim nieco ponad 200 osób.
Mieszkańcy kilku sołectw postanowili zorganizować Orszak Trzech Króli w scenerii wiejskiej.
- Uczestniczyliśmy kiedyś w Orszaku w Koszalinie i stwierdziliśmy, że przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podobne wydarzenie odbyło się także u nas - mówi Joanna Jabłońska, przedstawicielka Fundacji "Po piąte", która współorganizowała Orszak w Sławsku.
Temperatura sięgała minus 10 stopni. Orkiestra z Postomina w połowie drogi musiała skapitulować. Zamarznięte instrumenty odmówiły posłuszeństwa.
Zosia Dzik, trzecioklasistka wcielająca się w postać aniołka przyznaje: - Zamarzłam. Nie pomogły cztery pary spodni, w które przezornie zaopatrzyła ją mama Marzena.
Pomimo siarczystego mrozu, uczestnikom pierwszego Orszaku w Sławsku, nie zabrakło dobrego humoru i chęci śpiewania kolęd.
Koronacja przebiegała niejednokrotnie w radosnej atmosferze... ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość - Cieszę się, że jest to inicjatywa oddolna. Mam nadzieję, że nie poprzestaniemy na tym pierwszym razie. Takie wydarzenie mobilizuje wszystkich. Są tutaj przecież dzieci, jest młodzież, są wreszcie dorośli i starsi. Angażują się także przedstawiciele władzy, oświaty, są strażacy. Myślę, że w przyszłym roku będzie nas jeszcze więcej - mówi ks. Wojciech Filimon, proboszcz w Sławsku.
- Rewelacja! Możemy świętować inaczej niż zwykle. To dobrze, że jest coś więcej niż tylko sama uroczysta Msza święta - mówi p. Krystyna, która na Orszak przyszła z mężem i córką.
Jak przyznają organizatorzy, nikogo nie trzeba było przekonywać do pomocy w przygotowaniu wydarzenia, choć pomysł pojawił się zaledwie przed Świętami i trzeba było działać szybko.
Zwierzęta do żywej szopki dostarczyli oo. benedyktyni ze Starego Krakowa, Ośrodek Hipoterapii "Jaś" ze Sławna, a także pobliscy mieszkańcy: Arkadiusz Siutek i Paweł Torowicz. Chętnych, oferujących zwierzęta, było jeszcze więcej, jednak w szopce zabrakło już miejsca.
W rolę Trzech Króli wcielili się sołtysi: Mariusz Krzemiński ze Sławska, Sebastian Rojek z Tokar oraz Grzegorz Wołczek. Maryję i Józefa odegrali: Beata Gofryk - dyrektor Zespołu Szkół w Sławsku oraz Artur Ciróg - wice wójt Gminy Sławno.
Spotkanie Trzech Króli z królem Herodem ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Rola króla Heroda przypadła samemu wójtowi Ryszardowi Stachowiakowi. - Właściwie to zastanawiałem się, dlaczego zaproponowano mi akurat tę rolę - śmieje się włodarz gminy. - Mam nadzieję, że nikt nie przypisuje mi cech Heroda. Według tekstu, mam powiedzieć: "Jam Herod, włodarz tej sławieńskiej - nie judzkiej - ziemi". No, nie wiem - dodaje z uśmiechem samorządowiec.
Beata Gofryk, dyrektor miejscowej szkoły, przyznaje: - Widziałam moich uczniów, którzy przyglądali mi się z ciekawością. Na co dzień widzą mnie w zupełnie innych sytuacjach. Myślę, że dobrze to odebrali. Może nawet im zaimponowałam. Przecież dyrektor szkoły jest też zwyczajnym człowiekiem. Uważam, że Orszak to świetna inicjatywa.
Orszak Trzech Króli w Sławsku rozpoczął się Mszą św. w kościele parafialnym o godz. 12.30. Spod kościoła uczestnicy korowodu ruszyli zwyczajową trasą, którą pokonują przy okazji Bożego Ciała. Na balkonie jednego z domów urządzono pałac Heroda, przy innym zagrodę pasterzy. Na placu zabaw w centrum wsi, gdzie zakończył się Orszak, stanęła szopka z prawdziwymi zwierzętami. Po przywitaniu Trzech Króli ze Świętą Rodziną, na uczestników Orszaku czekał ciepły posiłek.
W organizację wydarzenia włączyło się wiele podmiotów: Stowarzyszenie "Moja Wieś Sławsko" i Stowarzyszenie Kobiet Wiejskich ze Sławska, sołectwo Sławsko, sołectwo Radosław, sołectwo Staniewice, sołectwo Tokary, Fundacja "Po Piąte" i Skauci Europy.