- Presja opinii publicznej jest tak wielka, że zbyt wielu z nas rezygnuje dziś ze zbyt wielu pięknych, świętych, katolickich przekonań - powiedział bp Krzysztof Zadarko w koszalińskiej katedrze podczas Mszy św. w Środę Popielcową.
Biskup nawiązał do obchodzonego 1 marca Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych", który w tym roku zbiegł się z pierwszym dniem Wielkiego Postu.
- Chodzi o to, abyśmy zobaczyli siebie w dylemacie z dzisiejszej Ewangelii, czyli pomiędzy "aby ich ludzie chwalili", a "Bóg widzi w ukryciu i odda tobie". Presja opinii publicznej jest tak wielka, że zbyt wielu z nas rezygnuje dziś ze zbyt wielu pięknych, świętych, katolickich przekonań - mówił biskup.
Hierarcha stwierdził, że łatwiej zrozumieć ten dylemat w kontekście pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Przypominając ich bohaterski opór wobec narzuconej władzy komunistycznej i wrogiej im propagandy, biskup powiedział: - Jezus mówi dzisiaj do nas: "Nie ulegajcie presji! Bądźcie wierni swojemu sumieniu!". Kwintesencją takiej postawy są słowa Inki, czyli Danuty Siedzikówny: "Zachowałam się, jak trzeba", które stały się swego rodzaju narodowym hasłem. Dzisiaj potrzeba nam niezłomnych katolików, którzy w jakimś sensie, tak, jak tamci żołnierze, stają się niestety wyklęci. Ten, kto jest wierny sumieniu, wierze katolickiej, Bogu, jakże często, w naszym kraju, zostaje obsypany epitetami: od mohera po zacofanego, średniowiecznego i nienowoczesnego, z którym można się nie liczyć i którego można potraktować z góry. Wszystko w imię postępu i liberalizmu. Wielki Post jest po to, żebyśmy na nowo zmierzyli się z tym dylematem i żebyśmy wystrzegali się działania w duchu "aby ich ludzie chwalili". Bóg, który jest w ukryciu, odda nam - powiedział biskup, zachęcając, aby nie ulegać tzw. poprawności politycznej.
Tłumacząc istotę Wielkiego Postu, biskup wskazał na konieczność odrzucenia grzechu. - Nasze życie rozgrywa się między upadkiem, a pragnieniem świętości. Wielki Post jest po to, abyśmy skupili naszą uwagę na tym, od czego nasza ludzka natura ucieka, czyli na przyznaniu się do grzeszności, do tego, że się zrobiło coś źle. Najpierw, trzeba uznać, że się popełniło błąd, potem, że się obraziło drugiego człowieka, dotknęło go, zraniło, wyrządziło krzywdę, a w końcu musi przyjść uświadomienie sobie tego, że to wszystko ma jeszcze jeden, głębszy wymiar, ponieważ odnosi się także do Boga.
Biskup przestrzegał przed zanikiem poczucia grzechu, którego doświadcza Kościół na zachodzie Europy. - Zniknęło słowo "grzech", a w związku z tym musiało także zniknąć słowo "pokuta". Owocem tego jest zjawisko, które można szybko zauważyć. W tamtejszych kościołach katolickich po prostu nie ma konfesjonałów. Nabożeństwa pokutne zastąpiły spowiedź indywidualną. Na początku, 30 lat temu, na tych nabożeństwach były tłumy. Ludzie myśleli, że wystarczy stanąć przed ołtarzem i nie wypowiadając grzechów, uzyskać ogólne rozgrzeszenie. Dzisiaj, po 30 latach, na takich nabożeństwach tłumów już nie ma. Ludzie doszli do wniosku, że sprawę grzechu mogą załatwić samemu. Inni doszli do jeszcze dalej idącego wniosku, że po prostu w życiu nie ma czegoś takiego jak grzech.
Wyjaśniając istotę pokuty, która jest metodą walki z grzechem, biskup przypomniał, że musi ona oznaczać nie tylko zmianę postępowania, ale nade wszystko mentalności, ponieważ to ona kieruje myśleniem człowieka i odpowiada za postępowanie w konkretnych sytuacjach. Biskup wskazał na trzy uczynki wielkopostne: post, jałmużnę i modlitwę, jako na narzędzia do właściwej i owocnej pokuty.
- Post daje dystans do samego siebie, do przyjemności, które potrafią zrujnować, oddalić od Boga i człowieka. Jałmużna pozwala naprawić relację z bliźnim, zwłaszcza z tym, którego skutecznie omijamy, bo staje się dla nas problemem, będąc biednym i potrzebującym. Modlitwa zaś pomaga nam odnaleźć się na nowo przed Bogiem. Być może jest tak, że nie mamy już na nią czasu, czynimy ją po łebkach, sprowadzamy do banalnych, dewocyjnych praktyk.
Bp Zadarko zachęcał do podjęcia wielkopostnej pokuty: - Nie da się doświadczyć radości Wielkanocy bez przemeblowania życia, bez znalezienia czasu na modlitwę, bez uznania, że drugi człowiek nie jest problemem, ale czeka na moją pomoc i bez zrozumienia, że muszę mieć dystans do swoich przyjemności, wewnętrznych przyzwyczajeń .