- Są takie czasy, że nie można stać z boku. Dzisiaj trzeba mocno stanąć po stronie rodziny - mówił do uczestników pilskiego Marszu dla Życia i Rodziny bp Edward Dajczak.
Hierarcha przewodniczył Mszy św., która poprzedziła radosną manifestację na ulicach miasta. Eucharystię, jak zaznaczył, sprawował w intencji wszystkich pilskich rodzin.
- Sprawuję ją za rodziny wierzące i niewierzące, kochające i te, które są w kryzysie miłości - mówił bp Dajczak i zapraszał do wyjścia na ulicę, by głośno mówić „tak” dla życia i rodziny.
- Chcemy powiedzieć wszystkim bez wyjątku i sobie jeszcze raz, że Bóg stworzył człowieka do miłości, a rodzina jest tym miejscem, w którym ta miłość powinna kwitnąć najpiękniej - zapraszał.
W homilii podkreślał, że niż demograficzny jest nie tylko wynikiem ataków na życie i rodzinę, ale także odrzucaniem krzyża i chęcią życia lekko, łatwo i przyjemnie.
- Europa umiera i nie jest to jedynie problem biologii. To także problem eutanazji, szacunku dla jedności rodzin, niezdolność do kochania, pękające rodziny. To cały zlepek problemów. Ale to także problem chrześcijaństwa w wersji light, takiego nietrudnego, bez krzyża, takiego, w którym traktuje się Boga jako kogoś, kto pozałatwia nasze sprawy. Nie my dla Boga, ale Bóg dla nas, choć oczywiste jest, że to On jest pierwszy, bo pierwszy nas pokochał i dał szansę odpowiedzieć miłością - mówił
- Nie chcemy dzisiaj tworzyć kopii demonstracji przeciwko komuś, chcemy pójść w marszu z hasłem „Czas na rodzinę”. To wola Boga, ale to jest też w naszym interesie. Ten dzisiejszy dzień jest swoistą prowokacją do ciągłej modlitwy za rodziną - tłumaczył.
Na zaproszenie do wyjścia na ulice odpowiedziało kilkuset pilan. Rozśpiewanym i białym orszaku, bo wiele osób zgodnie z prośbą organizatorów ubranych było na biało, przeszli od kościoła św. Antoniego na Plac Zwycięstwa pod pomnik św. Jana Pawła II. Wśród maszerujących było wiele młodych rodzin.
- Bierzemy udział w marszu, żeby zadeklarować nasze przekonania, ale też żeby się pochwalić tym, co mamy najcenniejsze: naszym życiem, życiem naszych dzieci i szczęściem, które daje nam rodzina - mówi jedna z uczestniczek marszu.
- Idziemy, bo jesteśmy bardzo na „tak”. Nie żeby występować przeciwko komuś, ale żeby zapraszać sąsiadów „chodźcie z nami” - dodaje jej koleżanka.
Pilski marsz, poza opowiedzeniem się za życiem i rodziną, ma także wymiar konkretnej pomocy.
- Prosiliśmy o przynoszenie pieluch, które przekażemy do pilskiego Domu Samotnej Matki. W ubiegłym roku zebraliśmy całą furgonetkę, nawet nie próbowaliśmy tego policzyć. Ludzie lubią dawać, tylko trzeba dać im okazję do zrobienia czegoś dobrego - przyznaje Sebastian Krajewski, jeden z organizatorów marszu. Jak podkreśla zbiórka nie ogranicza się wyłącznie do jednego niedzielnego popołudnia i każdy, kto chciałby włączyć się w to dzieło ma taką szansę.
- Jeśli ktoś nie zabrał ich dzisiaj lub nie mógł być na marszu, może śmiało zrobić to w kolejnych dniach, przynosząc pieluchy do zakrystii kościoła św. Antoniego - dodaje.