Jedni od Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej z Góry Chełmskiej, drudzy ze szczecineckiego Tronu Maryi. Około setki pielgrzymów wspięło się na Świętą Górę do Tej, która jest Bramą Niebios.
Po dwudniowym trudzie pielgrzymi, którzy wyruszyli w sobotę z Góry Chełmskiej dotarli do celu. Oprócz nich już po raz 9. szła także pielgrzymka ze Szczecinka, która rozpoczęła wędrówkę dzień wcześniej, w piątek. Jak pątnicy sprzed wieków wędrowali między świętymi górami prosząc Maryję o opiekę i wstawiennictwo. Do Matki Bożej Bramy Niebios dotarło w niedzielę łącznie ok. 100 pątników.
Na szczycie Góry Polanowskiej czekali na nich bp Krzysztof Włodarczyk i o. Janusz Jędryszek, gospodarz franciszkańskiej pustelni. Biskup, który przewodniczył Mszy św. na zakończenie pielgrzymowania, przypominał, że wyjście na pątniczy szlak jest szansą na zastanowienie się kim jestem i dokąd zmierzam.
- Amatorzy przeciętności powtarzają jak refren: „nie da się”, „to niemożliwe”. Wy jesteście zaprzeczeniem tego. Po ludzku trud pielgrzymowania wydaje się bezsensowny, ale wasza motywacja wypływa z miłości do Boga i do drugiego człowieka - mówił bp Włodarczyk.
Dla Ilony był to pielgrzymkowy debiut. Poruszona usłyszanym w telewizji świadectwem pielgrzymów postanowiła sama wyruszyć w drogę. Zabrała ze sobą także córkę Paulinę. Jeszcze w sobotę najbardziej obawiała się kilometrów, zmęczenia i niewygód związanych z maszerowaniem.
- Było tak, jak opowiadali! Pięknie! Ani odcisków, ani zakwasów, nic mnie nie boli. A przeżyłam coś wspaniałego. Córka chyba też, chociaż nie bardzo chciała iść, teraz poznała nowych ludzi, już się umawia na kolejne pielgrzymki. I może pomyślimy o dłuższej trasie? Może teraz Jasna Góra? - przyznaje ze śmiechem.
- Pielgrzymka to wyjątkowe spotkanie z Jezusem i z drugim człowiekiem. Jacy ludzie są piękni dla siebie! Okazuje się, że my umiemy być dla siebie yczliwi, troskliwi, wyrozumiali. Ale tylko na pielgrzymce, w małej grupie. Może gdybyśmy na co dzień też umieli być tak blisko Boga, jak na pielgrzymce, bylibyśmy dla siebie lepsi? - zastanawia się pątniczka.
Ojciec Janusz Jędryszek przypominał, że pielgrzymowanie miedzy Świętymi Górami jest także wkładem do odbudowywania kultu Maryjnego na Pomorzu.
- Wydeptujecie błogosławieństwo dla naszej diecezji, dla Pomorza. W tym roku Reformacja świętuje 500 lecie wystąpienia Marcina Lutra. A my na Pomorzu widzimy jak wielkiego spustoszenia i świętokradztwa się dopuściła. Sanktuaria zostały zrównane z ziemią, ustał kult Najświętszego Sakramentu i kult Maryjny. Ci, którzy chcieli być wierni, musieli Pomorze opuścić lub oddali życie, jak dominikanie ze Słupska potopieni w rzece. Naszą ziemię pomorską dotknęło przekleństwo. Żeby odzyskała błogosławieństwo musi odrodzić się kult Maryjny. My jesteśmy świadkami tego, ale i tymi, którzy przyczyniają się do tego odrodzenia: na Górze Chełmskiej, Polanowskiej, na Świątkach. Pielgrzymując w trudzie, w deszczu, spiekocie, przywracacie cześć Matce Bożej i wypraszacie błogosławieństwa Pomorzu, które dawniej nosiło imię ziemi Maryi – mówił franciszkanin.
O ile Maryja po wiekach znów jest czczona na Górze Chełmskiej i Polanowskiej, o tyle wciąż czeka, żeby powrócić na szczecineckie wzniesienie. Na Marientronie w średniowieczu znajdował się klasztor augustianów, po którym próżno szukać najmniejszych śladów wśród chaszczów.
- Głównym motywem naszego pielgrzymowania jest przywrócenie tego miejsca Maryi, bo nawet mieszkańcy Szczecinka nie wiedzą, co tam się dawniej znajdowało. Powoli pracujemy nad tym. Droga wydaje się długa i skomplikowana. Pierwszym krokiem być może są przeprowadzone ostatnio badania archeologiczne. Ale odbudowywanie tego miejsca to bardzo długa i skomplikowana sprawa. Przede wszystkim liczymy na poruszenie serc ludzi - mówi ks. Krzysztof Obolewicz, przewodnik szczecineckiej pielgrzymki.