Po roku na drogi diecezji znów wyruszyła Karawana Bożego Miłosierdzia. Tym razem wizerunek Jezusa Miłosiernego wiozą do wiosek diecezji nie konie, lecz rowerzyści.
Posłanie ewangelizatorów rozpoczęło się na Mszy św. sprawowanej 3 września w kaplicy koszalińskiego Domu Miłosierdzia Bożego. Na zakończenie liturgii przewodniczący jej ks. Radosław Siwiński udzielił członkom karawany specjalnego błogosławieństwa, a już na podwórzu domu pobłogosławił także rowery i wózek, na którym zainstalowano duży obraz Jezusa Miłosiernego.
- W roku Bożego Miłosierdzia bp Edward Dajczak wysłał na drogi diecezji Karawanę Bożego Miłosierdzia - przypomniał ks. Siwiński. - Akcja spotkała się ze sprzeciwem niektórych osób, które nie zaakceptowały, że karawanę ciągnęły wówczas konie. Dlatego w tym roku wyruszamy rowerami i z dużym obrazem Pana Jezusa. I choć bez wozu, nadal jest to Karawana Bożego Miłosierdzia.
- Ewangelizatorzy wyruszają na dwa tygodnie, żeby iść i głosić Boże Miłosierdzie - dodał. - To bardzo proste i zwykłe działanie: chcą okrasić ludzkie serca dobrocią i mówić o Bożej miłości.
Pierwszy etap przejazdu przez diecezję kieruje ekipę do podkoszalińskiej wioski Niekłonice. To wynik porannej modlitwy do Ducha Świętego o wskazanie drogi.
Jeszcze nie wiadomo gdzie skierują się w dalszej kolejności, ile kilometrów przejadą. - Tu nie chodzi o kilometry, ale o bycie z ludźmi. Idą do ludzi i być może ludzie będą ich chcieli gdzieś zatrzymać. - wyjaśnia ks. Siwiński.
Także noclegi i wyżywienie nie są zaplanowane; mają być darem Bożej łaski, który będzie otwierał serca ludzi na trasie karawany.
Ks. Siwiński jest przekonany, że taka nietypowa i rzucająca się w oczy akcja ewangelizacyjna ma sens.
- Doświadczenie ubiegłego roku pokazało, że ludzie dobrze to przyjęli. Wszystkim dało to dużo radości, gospodarze nie chcieli wypuszczać karawany ze swoich wiosek. Myślę, że akcja jest strzałem w dziesiątkę biskupa Edwarda.
Po błogosławieństwie 8 ewangelizatorów - dziewczęta, chłopcy oraz siostra zakonna - wsiadło na rowery, by powieźć wizerunek na mało uczęszczane drogi diecezji. Dom Miłosierdzia pożegnali piosenką "W drogę z nami wyrusz, Panie".
- Jadę głosić ludziom orędzie Bożego miłosierdzia - mówi Małgosia Łopacka, która także w ubiegłym roku wzięła udział w karawanie. - Chcę im powiedzieć, że Pan Jezus ich kocha, tylko czeka na otwarcie ich serc.
- Pan Jezus mnie posyła - mówi z uśmiechem siostra Zofia Piotrowska ze zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, która w tym roku dołączyła do karawany na kilka pierwszych dni. Na tle czerwonych koszulek i bluz z logo akcji, wyróżnia się jej zakonna suknia.
Siostra Zofia jest przekonana, że to także będzie znakiem dla ludzi. - Strój zakonny zawsze jest znakiem przynależności do Boga i dlatego budzi silne reakcje, pozytywne lub negatywne. Ludzie rzadko w takich sytuacjach są obojętni i to dobrze, bo zarówno jedna, jak i druga reakcja jest ważna - powiedziała.
Siostra Zofia nie obawia się sportowego zmagania; jak mówi, dobrą zaprawę miała w minione wakacje. - Odbyłam pieszą pielgrzymkę ze Skrzatusza na Jasną Górę, więc myślę, że jestem przygotowana.
Karawana Bożego Miłosierdzia będzie trwała dwa tygodnie. Ewangelizatorzy nie planują trasy przejazdu, będą każdego dnia pytać Ducha Świętego na modlitwie o dalsze wskazówki. Być może akcja się rozwinie, ewangelizatorzy będą wędrować jeszcze dłużej, może ktoś się do nich dołączy.
Osoby, które chciałby dołączyć do rowerowej ekipy, mogą się zgłaszać do telefonicznie pod nr 694 513 604.