- Władza utracona, czy też zdobyta, jest obrzydliwa, kiedy depcze obowiązek miłości bliźniego, nawet nieprzyjaciela. Zawsze byliśmy znani z tego, że nigdy nie dobijaliśmy wrogów i nie deptaliśmy ich godności - powiedział bp Krzysztof Zadarko 11 listopada w koszalińskiej katedrze.
Mszy św., która była częścią miejskich uroczystości z okazji święta narodowego w stolicy diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, przewodniczył biskup pomocniczy Krzysztof Zadarko.
W obecności parlamentarzystów i samorządowców reprezentujących różne partie, biskup mówił w homilii o właściwym rozumieniu istoty patriotyzmu.
- To, co w patriotyzmie jest dobre, powinno być nazwane cnotą, a to, co jest złe, co jest hańbą, powinno być określone jako grzech - mówił biskup.
Hierarcha zwrócił uwagę między innymi na postawę pogardy wobec oponenta, która może pojawić się zarówno po zdobyciu, jak i po utracie władzy. Mówił też o nieumiejętności dostrzeżenia dobra w przeciwniku politycznym, a także o pokusie kosmopolityzmu, która tworzy ułudę patriotyzmu bez barw narodowych.
Odnosząc się do aktualnej sytuacji w Polsce, biskup powiedział: - Nasze święto narodowe przychodzi nam przeżywać w napiętej sytuacji wewnątrz i na zewnątrz naszej Ojczyzny. Zmiana wizji państwa i jego fundamentów wiąże się z przemeblowaniem wielu regulacji prawnych, ale przede wszystkim ze zmianą mentalności, która najbardziej widoczna jest choćby w polityce historycznej.
Odnosząc się do zmian zachodzących w kraju, hierarcha mówił o konieczności przyznania się do porażek i błędów. Zwrócił uwagę, że taka umiejętność jest szansą na jeszcze lepsze działanie dla dobra Ojczyzny.
- Tam, gdzie czujemy, że nam nie wychodzi, gdzie jest porażka, a nawet kompromitacja, jakże ważna jest sztuka przyznania się do błędu i podjęcia pokuty, tej osobistej, ale może czasem i publicznej. Kiedy człowiek widzi, że nie wystarcza mu ludzkich sił i pomysłów, aby urządzić sobie doczesność, jeszcze bardziej klęka przed Bogiem i widzi, że trzeba otworzyć się na mądrość pochodzącą od Niego. To ważne, żebyśmy dokonując zmian, będąc czynnymi uczestnikami tego, co ma być lepsze, ciągle odwoływali się do tego, co jest najlepsze i najświętsze, a co ma swoje źródło w samym Bogu - usłyszeli zgromadzeni w katedrze.
Bp Zadarko zachęcił zebranych do zapoznania się z opublikowanym kilka miesięcy temu dokumentem Konferencji Episkopatu Polski na temat patriotyzmu w perspektywie chrześcijańskiej.
Nawiązując do jego treści, przypomniał: - Źródłem cienia na cnocie patriotyzmu jest nasz egoizm, kult własnego mniemania także o rzeczach największych i najświętszych. Dopada on nas wszystkich, począwszy od zwykłych obywateli, a skończywszy na piastujących najwyższe funkcje w państwie. Ten egoizm, mówi dokument, daje paliwo do podziałów, a nie do potrzebnego dialogu.
- Miłość do Ojczyzny, nazywana patriotyzmem nie może nigdy zwalniać nas z wymiaru miłości do każdego człowieka. Polska pamięć, polski język, polska kultura i wypływająca z nich duma i zasada: "Najpierw polskie, potem inne", nigdy nie może prowadzić nas do pomniejszania godności drugiego człowieka - obojętnie jakim językiem mówi i jakie ma pochodzenie.
Koszalin, 11 listopada: Msza św. w katedrze w intencji Ojczyzny. Bp Krzysztof Zadarko głosi homilię. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Hierarcha podkreślił różnicę, jaka istnieje między patriotą, a rewolucjonistą: - Rewolucjonista, własne dobro, ubrane często w święte słowa, osiąga kosztem innych. Nie waha się sięgnąć po przemoc, gwałt, dyskryminację i pogardę wobec drugiego. A wszystko to dla słusznej i bardzo ważnej sprawy.
Biskup przypomniał, że w spieraniu się o sprawy Ojczyzny ciągle pojawia się ewangeliczny dylemat dotyczący służby Bogu lub Mamonie. - To są pytania o właściwy wybór moralny i kulturowy. Mamona to nie tylko pieniądz, kariera i własny dobrobyt. Mamona to także uwikłanie w ideologię, mechanizmy władzy i żądza bycia wielkim i ważnym - zarówno wtedy, kiedy ma się władzę, ale również wtedy, kiedy się ją traci.
Jak mówił biskup, Mamona może człowieka zniszczyć, także w wymiarze politycznym i społecznym. - Mamona, która jest mechanizmem sięgania po to, co wielkie i ważne, nieuchronnie prowadzi do chorej koncentracji na sobie, do pogardy wobec innego i udawania sprawiedliwego, które jednak łączą się z drwiną, szyderstwem i bolesną ironią - nie tylko wobec człowieka i jego poglądów, ale także, co gorsza, wobec Boga.
- Mamona, upojenie władzą, pozwala tak łatwo szafować słowem "zdrajca". Przemilcza zasługi ludzi spoza swojej grupy. Powoduje, że bardzo łatwo można wyeksponować czyjeś słabości, zapominając o tym, co zrobił dobrego - podkreślił hierarcha.
Biskup mówił też o pokusie kosmopolityzmu. - Polega ona na przekonaniu, że patriotą można być wszędzie, a sam patriotyzm niekoniecznie musi mieć barwy narodowe, ponieważ można wtedy zostać oskarżonym o nacjonalizm. Otwierając się na to, co nowoczesne, nie można zapominać o tym, co było przed nami, co było w sercach wielkich patriotów, których w dzisiejsze święto wspominamy.
Kończąc homilię, biskup wezwał wszystkich zebranych do odwagi i pokory w ocenie własnego patriotyzmu. - Trzeba zrewidować to, co za wielkie uchodzi, a jest obrzydliwością w oczach Boga. Trzeba nam zrobić narodowy rachunek sumienia. Władza utracona, czy też zdobyta, jest obrzydliwa, kiedy depcze obowiązek miłości bliźniego, nawet nieprzyjaciela. To sztuka, której trzeba się uczyć i którą posiedli najwięksi patrioci w naszym narodzie. Z tego zawsze byliśmy znani, że nigdy nie dobijaliśmy wrogów i nie deptaliśmy ich godności, mając nawet uzasadnioną rację, aby wystawić im rachunek krzywd.
W katedrze obecni byli także przedstawiciele służb mundurowych, poczty sztandarowe, kombatanci i harcerze.
Koszalin, 11 listopada: Msza św. w katedrze w intencji Ojczyzny. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość