- To wołanie nie tylko o poranną Eucharystię na początek Adwentu. To wołanie Boga o pewien sposób życia - mówił bp Edward Dajczak do mężczyzn, którzy całonocną wędrówką weszli w Adwent. Niektórzy pokonali nawet 140 km.
Kiedy większość diecezjan smacznie spała, oni spędzili grudniową noc w drodze. Na piechotę i na rowerach promieniście schodzili się do serca diecezji. W koszalińskiej katedrze, na długo przed świtem, razem z biskupem rozpoczynali nowy rok liturgiczny.
- W takiej diecezji, jak nasza, wielu ludzi stało się letnimi i już na nic nie czekają. I dlatego też ten męski początek Adwentu jest niezwykle potrzebny. Jest jak symbol. Witam was z nadzieją, że będziecie jak ziarno, które się zasiewa i które powoli wyrasta, niezależnie od tego, jaka jest gleba – witał utrudzonych nocnym maszerowaniem bp Edward Dajczak, sprawując Eucharystię w intencji mężczyzn diecezji.
- Prośmy o czekanie i czujność, która będzie nas otwierała na przychodzenie Pana. Ale prośmy też, by kolejni mężczyźni naszej diecezji odnajdywali Go i stawali się męscy Jego mocą – mówił pasterz diecezji.
- Ciężko, wszystko boli, pęcherze na stopach, odbierające powietrze kolki… Było wspaniale! - śmieje się Jan Rewkowski, który przyprowadził 14 panów z Bobolic. To więcej niż w poprzednich latach. - Coraz więcej nas chodzi, pojawiają się nowe osoby. Jest w nas taka potrzeba podjęcia wyzwania. Stąd też nie brakuje chętnych ani na adwentowe wędrowanie, ani na długie Drogi Krzyżowe - przyznaje po pokonaniu
- Nie szliśmy dla przygody. Każdy niósł swoją intencję. To też sprawa tego, że świat nas rozleniwia, więc musimy sobie sami stawiać ambitne cele - dodaje.
Dla Tomka Piekarzewicza taka trasa to małe wyzwanie. Zanim na nią wyruszył przebiegł