Czy można się śmiać jednocześnie rycząc? Można, jeśli się jest Mikołajem na motorze z silnikiem o pojemności ponad 1 litra.
W niedzielę 9 grudnia odbyła się już trzecia edycja akcji charytatywnej "Motomikołaje". Na plac przed koszalińskim ratuszem zjechało ponad 20 maszyn. Były Yamahy, BMW czy Kawasaki. Niektóre całkiem nowe, inne nawet przedwojenne. Wszystkie na chodzie. Ich właściciele ubrani w niecodzienne stroje mieli jeden cel: pomoc dla Domu Samotnej Matki w Koszalinie. Przez wiele godzin mieszkańcy miasta przynosili dary rzeczowe dla dzieci i matek przebywających w tej placówce.
- Jestem zagorzałą motocyklistką. Jeżdżę Fazerem 600 - tłumaczy Wiola Kamińska, która w czasie imprezy jest konferansjerką. - Nie jesteśmy grupą zrzeszoną. Po prostu się przyjaźnimy i jeździmy razem po Polsce i po świecie. Czasami skrzykujemy się, żeby zrobić coś innego. W tym roku wspiera nas Centrum Kultury 105 - dodaje.
- To nie jest akcja pieniężna. Zbieramy tylko konkretne rzeczy. Liczy się każdy gest. Z roku na rok akcja przybiera większe rozmiary. Dzisiaj jest ponad 20 motorów. Niektórzy nie dojechali przez pogodę. Trudno jest poruszać się motocyklem w taki śnieg. Podziwiam więc tych, którzy jednak przyjechali - kontynuuje Wiola Kamińska.
Robert Kruk dostarczył samochód na dary. Jego furgonetka jest już prawie pełna. - Są tu ubranka dla dzieci, pieluchy, książki, zabawki, wózki, proszki do prania, soki i wiele innych rzeczy - wylicza. - Jak małe dziecko przychodzi i oddaje swoją zabaweczkę, maskotkę innemu dziecku, to mnie najbardziej rusza. Dzisiaj już było kilka takich przypadków. To jest ważne, żeby od małego uczyć dzieci dzielenia się - przyznaje.
Oprócz zbiórki darów, na placu naprawdę wiele się działo. Były występy artystyczne zorganizowane przez Centrum Kultury 105. Służba Więzienna przygotowała grochówkę, która cieszyła się ogromną popularnością zważywszy na mróz, który dawał się we znaki. Przeprowadzono konkurs na najlepiej przystrojony motocykl i rozegrano mecz piłki nożnej: Mikołaje kontra dzieci. Na koniec imprezy, kawalkada motocykli w asyście policji przejechała przez miasto pod Dom Samotnej Matki.
- Zawsze jak przyjeżdżają, jest wiele hałasu, dzieci stoją w oknach całe zafascynowane. Potrzebujemy tych darów. Korzystamy z nich potem przez następne kilka miesięcy - mówi s. Magdalena Kozłowska ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej, kierowniczka DSM.