Pary, które oprócz ślubu łączą także wiara i miłość do Boga, spotkały się w Ostrowcu koło Wałcza.
Mąż, żona, Bóg?
Na rekolekcje „Miłość i Prawda” organizowane przez wspólnotę Emmanuel przyjechało aż pięć małżeństw z Bornego Sulinowa, a to dzięki namowom ks. Sebastiana Przybyły, wikariusza z parafii św. Brata Alberta. – Poszliśmy za dobrym przykładem naszych dzieci, udzielających się w oazie – mówi Małgorzata Oporska, dla której są to pierwsze rekolekcje małżeńskie. Nie żałuje, że poświęciła ten czas na spotkanie z Bogiem. – To koło ratunkowe, takie duchowe wsparcie na każdy dzień, a poza tym szansa na oderwanie się i bycie tylko dla siebie – dodaje pani Małgorzata. Z Bornego Sulinowa przyjechali także państwo Madejowie. – To jest nasz sposób na odnalezienie sensu w dzisiejszym świecie, którego nie da się wyszukać w Google – mówi pan Grzegorz. – Cały czas chcemy poznawać Boga, a pomagają nam w tym prowadzący – dodaje pani Danuta. Dariusz i Wioletta Suchanowscy są 24 lata po ślubie. – Po pięciu latach małżeństwa było fantastycznie, później zaczęliśmy się zatracać – mówi pan Darek. – Zastanawiałem się, po co żonie kwiatek, przecież ma już tyle w doniczce, albo po co wspólne wyjście do kina, skoro mamy duży telewizor w domu – dodaje. Był to sygnał, że trzeba coś zmienić. – Bo to nie jest tak, że kiedy w małżeństwie jest Bóg, to nie ma kłótni, nieporozumień, cięższych dni. Z Bogiem jest to łatwiej przetrwać, bo nie ma opcji przekreślenia małżeństwa – dodaje pani Wioletta. Jak sami przyznają wybłagali u Boga synka, żeby się w małżeństwie duchowo nie zestarzeć i żeby móc nadal od siebie wymagać i się realizować. – My się przy sobie starzejemy, ale tylko ciałem – uśmiecha się pan Darek.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się