Rodzinę Przyjaciół Seminarium Koszalińskiego powołał bp Czesław Domin w roku 1994. Obecnie należy do niej ponad 5 tys. członków.
Ponad 100 z nich przyjechało w niedzielę do Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie. Spotkali się z klerykami i wychowawcami, uczestniczyli we Mszy św. pod przewodnictwem ks. dr. Dariusza Jastrzębia, rektora seminarium. Były też świąteczno-noworoczne życzenia, dzielenie się opłatkiem, obiad i wspólne kolędowanie.
- Do Rodziny należą ludzie z naszej diecezji, ale także spoza niej, a nawet z zagranicy. Zrozumieli, że człowiek, który odkrywa w sercu powołanie do kapłaństwa i wyrusza w drogę formacji, potrzebuje wsparcia. To wspieranie odbywa się w różny sposób: poprzez modlitwę, ofiarowane cierpienie, czasem też przez ofiary materialne na rzecz Seminarium - tłumaczy ks. dr Jarosław Kwiecień, prefekt, odpowiedzialny za RPSK w diecezji.
- Co byśmy bez was zrobili? - pytał rektor seminarium podczas Mszy św. - Bardzo jesteśmy wam wdzięczni za niesienie nas w sercu. Stawanie przed Panem to podstawowy warunek trwania. Tak, jak Mojżeszowi podtrzymywali ręce jego słudzy, by Izrael mógł zwyciężyć, tak samo wy podtrzymujecie nas modlitewnie, byśmy mogli tu funkcjonować - mówił.
W posłudze członków RPSK nie chodzi tylko o modlitwę o nowe powołania kapłańskie czy za kleryków już studiujących w seminarium. Ci ludzie modlą się także za kapłanów.
- Ponieważ kapłani są "na świeczniku", bardzo potrzebują modlitewnej ochrony tych, którym służą. Jak upadnie człowiek "z ludu", to nieraz nawet nikt tego nie zauważy. Jak upada kapłan, to zgorszonych jest bardzo wielu. Modlę się więc za nich codziennie - zapewnia Anna Słota z Koszalina, w RPSK od samego początku.
Więcej o RPSK na stronie internetowej Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie.