Nowy numer 15/2024 Archiwum

Nie stracić wszystkiego

Ruszyła kolejna inicjatywa związana z ideą Pomnika Dzieci Utraconych. Tym razem sprawa dotyczy tych, którzy zostali.

W Koszalińskim Centrum Edukacyjno - Formacyjnym odbyło się pierwsze spotkanie specjalnej grupy wsparcia dla osób po stracie i wszystkich zainteresowanych problemem.

Grupę tworzą zarówno rodzice, których dzieci zmarły jeszcze przed urodzeniem, jak i przedstawiciele personelu szpitalnego, Urzędu Miasta i mediów.

- To nie jest terapia, chciałbym to podkreślić. Tu chodzi o pracę z tymi ludźmi na poziomie komunikacji - mówi prowadzący grupę o. Piotr Włodyga OSB.

- Jest przewidzianych 6 spotkań i 4 tematy: "Komunikacja ze sobą", "Kontakt z drugim człowiekiem", bo problem straty dziecka dotyczy przecież męża i żony i w ogóle całej rodziny, potem "Radzę sobie w trudnych sytuacjach", czyli coś z asertywności i "Potrafię ci pomóc" - tłumaczy o. Włodyga, który jest profesjonalnym trenerem komunikacji.

Okazuje się bowiem, że rana spowodowana śmiercią dziecka jeszcze przed urodzeniem jest tak głęboka, że nawet rozmowa o sprawie nie jest łatwa.

- Czasami kobieta jest już w zaawansowanej ciąży, powyżej 20. tygodnia. Już czuje ruchy dziecka, ma wybrane imię. Taka strata to coś strasznego. Ponieważ pracuję w szpitalu, a więc tam, gdzie ta tragedia się zaczyna, jestem na pierwszej linii frontu. Więc mogę pomagać i robię to. Mogę wskazywać, gdzie te matki mogą się udać, gdzie szukać pomocy. Chcę się rozwinąć trochę w tym kierunku, dlatego tu jestem - mówi Zofia Wiśniewska, położna, uczestniczka grupy.

- W swojej pracy spotykam rodziców po stracie i czasami sama nie wiem, jak z nimi rozmawiać. Nie chciałabym, żeby mieli odczucie, że jestem tylko urzędnikiem, zamkniętym w swoich ramach. Wiem, że czasami wystarczy inne spojrzenie, kilka normalnych słów i wtedy im też jest łatwiej - mówi Katarzyna Bassel-Jazgar, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Koszalinie, również uczestniczka grupy.

- Jestem bardzo zadowolona, że przyszło tyle osób i mam nadzieję, że grupa się rozwinie - mówi Karolina Wogórka, która utraciła swe dziecko w 34 tygodniu ciąży.

- Szkoda, że jestem tu sam, jako mężczyzna. Na pewno wielu ojców, wujków, dziadków ma podobny problem, że nie mogli się pożegnać ze swoim dzieckiem. Zachęcam, żeby mężczyźni się nie wstydzili. Mężczyzna też może płakać. Trzeba o tym mówić, nie wolno tego chować w sobie - dodaje Maciej, mąż Karoliny.

- Wiele związków po stracie się rozpada. Warto przyjść razem na taką grupę, żeby nauczyć się ze sobą rozmawiać i w ten sposób może uratować małżeństwo - zachęca Monika Małocha, która przeżyła stratę dziecka w 16. tygodniu ciąży. - To jest ważne, żeby ruszyć do przodu, żeby nie zakopywać się coraz bardziej w trudnych przemyśleniach. Dużo mi daje konfrontacja z innymi ludźmi. Widzę, co oni czują i myślą i dostaję nową energię. Przestałam się zapadać - wyznaje.

Warto podkreślić, że rana powstała na skutek utraty dziecka przed urodzeniem sama się tak łatwo nie goi. Niektórzy noszą ją w sobie latami. Do pierwszej grupy wsparcia zgłosili się rodzice, których strata dotknęła stosunkowo niedawno, jak i ci, których tragedia ta spotkała przed wielu laty.

Okazuje się też, że ludzi doświadczających utraty dziecka przed urodzeniem jest całkiem sporo. - Więcej niż się wydaje - zauważa o. Piotr. - Po prostu o tym się nie mówi, jest to wciąż temat tabu - dodaje.

Ostatni pogrzeb dzieci utraconych odbył się w Koszalinie w październiku. Najbliższy zostanie odprawiony 13 kwietnia. Jak podaje Urząd Stanu Cywilnego, na dzień dzisiejszy, na kwietniowy pochówek czeka już ponad 100 ciał.

Po zakończeniu obecnego cyklu spotkań, rozpocznie się następny. Wszyscy, którzy chcieliby wziąć w nim udział, proszeni są o zgłoszenie się do p. Karoliny Wogórka pod adresem e-mailowym: karolinainterwencja@o2.pl, lub telefonicznie pod numerem: 604 414 640.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy