Kobiety, które od trzech tygodni protestowały przeciwko likwidacji publicznego zespołu szkół w Dąbkach rezygnują z głodówki, ale nie z walki w obronie placówki. W decyzji o przerwaniu strajku głodowego pomógł im głos bp. Edwarda Dajczaka.
Panie zdecydowały się na opuszczenie Urzędy Gminy, bo jak same tłumaczą są zmęczone i osłabione. Nie bez znaczenia był również list, który otrzymały dzisiaj od bp. Edwarda Dajczaka.
„Akcja wywołuje coraz większy niepokój społeczny wobec braku efektów, realnego zagrożenia zdrowia i życia protestujących oraz klimatu w relacjach z władzami Gminy Darłowo” – pisze bp Dajczak.
Biskup koszalińsko-kołobrzeski zaapelował o przerwanie głodówki i podjęcie innych form działania. Zwrócił się również do władz Gminy o podjęcie dialogu z rodzicami dzieci i pracownikami szkoły. „Tylko metoda rozmowy społecznej i poszukiwania kompromisu może pomóc w znalezieniu godnego rozwiązania tak nabrzmiałego problemu. Ufam, że wszyscy uczestnicy i adresaci sporu podejmą na nowo próbę poszukiwania rozwiązania, mimo odmiennego postrzegania tej samej sprawy” – dodaje hierarcha.
Podczas dzisiejszej sesji nadzwyczajnej radni uznali, że uchwały o likwidacji szkoły w Dąbkach zostały podjęte zgodnie z prawem. Odrzucili tym samym skargi rodziców i Związku Nauczycielstwa Polskiego. Podczas sesji został też pozytywnie rozpatrzony wniosek Stowarzyszenia Rozwoju Szkoły „Szansa” z Jeżyczek o przekazanie pod zarząd stowarzyszenia budynku i mieszczącej się w niej szkoły. 1 maja mają zostać podpisane umowy dotyczące kierowania szkołą przez stowarzyszenie. - Nie rozumiemy tego, bo do 31 sierpnia szkoły mają jeszcze status placówek publicznych, więc jak można przekazywać je stowarzyszeniu od 1 maja. Tym bardziej, że wojewoda ma jeszcze kilka dni czasu, by wypowiedzieć się w naszej sprawie - mówi Bartosz Olczykowski z komitetu protestacyjnego.
Radni nie zgodzili się również na pokrycie z budżetu gminy kosztów pobytu protestujących w Urzędzie, które – zgodnie z wyliczeniami wójta – wynoszą ponad 17 tys. zł. – Rachunek zamierzają wystawić sołtysowi Dąbek, Janowi Górskiemu, którego uznali za organizatora protestu – informuje Olczykowski.
Obrońcy szkoły publicznej w Dąbkach nie zamierzają złożyć broni. Kolejne kroki podejmą w poniedziałek. Spotkają się z wojewodą zachodniopomorskim, który do 9 maja ma czas na uchylenie uchwał likwidacyjnych. Może to zrobić, jeśli przy likwidacji placówki popełniono błędy formalne np. nieskutecznie powiadamiano o tym rodziców. Zdaniem protestujących, tak właśnie było. – Jeśli pan wojewoda nie uzna zasadności naszych skarg, pójdziemy do Sądu Administracyjnego, a nawet do Trybunału Europejskiego – zapowiada Bartosz Olczykowski.
Uczestnicy protestu chcą przedstawić również wojewodzie paszkwile, w których wójt ujawniał prywatne sprawy protestujących, ich stan majątkowy i sytuację rodzinną, upubliczniając je na ścianach i stronie internetowej Urzędu. W tej sprawie kobiety zamierzają także wejść na drogę sądową.