Procesje Bożego Ciała przeszły ulicami wszystkich parafii i wielu filii. Uczestniczyły w nich dziesiątki tysięcy ludzi.
Bp Edward Dajczak przy jednym z ołtarzy w Słupsku Mateusz Sienkiewicz Ordynariusz diecezji przewodniczył procesji Bożego Ciała w Słupsku. Kilkutysięczny tłum wiernych przeszedł kilkukilometrową trasę między czterema świątyniami w centrum Słupska.
Wierni zatrzymywali się kolejno przy kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, św. Ottona i św. Jacka. Ostatni ołtarz umiejscowiono tuż przy kościele Mariackim. To tutaj słowo Boże wygłosił bp Edward Dajczak.
Ordynariusz naszej diecezji podkreślał wyjątkowość Słupska. - Dziś idziemy w kilkukilometrowej adoracji. A niedaleko nas jest miejsce, gdzie od 1946 roku nieprzerwanie trwa czuwanie przy Najświętszym Sakramencie. Od niedawna z kaplicy sióstr klarysek można też oglądać transmisję w internecie - przypomniał.
- Wszyscy jesteśmy dziś równi, bez względu na pochodzenie czy wykonywany zawód. Tworzymy Kościół, wspólnotę. Bądźmy żywą monstrancją - apelował biskup, prosząc jednocześnie o modlitwę za mieszkańców Słupska.
Nadmorskiej procesji towarzyszyła przepiękna pogoda ks. Dawid Andryszczak W Kołobrzegu uroczystościom przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. W homilii tłumaczył m.in. okoliczności wprowadzenia w Kościele procesji Bożego Ciała.
- Ma ona swoje początki w średniowieczu. Ówczesna liturgia rzadko dawała okazję, żeby adorować Jezusa ukrytego pod postacią chleba i wina, żeby po prostu po ludzku na Niego spojrzeć - mówił biskup. - Pragnienie oglądania Chrystusa to nie tylko zmysłowe zaspokojenie ciekawości. To potrzeba ludzkiej obecności przed Tym, który mnie stworzył, który mnie zbawił, który chce mnie uświęcić. To pragnienie głębszej modlitwy - zaznaczył biskup.
- W historii Kościoła były też poważne trudności z wiarą w realną obecność Jezusa w Eucharystii. Jak to jest, że w tym kawałku chleba obecny jest sam Bóg? To pytanie pojawiało się od samego początku chrześcijaństwa. Od samego początku chrześcijanie musieli zmagać się z tą fundamentalną prawdą różniącą nas od wszystkich innych religii. Napisano na ten temat mnóstwo traktatów i książek. Ale doskonale wiemy, że dopóki człowiek nie skłoni swojego rozumu w akcie pokory, dopóki nie znajdzie w swojej duszy miejsca dla łaski Bożej, dopóty zawsze będzie z tym miał trudności. W krańcowym przypadku człowiek jest nawet w stanie tę prawdę odrzucić - mówił bp Zadarko.
Kaznodzieja wyjaśniał również powody, dla których procesje mają sens także dzisiaj. - Na pierwszym miejscu powodem jest nasza wiara, to, że jesteśmy chrześcijanami. W tym szczególnym momencie możemy tę wiarę wyrazić. Bo wiara nie może być przechowywana tylko we wnętrzu naszego serca. Ona musi być przeżywana i celebrowana i wtedy zaczyna być żywa - tłumaczył biskup. - W procesji człowiek odkrywa podstawową prawdę, że tu, na ziemi, jesteśmy pielgrzymami. Życie jest pielgrzymką przez doczesność. Procesja jest manifestacją tej właśnie prawdy - zaznaczył bp Krzysztof. - Przez wyjście na zewnątrz chcemy też dać świadectwo. Siła takiego świadectwa jest istotna wtedy, kiedy przeżywana jest w atmosferze pokory, zadumy i modlitwy. Wychodzimy na ulicę, żeby pokazać nie komuś, ale nade wszystko sobie i Bogu, jak bardzo Go miłujemy, jak bardzo jesteśmy wdzięczni, że jest ukryty pod postacią chleba i wina - mówił.
- W naszej rzeczywistości zdarza się coraz częściej, że symbole czy przedmioty religijne przez nas szanowane są kwestionowane czy wręcz bluźnierczo wyśmiewane. Brak reakcji na takie zachowania jest dla nas często zaskoczeniem, ale i wyzwaniem. Nie możemy zgodzić się na to, żeby akty profanacji, np. wobec krzyża, wobec Pisma Świętego czy Najświętszych Postaci, wobec symboli każdej religii, nie spotykały się ze zdecydowaną opozycją - podkreślił biskup.
- Procesja jest naszą pokorną odpowiedzią na te akty bluźnierstwa, szyderstwa i kpiny. Pokazujemy, że są takie symbole, które otoczone są najwyższą czcią i szacunkiem. Wychodzimy, aby te symbole pokazać sobie i światu. Chcemy oddać cześć Bogu, zostawiając na chwilę nasze domy, pracę. Mamy na to czas. Chcemy być wdzięczni Bogu za to, że wybrał taką formę obecności wśród nas - stwierdził bp Zadarko.
Współpraca: Mateusz Sienkiewicz, ks. Dawid Andryszczak