Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Śmierć, która daje początek

Odejście bliskiej osoby, choć smutne, nie musi być powodem do rozpaczy. Są takie miejsca, w których umieranie rodzi wiele dobra.

Ponad 20 rowerzystów z Polski i z Wielkiej Brytanii przejechało z Bielska-Białej aż do Gdańska, pokonując w sumie ponad 1200 km. Po drodze zatrzymywali się w miejscach, gdzie działają hospicja. Zajechali m.in. do Darłowa i Koszalina, przywożąc sprzęt, który kupili z pieniędzy gromadzonych przez cały rok swojej działalności. Mowa o Fundacji Babci Aliny, która już po raz czwarty zorganizowała rajd „Przez Polskę dla polskich hospicjów”. Fundacja działa od roku 2009, a jej początkiem stało się to, co dla wielu jest tylko końcem. – Mieszkam w okolicach Londynu już od 20 lat, ale pochodzę z Bielska-Białej. Fundację założyliśmy razem z córką po śmierci mojej mamy Aliny, która umierała w hospicjum w Bielsku-Białej – opowiada Janusz Holender. Doskonała opieka, jaką pani Alina otrzymała w hospicjum, zainspirowała jej rodzinę do wspierania tego typu placówek. Fundacja działała najpierw tylko na Wyspach, ale od dwóch lat jest zarejestrowana także w Polsce.

Pieniądze, którymi dysponuje, zbierane są m.in. wśród Polonii brytyjskiej. Dom Hospicyjno-Opiekuńczy Caritas im. bp. Czesława Domina w Darłowie otrzymał specjalne lampy, poduszki antyodleżynowe i leki o łącznej wartości ponad 4 tys. zł. Do Hospicjum im. św. Maksymiliana Kolbego w Koszalinie darczyńcy przywieźli bardzo potrzebne dwa koncentratory tlenu o wartości prawie 5 tys. zł. W Darłowie oprócz miejscowego personelu uczestników rajdu powitał też ks. dr Piotr Krakowiak, krajowy duszpasterz hospicjów. Zwrócił on uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt rajdu. – Dzięki takim akcjom coraz więcej ludzi dowiaduje się o hospicjum. Ludzie zaczynają rozumieć, że śmierć to nie jest wstydliwy temat, a umieranie jest po prostu częścią naszego życia. Hospicjum to nie dom pogrzebowy. Tu jest naprawdę wiele radości. Oczywiście są momenty trudne, kiedy ludzie chcą podsumować swoje życie i trzeba czasem razem z nimi wylać wiele łez. Ale codzienność w hospicjum jest radosna. Wolontariusze, którzy tu przychodzą, na początku mówią o tym, że chcą pomóc, chcą służyć innym, ale szybko okazuje się, że sami czerpią stąd o wiele więcej – przyznał ks. Krakowiak.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy