Pokonali blisko 2 tys. kilometrów i zdobyli Alpy. W ten sposób rowerzyści uczcili skrzatuski jubileusz.
– To jest jak ładowanie duchowych akumulatorów – mówi o spędzonych na rowerowym siodełku dwóch tygodniach. Były też miłe niespodzianki. – Szwajcaria jest rajem dla rowerzystów. Przejechaliśmy przez cały kraj świetnie oznakowanymi ścieżkami. Można tylko zazdrościć i uczyć się od Szwajcarów – przyznaje ze śmiechem ks. Tomasz. – Wyjątkowość tego czasu polega na tym, iż tu wiele otrzymuje się od Opatrzności Bożej – zauważa studentka Ania Przydatek.
A Janusz Kramyk dodaje: – Czas ciszy, modlitwy i zamyślenia nad orędziem Maryi zrobił swoje. Wracamy do domu już inni. Nie tylko pokonując kilometry, uczestnicy rowerowej pielgrzymki uczczą Rok Skrzatuski. We wrześniu podczas uroczystego odpustu w sanktuarium podarują Matce Bożej kielich i patenę. – To nasze podziękowanie za prowadzenie i opiekę podczas pielgrzymek – dodaje ks. Roda.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się