Dziennikarz, publicysta i autor wielu książek tym razem przyjechał do Piły, gdzie po raz ostatni w ramach akcji "Miasto dla Jezusa" spotkał się z młodzieżą szkolną naszej diecezji.
Początkowo spotkanie z Szymonem Hołownią miało odbyć się w auli szkolnej, jednak chętnych do posłuchania znanego dziennikarza było tak wielu, że zdecydowano o zmianie lokalizacji. Ostatecznie Szymon Hołownia z młodzieżą spotkał się w kościele pw. św. Jana Bosko. Wszystkie ławki i krzesła były zajęte.
Spotkanie rozpoczął krótką modlitwą w intencji ewangelizacji Piły i w intencji młodzieży ks. Jerzy Worek, proboszcz parafii pw. św. Jana Bosko.
Podobnie jak w Słupsku i Koszalinie tematem przewodnim spotkania z publicystą było pytanie: „Po co Kościół?”. – To nie ma być wykład uniwersytecki, ani lekcja. Chciałbym, żeby pod koniec wywiązała się między nami dyskusja – rozpoczął Hołownia.
Na wstępie znany dziennikarz wyjaśnił, że nie jest osobą, która chce młodych do bycia w Kościele przymusić. - Nie będę się z wami obchodził jak z jajkiem, bo to nie o to chodzi, żeby wokół was skakać. Jesteście dorośli i podejmujecie dorosłe decyzje. Także w sprawach wiary – dodał.
– Pierwsza rzecz, do której chciałbym was zachęcić, to żebyście spojrzeli na życie duchowe i na wiarę nie jak na coś, do czego ktoś chce was przekonać, ale jak na coś, co ma być przedmiotem waszych własnych odpowiedzialności, bo to wy za to jak żyjecie zapłacicie rachunek – mówił do młodych.
Dziennikarz starał się młodym w jasny sposób przekazać, dlaczego warto być w Kościele. - My, czasem myślimy o naszym życiu duchowym jak o zrywach powstańczych. Jak pojawia się pokusa to ruszamy do walki z nią. A to wszystko jest do bani. Duchowości nie można przeżywać od święta. To jakbyś chciał oddychać tylko w niedziele. Jeżeli nie ukierunkujemy się wcześniej na to, w którą stronę chcemy iść to z naszego życia duchowego nic nie będzie. Po to właśnie jest Kościół, żeby w sytuacjach kryzysowych pomóc nam wyjść z bagna. Bo sami za włosy się nie wyciągniemy. Sami się nie zbawimy i nie będziemy szczęśliwi – mówił Hołownia.
- Potrzebujesz Kościoła, bo sam do Nieba nie dojdziesz. Myśmy się zakałapućkali w naszym przeżywaniu chrześcijaństwa, bo kiedy wyjdziecie na ulice i zaczniecie rozmawiać z ludźmi o Kościele to opowiedzą wam o in vitro, o sporze ks. Lemańskiego z abp. Hoserem, ale nie o Chrystusie. Zapytani o Jezusa zaczną się mieszać, będą dukać i zaczerwienić się mówiąc, że to ich prywatna sprawa, bo brakuje im autentycznej relacji z Bogiem – wyjaśniał.
Nie tylko kwestią, „Po co Kościół?” zajął się znany publicysta.
- O sobie dowiadujemy się najwięcej od drugiego człowieka, bo całe chrześcijaństwo jest żywą relacją z Bogiem. Samo przestrzeganie zakazów i nakazów nie jest chrześcijaństwem, Chrześcijaństwo zaczyna się w momencie, kiedy jesteś w stanie wydukać z siebie: „Jezu ufam Tobie”, a takie zawierzenie nie jest łatwe – mówił.
W czasie ponadgodzinnego spotkania Szymon Hołownia podzielił się także ze słuchaczami przeżyciami związanymi ze swoimi podróżami, co szczególnie zainteresowało Kubę Andryszaka z Liceum Ogólnokształcącego Towarzystwa Salezjańskiego. – Z Bogiem spotykam się na co dzień, dlatego niektóre kwestie poruszane przez pana Szymona nie były dla mnie nowością. Najbardziej spodobało mi się to jak mówił o swoich doświadczeniu wiary w czasie podróży, o tym jak pomaga i czego potrzeba jego podopiecznym – wyjaśnia chłopak.
Dla Łukasza Romanowa była to okazja upewnia się, że Kościół jest potrzebny. – To drogowskaz, który jednoczy ludzi i daje nam szansę na zbawienie – mówi licealista.
Spotkanie zakończyły pytania młodzieży do dziennikarza oraz krótka modlitwa poprowadzona przez ks. Rafała Jarosiewicza ze Szkoły Nowej Ewangelizacji. Po spotkaniu młodzi mieli jeszcze okazję poprosić Szymona Hołownię o autograf i pamiątkowe zdjęcie.