Ustka ma nową atrakcję – interaktywny bunkier historii. Multimedialną ekspozycję stworzyli miejscowi pasjonaci.
– Jego główne przesłanie sprowadzało się do prostego zdania: nie wolno nam nigdy przestawać dostrzegać człowieka w drugim człowieku. Ten człowiek może być inny, mieć inne poglądy, być innej rasy i innej wiary. Lecz gdy przestaniemy widzieć w nim człowieka, stajemy się automatycznie gotowi do popełnienia zbrodni – tłumaczy Marcin Barnowski. Joanna Barnowska: – Za motto wybraliśmy sobie myśl wyrażoną w 1844 roku przez księdza Piotra Ściegiennego. Kiedyś uczono o nim w szkołach, teraz jest już trochę zapomniany, a szkoda. Ta myśl brzmi tak: „Rządy każdego narodu miliony rocznie wydają na najdoskonalsze narzędzia wojenno-mordercze, na utrzymanie wojska, na uzdolnienie go w sztuce mordowania niewinnych ludzi, co nieobliczalne szkody moralne, religijne i materialne społeczeństwu przynosi, a tysięcy nawet żałują na utrzymanie szkoły i nauczycieli, na książki naukowe, na zachęcanie i wynagradzanie wynalazków maszyn fabrycznych i rolniczych, korzyść i pożytek społeczeństwu przynoszących”.
Poniemieckie bunkry są najlepszym dowodem na trafność myśli duchownego. Kosztowały tysiące marek i aż do 2012 roku nie było z nich żadnego pożytku. – Dlatego też chcemy, aby zamiast wojnie, walce i zabijaniu służyły poznawaniu historii, wzajemnemu zrozumieniu i porozumieniu między ludźmi, których ojcowie, dziadowie i pradziadowie niegdyś musieli ze sobą walczyć – tłumaczy małżeństwo pasjonatów.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się