Rolnicy z Koszalina i okolic protestują dziś przeciwko sprzedaży gruntów rolnych inwestorom z zagranicy.
Rolnicy przyjechali traktorami i samochodami z polskimi flagami pod Delegaturę Urzędu Wojewódzkiego w Koszalinie.
- Musimy bronić polskiej ziemi. Ile ziemi, tyle ojczyzny - mówi Ryszard Wapniarski z Karlina - Nie znam drugiego kraju, który by tak masowo i po cichu przed obywatelami wyprzedawał ziemie. To jest grabież narodowa. Stanowczo się temu przeciwstawiam, dlatego tu jestem - przyznaje. - Nie raz się zdarza, że polski rolnik chce kupić ziemię i nie może. Potem przyjedzie ktoś z zagranicy, da więcej pieniędzy i ma. Najgorsze jest to, że nikt nie wie, na jakich to jest zasadach - skarży się. - My - rolnicy nie mamy dziś za co żyć. To jest nasze zadanie, żeby zapewnić ludziom zdrową żywność, a co jest dzisiaj w sklepach? Woda w wędlinach, polska żywność jest droga, wielu ciągle nie stać na nią. Dlatego uważam, że trzeba władzom mówić, że nie zgadzamy się na to. Muszą sobie uświadomić, że społeczeństwo się buntuje - przyznaje rolnik.
Na protest przyjechali także rolnicy ze Słupska. - Będziemy protestować przeciwko dyskryminacji polskich obywateli i rolników. Nie chcemy być parobkami, chcemy mieć swój kraj, swoje przedsiębiorstwa. Denerwuje mnie to, że nie wierzy się w polski potencjał. Na szczęście powoli ludzie się budzą. Trzeba protestować, brać udział w wyborach samorządowych i nie pozwalać na rozkradanie Polski. Musi się coś zmienić, bo jak nie, to może nawet poleje się krew - mówi Marek Ustowski z Główczyc
Andrzej Hendzel, który odpowiada za organizację protestu nie rozumie, dlaczego w Polsce pozwala się obcokrajowcom na kupowanie ziemi. - W krajach Unii Europejskiej nikt nie pozwala kupować ziemi komu innemu niż rolnikom, którzy są obywatelami danego kraju. Czemu my nie możemy doprowadzić do tego? Jesteśmy gorsi? - pyta. - Mamy doświadczenia wojenne, stale nas ktoś przestawiał, ale jak widać, to za mało. Na naszych terenach mieszka wielu ludzi, którzy nie czują korzeni, nie utożsamiają się z tą ziemią, bo to ludność napływowa. Dlatego też łatwo ich wywłaszczyć - mówi A. Hendzel. - Są tacy, którzy wykupili na terenie województwa zachodniopomorskiego kilkanaście tysięcy hektarów ziemi. Teoretycznie można mieć na własność 400 ha, ale ci właściciele dzielą tę własność na spółki, które tak naprawdę są fikcyjne. W ten sposób obchodzą prawo - tłumaczy. Jego zdaniem polscy rolnicy są na straconej pozycji, bo nie mają takich pieniędzy, jak ludzie z zagranicy. - Często jest tak, że rolnik przystępuje do przetargu. Daje za ziemię jakąś kwotę, przychodzi ktoś z zagranicy i daje kilkukrotnie większą bez licytacji. Polski rolnik nie ma szans - wyjaśnia.
Od 14.00 rolnicy blokują przejścia dla pieszych przy Rondzie Łupaszki. Protest potrwa do 18.00.
Ogólnopolska Akcja Protestacyjna Rolników odbywa się dziś w całej Polsce.