Koszalińska Fundacja „Zdążyć z miłością” otrzymała swojego patrona. W tworzeniu mieszkań chronionych dla matek z dziećmi, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej będzie ją wspierać św. Urszula Ledóchowska.
Fundacja to dzieło kobiet dla kobiet. Tworzą ją panie, które z potrzeby serca chcą nieść pomoc, ale - jak dodają - mądrą.
- Chodzi też nie tylko o zorganizowanie tego azylu. Wprawdzie żadna z nas nie ma recepty na szczęście i udane życie, ale możemy dzielić się swoimi doświadczeniami i doradzić. Jesteśmy kobietami różnych profesji i zawodów. Możemy doradzać w różnych kwestiach: zawodowych, opieki nad dzieckiem, porad psychologicznych - wyjaśnia Justyna Śmidecka, wiceprezes fundacji. Jako koordynator projektu Szlachetna Paczka, wie, jak duże znaczenia ma to, by nie tylko dawać, ale swoją pomocą przede wszystkim mobilizować.
- To ma być mądra pomoc, czyli taka, która zmobilizuje te kobiety do działania, do stanięcia na własnych nogach - mówi.
- Chcemy uruchomić stronę fundacji, na której, oprócz przydatnych informacji, kobiety będą mogły też zadawać pytania, na które w miarę możliwości będziemy starały się odpowiadać i podpowiadać. Mamy też prawnika, który zgodził się non profit z nami współpracować - dodaje.
Siostra Magdalena Kozłowska, kierowniczka Domu Samotnej Matki, nie ma wątpliwości, że potrzeby są duże.
- Kobiety, trafiając do nas wiedzą, że mogą być w domu przez rok. Ale w wielu przypadkach ich zaległości życiowe są tak duże, że to za krótki okres czasu, żeby je nadrobić. I w pewnym momencie stają przed perspektywą, że czas się kończy i co dalej. Wiedząc, że jednak może się znaleźć jakieś mieszkanie, że ta pomoc będzie trwała - to jest dla nich wielka nadzieja - przyznaje.
Jak dodaje sytuacja samotnych matek jest niezwykle trudna. - W dodatku takich, które często są bardzo młode, nie mają wykształcenia i nie mogą liczyć na wsparcie rodziny. Gdyby nie pomoc innych ludzi, nie miałyby szans. Ale są takie, którym się to udaje - zauważa s. Magdalena.
Tak, jak udało się Urszuli Piątkowskiej, która - jak wyjaśnia prezes fundacji - była główną inspiracją do podjęcia się projektu.
- Jestem i wzruszona, i dumna, że w jakiś sposób mogłam się przyczynić do powstania tak ważnej rzeczy. No i myślę, że to wszystko miało jakiś sens - mówi pani Ula, była podopieczna Domu Samotnej Matki.
- To zawsze będzie ważne dla mnie miejsce, bo otrzymałam tam wielkie wsparcie. Mam stałą pracę, za miesiąc wprowadzam się do własnego mieszkania. Pomagają mi w remoncie ludzie z pracy. Cały czas doświadczam mnóstwa pomocy. Można stanąć na nogach, ale trzeba tego bardzo chcieć. Własne chcenie to podstawa, potem mądre wykorzystanie oferowanej pomocy - mówi kobieta.