Prawie 1600 osób wzięło udział w Diecezjalnej Pielgrzymce Żywego Różańca do Skrzatusza.
Do sanktuarium w Skrzatuszu przyjechali członkowie róż różańcowych z całej diecezji. Tegorocznym patronem pielgrzymki był św. Jan Paweł II. Punktem kulminacyjnym była Msza św., której przewodniczył bp Edward Dajczak.
- Św. Jan Paweł II mówił krótko i konkretnie: „Totus tuus, Maryjo”. Musimy próbować dziś za nim te słowa powtórzyć - mówił biskup w homilii. - Papież powtarzał też, że w modlitwie różańcowej zanurzamy się w Jezusie przez ręce Maryi. Zanurzamy się w historii zbawienia, w którą nas, każdego z osobna, wciąga Bóg. Nasz udział w tym dziele będzie możliwy, jeśli uświadomimy sobie, że dla każdego z nas z osobna Chrystus się narodził, umarł i zmartwychwstał. Jego odkupienie jest skierowane do każdego indywidualnie, nie do wszystkich razem - przypomniał.
Biskup prosił też o modlitwę w intencji diecezji i osób, które modlą się w skrzatuskim sanktuarium, i zachęcał, by ciągle powierzać wszystkie trudne sprawy Maryi. - Cierpiąca Matka, trzymająca w rękach swego Syna, też w Piecie skrzatuskiej, pokazuje to, co przeżywa wielu ludzi na ziemi. To łzy, milczenie, ból, ale też nadzieja wbrew nadziei. Zaczęliśmy Matkę Bożą Skrzatuską nazywać Matką Miłości Zranionej i Matką Nadziei. Módlcie się tak do Niej, ponieważ bardzo wielu ludzi ma poranione serca, właśnie z powodu braku miłości - mówił bp Dajczak. - Tu, w tym miejscu, trzeba oddawać Maryi serca dotknięte bólem, obciążone trudnościami życiowymi, brakiem dogodnych warunków materialnych czy brakiem miłości w domu. To wszystko musi się tu znaleźć.
- Zanosicie do Maryi wszystkie problemy, które spotykacie w swoich parafiach, i dzień po dniu się modlicie, dlatego muszą przyjść tego owoce. Przez was spływa na Kościół strumień łaski. Proszę was, módlcie się, bo Różaniec to modlitwa, która dźwiga Kościół - dodał.
- Przez was spływa na Kościół strumień łaski - mówił bp Dajczak Justyna Steranka /GN Zenona Włodarczyk jest w Żywym Różańcu od 14 lat. - Byłam kiedyś w bardzo trudnej sytuacji i powiedziałam: „Matko Boża, ja będę się całe życie modlić Różańcem, a Ty rozwiąż tę sprawę”. Tak się stało. Wtedy wstąpiłam do wspólnoty - wspomina. - Ta modlitwa umacnia człowieka, nie wyobrażam sobie życia bez niej.
- Moje spotkanie z Różańcem zaczęło się, gdy byłam dzieckiem. Moi rodzice odmawiali go i zawsze mnie do niego ciągnęło. Później było mniej tej modlitwy, bo czasem człowiek szuka drogi, zdarza mu się zabłądzić, ale zawsze gdzieś ten Różaniec ze mną był. Potem, gdy założyłam rodzinę, ta modlitwa była i ciągle jest na porządku dziennym. Bardzo się modliłam za dzieci, teraz modlę się za wnuki - mówi Kazimiera Wróblewska.
Ma jednak świadomość, że należenie do Żywego Różańca to coś więcej niż modlitwa za swoich bliskich. - Pan Bóg nam stawia na drodze wielu ludzi, którzy potrzebują modlitwy. To kapłani, siostry zakonne, każdy człowiek spotkany na ulicy. My nie wiemy, co w nim jest, a takiemu człowiekowi modlitwa i dobre słowo może otworzyć oczy i serce na miłość Boga i drugiego człowieka - przyznaje. - Modlitwa daje dużo siły i mobilizacji do życia. Najbardziej w trudnych chwilach, kiedy ma się gorszy dzień, ten Różaniec w rękach zawsze podnosi. Wtedy człowiek sobie uświadamia, że bez Boga sobie w życiu nie poradzi - mówi.
Była to druga już Diecezjalna Pielgrzymka Żywego Różańca do Skrzatusza. W całej diecezji do wspólnoty należy ok. 8 tys. osób.