Podczas Marszu dla Życia i Rodziny będzie można wziąć udział w akcji „Stop pedofilii”.
Akcja ma na celu zebranie podpisów i wprowadzenie dodatkowego paragrafu do kodeksu karnego, który uniemożliwiłby seksualizację, a tym samym deprawację dzieci i młodzieży w ramach edukacji seksualnej w szkołach. Zgodnie z nim karalne miałoby być propagowanie, pochwalanie podejmowania przez dzieci i młodzież zachowań seksualnych, jak również dostarczanie im środków to ułatwiających.
- W tej chwili mamy edukację seksualną typu A, czyli przygotowanie do życia w rodzinie, do pełnienia ról ojca i matki oraz wzięcia odpowiedzialności za życie. Jest to też wiedza o seksualności człowieka, ale ona nie jest zasadnicza w tym przedmiocie. Środowiska LGBTQ (to m.in. homoseksualiści) usiłują wprowadzić edukację seksualną B. Jest to instruktaż dotyczący seksu, czyli jak w tzw. bezpieczny sposób nabywać doświadczeń seksualnych, żeby nie groziło to ciążą - mówi s. Magdalena Kozłowska, kierowniczka Domu Samotnej Matki w Koszalinie i koordynatorka akcji „Stop pedofilii” w naszej diecezji.
Projekt ten ma być wprowadzony dla dzieci już od przedszkola. Ma się to odbywać według standardów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Proponuje się dzieciom w wieku przedszkolnym, szkolnym i młodzieży m.in. masturbację, a także wiedzę na temat stosowania antykoncepcji.
Więcej o wytycznych WHO s. Magdalena Kozłowska:
s. Magdalena Kozłowska Justyna Steranka /GN
Taka edukacja rozbudza seksualnie dzieci. - Normalnie, do okresu dojrzewania, nie mają one naturalnego zainteresowania sprawami seksu, bo nie maja takich potrzeb. Przy tego typu edukacji te potrzeby są sztucznie rozbudzane - dodaje s. M. Kozłowska.
Akcja nosi nazwę „Stop pedofilii”, gdyż ewentualne wprowadzenie takiej edukacji seksualnej do szkół będzie miało poważne konsekwencje. - Chodzi o to, żeby nie dopuścić do tego, aby dzieci stały się łatwym łupem pedofilów. Jeśli w przedszkolach dzieci uczą się rozbierania lalek, które maja narządy płciowe i same tego rozbierania dokonują, to niszczy się w nich poczucie intymności i wstydu. Wtedy dziecko łatwiej rozbierze się też przed pedofilem. Dodatkowo, przy tego typu zajęciach dzieci są sztucznie rozbudzane. Normalnie, do okresu dojrzewania, nie mają one takich potrzeb. Z tego wynika potem wiele problemów. Poza tym ta edukacja powoduje zachwianie tożsamości. Dziecko nie wie, czy jest chłopcem, czy dziewczynką i kim będzie w przyszłości - tłumaczy.
Edukatorzy seksualni uważają, że trzeba przełamać wstyd, jaki mają dzieci i młodzież. - Pozbawiają je tym samym tej naturalnej ochrony, jaką jest wstyd. Ktoś, kto nie ma tej bariery, jest podatny na wszelkiego rodzaju wykorzystanie i manipulacje. Poza tym dzieci, które tak są ukształtowane, będą w przyszłości niezdolne do założenia normalnej rodziny. Wczesne doświadczenia seksualne powodują, że człowiek ma zachwianą tożsamość płciową i nie potrafi wziąć odpowiedzialności za drugiego człowieka - dodaje s. Magdalena.
O szkodliwości edukacji seksualnej jest też przekonana Monika Małocha, psycholog Miejskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. - Dużym problemem dla psychologów i pedagogów staje się odróżnienie dziecka wyedukowanego w ten sposób od wykorzystanego. Dziecko edukowane według tych standardów będzie miało wszelkie objawy dziecka molestowanego. Tego typu program ukierunkowuje je na dorosłą seksualność, bez poszanowania jego naturalnych etapów rozwoju i ograniczeń. Zakłada pewną indoktrynację, każe patrzeć na dzieci dorosłym sposobem postrzegania seksualności - wyjaśnia.
Więcej o konsekwencjach takiej edukacji seksualnej Monika Małocha:
Monika Małocha, psycholog Justyna Steranka /GN
Podpisy będzie można składać 1 czerwca podczas pikniku w amfiteatrze na zakończenie koszalińskiego Marszu dla Życia i Rodziny. Listy zostały też rozesłane do proboszczów wszystkich parafii diecezji. Potrzebne jest 100 tys. podpisów, które będą zbierane do końca czerwca.