Burzliwe i dramatyczne wydarzenia z początku 1945 r., walki o miasto, wpędzenia zamieszkującej go ludności niemieckiej oraz przywiezienie nowych mieszkańców – wszystko to można było obejrzeć dzisiaj w Białym Borze.
Obchody Narodowego Święta Niepodległości uczczono tutaj historyczną inscenizacją.
Widowisko przygotowano z dużym rozmachem. Opowieść o tragedii wypędzonej niemieckiej ludności cywilnej, która mieszkała w Białym Borze przed wojną, oraz o niepewnej przyszłości przywiezionych tutaj nowych mieszkańców, także tych, którzy wysiedleni z w ramach Akcji Wisła musieli znaleźć nowy dom na tzw. Ziemiach Odzyskanych, potęgował huk wystrzałów z dział, serie z karabinów i zasnuwające wszystko dymy pożarów.
Niewielkie miasteczko leżące na drodze umocnień Wału Pomorskiego było scenerią krwawych walk i dramatycznych wydarzeń. W wyniku walk zostało zniszczone niemal w 80 procentach.
- W 1918 r. na tym terenie nie było Polski, nie było wiec odzyskiwania niepodległości. Ale chcieliśmy z okazji święta zaprosić mieszkańców Białego Boru do odkrywania historii miasta z całą jego bolesną przeszłością. Ci, którzy tu mieszkali przed 1945 r. zostali wypędzeni bądź sami uciekli, a na ich miejsce przyjechali inni, także nie dobrowolnie. Potrzeba było kilku pokoleń, żeby zbudować tu prawdziwy dom. Święto niepodległości to także święto naszej tożsamości. Dobrze znać przeszłość miejsca, w którym się mieszka, nawet jeśli ta przeszłość nie była od początku nasza, polska - mówi Arnold Kozłowski ze Stowarzyszenia Historycznego Erika, reżyser widowiska. Choć dzisiaj mieszka w Poznaniu, sam pochodzi z okolic Wałcza, więc doskonale zna pogmatwaną, niekiedy wstrząsającą, historię budowania polskości na tych terenach.
- To było naprawdę wstrząsające doświadczenie, bo co innego czytać o tym w książkach, a co innego poczuć niemal na własnej skórze, jak to mogło się odbywać - chwali pomysł na takie uczczenie święta jedna z mieszkanek Białego Boru, która widowisko oglądała razem z dziećmi. Przedstawienie podobało jej się tym bardziej, że mogła w nim oglądać swoich sąsiadów. W inscenizacji, obok członków grup rekonstrukcyjnych, wystąpili bowiem sami białoborzanie.
- Ogromne przeżycie i udzielające się wielkie emocje. To była niezła zabawa i przygoda, ale także dotknięcie z bardzo bliska kawałka historii. My tę historię znamy wyłącznie z odległych wspomnień, a tu mieliśmy okazję poczuć, że jesteśmy jej częścią – dzieli się wrażeniami Joanna Karniewicz, która w inscenizacji wystąpiła razem z córką Olą i synem Hubertem.
Inscenizację poprzedziły Msza św. w intencji ojczyzn,y sprawowana w białoborskim kościele Mariackim, oraz uroczystości patriotyczne pod Pomnikiem 630-lecia Białego Boru. Każdy, kto wziął w nich udział, otrzymał biało-czerwony kotylion, przygotowany przez uczniów szkół z Białego Boru, Sępolna Wielkiego i Drzonowa.
Był także koncert Zespołu Camerata Vladyslavia, który przygotował oprawę muzyczną wydarzenia, zapraszając do wysłuchania m.in. utworów Fryderyka Chopina, Stanisława Moniuszki, wielkich przebojów lat 20. i 30. ubiegłego wieku oraz pieśni patriotycznych.