Dzięki pierwszemu krążkowi polecieli do Rzymu. Teraz chcą wyposażyć swój kościół w nowy sprzęt nagłaśniający. Uda się, bo z Panem Bogiem spełniają się ich wszystkie marzenia. Nawet takie o nagrywaniu profesjonalnych płyt.
Wszystkie ławki w kościele św. brata Alberta zajęte, a przy drzwiach wielka sterta słodyczy – biletów wstępu. Na chwilę przygasają światła i zaczyna się koncert promujący najnowszą produkcję oazową. Kolędy niby wszyscy znają, a nadziwić się nie mogą, jakby słyszeli je po raz pierwszy. – Wszystko zaczęło się 5 lat temu od ks. Dariusza Wypycha, który stworzył podwaliny tutejszej oazy. Po roku pojechał na studia do Rzymu, a ja miałem szczęście przejąć po nim to, co zbudował. Okazało się, że w oazie jest wiele ukrytych talentów, i tak rozpoczęła się przygoda ze śpiewaniem. Przerosła ona nasze najskrytsze marzenia, kiedy poznaliśmy pana Arka Makowskiego, mieszkańca Bornego Sulinowa, który ma tutaj swoje studio nagrań. Ponieważ ma wykształcenie muzyczne, wiedział, jak zabrać się do rzeczy, żeby popracować z dziewczynami nad warsztatem wokalnym – wspomina ks. Sebastian Przybyła, moderator borneńskich oazowiczów. – Nie bardzo wierzyłyśmy, że cokolwiek z tego wyjdzie. Nad tamtą płytą pracowaliśmy tylko przez weekend. Kiedy usłyszałyśmy efekt, same nie mogłyśmy uwierzyć. Wystarczył jeden człowiek, który w nas uwierzył i zobaczył w nas potencjał. To Arkowi zawdzięczamy to, że się odważyłyśmy zabrać do pracy. Reszta to zasługa Ducha Świętego! – przyznaje Emilia Fabisiak.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.