Odmienne kalendarze, prosfora zamiast opłatka, ale ta sama radość z przyjścia na świat Bożego Syna. Dla rozpoczynających świętowanie grekokatolików - podobnie, jak w ubiegłym roku - w cieniu dramatycznych wydarzeń na Ukrainie.
Dla naszych sąsiadów grekokatolików 6 stycznia to Swiaty Weczer, czyli Wigilia. Obchodzą ją zgodnie z obowiązującym dla obrządków wschodnich kalendarzem juliańskim - 13 dni po wiernych Kościoła rzymskokatolickiego.
Trzydniowe świętowanie Bożego Narodzenia otworzyła dzisiaj Powieczeria, odprawiane późnym wieczorem nabożeństwo o narodzinach Chrystusa połączone ze śpiewem pieśni z Pisma Świętego. Wcześniej jednak rodziny zasiadły do wigilijnej wieczerzy złożonej oczywiście z 12 potraw, wśród których królowała tradycyjna kutia, zrobiona m.in. z pszenicy (symbol rodzącego się życia), miodu (symbol wiecznego szczęścia), maku, orzechów i bakalii. Posiłek rozpoczyna się od modlitwy i odśpiewania hymnu Troparionu, sławiącego narodzenie Chrystusa. Następnie odczytywany jest fragment Pisma Świętego. Potem wszyscy składają sobie życzenia, nie ma jednak opłatka, lecz prosfora - pszenny chleb.
Jak zauważa ks. mitrat Bogdan Hałuszka, proboszcz koszalińskiej wspólnoty greckokatolickiej, część jego parafian świętuje podwójnie. - Rzeczywiście, niektórzy ze względu na mieszane małżeństwa, obchodzą święta Bożego Narodzenia dwa razy - zgodnie z kalendarzem juliańskim i gregoriańskim. To podwójna radość i podwójne życzenia.
Koszalińska wspólnota greckokatolicka liczy ok. 650 wiernych. - Chociaż w Koszalinie, jak sądzę, żyje znacznie więcej osób pochodzenia ukraińskiego. Wiele z nich się zasymilowało, odeszło od tradycji i od swoich korzeni. Jest sporo młodych osób, które chcą do nich powracać, ale znacznie więcej wyjeżdża za granicę za chlebem, a tam mają za daleko zarówno do cerkwi, jak i do kościoła - mówi ks. Hałuszka.
Grekokatolicy na Pomorze Zachodnie trafili w ramach masowych przesiedleń tzw. Akcji Wisła. Na terenie wchodzącym w skład rzymskokatolickiej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej funkcjonują dwa dekanaty greckokatolickiej eparchii wrocławsko-gdańskiej - koszaliński, do którego należą parafie w Koszalinie, Sławnie, Kołobrzegu, Białogardzie, Świdwinie, Wałczu i Szczecinku, oraz słupski, w skład którego wchodzą parafie w Słupsku, Białym Borze, Miastku, Bobolicach i w Barcinie.
Przed nimi trzydniowe świętowanie. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia Kościół greckokatolicki świętuje narodzenie Jezusa Chrystusa, w drugim czci Świętą Rodzinę, a w trzecim obchodzi wspomnienie pierwszego męczennika i diakona - św. Szczepana. W świątyniach wystawiana jest w tych dniach specjalna ikona przedstawiająca narodzenie Chrystusa. W centrum, na tle groty, spoczywa Matka Boża, obok której, w żłóbku przypominającym ołtarz, leży Dzieciątko. Jest Ono ściśle obwiązane opaskami, tak, że przypomina zmarłego w grobie - jest to symbol misji, jaką ma do spełnienia na świecie. Ciemność groty narodzin symbolizuje możliwość odrodzenia, bo w ciemności zajaśniała światłość. Nad grotą usytuowana jest gwiazda, rzucająca światło na Maryję i Jej Syna - symbol łaski zesłanej w Jezusie przez Boga ludziom.
W tym roku - podobnie, jak w ubiegłym - dla licznie zamieszkującej naszą diecezję diaspory ukraińskiej skupionej w Kościele greckokatolickim świąteczną radość przyćmiewają wydarzenia, które rozgrywają się na Ukrainie. - Dzisiaj, rozpoczynając świętowanie, chyba jeszcze mocniej wędrujemy tam naszymi myślami i modlitwami. Życzymy sobie wzajemnie zdrowia, radości, ale także spokojnego nieba nad Ukrainą. Takie życzenia pojawiają się niemal w każdej rozmowie czy świątecznym esemesie. Chociaż jesteśmy daleko, staramy się być bardzo blisko z tymi rodzinami, w których zabrakło dzisiaj przy wigilijnym stole ojców, synów, braci. Posyłamy im nie tylko naszą pomoc materialną, ale przede wszystkim naszą modlitwę - mówi s. Melania Kuzio z koszalińskiego Zgromadzenia Służebnic Niepokalanej Najświętszej Panny Maryi. - Duchowo jesteśmy z naszymi z braćmi i siostrami, którzy walczą o niepodległość, którzy cierpią z powodu wojny i borykają się z wielkimi trudnościami. Siadając dzisiaj do wigilii, mieliśmy świadomość, że tradycyjne, puste miejsce przy stole jest bardzo mocnym symbolem - dodaje ks. Hałuszka.