Różnią się charyzmatami, a nawet obrządkiem, na co dzień pracują przy różnych zadaniach, ale jednoczy je modlitwa oraz posługa Bogu i ludziom. Siostry ze zgromadzeń, które pracują w Koszalinie spotkały się na Górze Chełmskiej.
Szensztackie sanktuarium po raz pierwszy gościło tyle sióstr z różnych wspólnot życia konsekrowanego.
- Jestem piąty rok w Koszalinie i nie raz obiecywałyśmy sobie z siostrami, że się spotkamy, porozmawiamy i… najczęściej zwyczajnie brakuje czasu. A to ważne, żebyśmy poczuły, że nie tylko jesteśmy osobami pracującymi w Kościele, służącymi jego dobru, ale także tymi, które zostały obdarowane czymś wyjątkowym i możemy się tym dzielić także między sobą - mówi s. Paulina Kopacz, przełożona sióstr szensztackich na Górze Chełmskiej.
Najpierw była modlitwa przed Najświętszym Sakramentem w intencji powołań oraz jedności chrześcijan, później wspólne śpiewanie kolęd.
Oprócz tradycyjnych polskich pastorałek, dzięki pochodzącym z Filipin Siostrom Szpitalnym Miłosierdzia zabrzmiały także kolędy w językach angielskim i włoskim.
Ze swoimi kolędami do sanktuarium przybyły także Siostry Służebnice Najświętszej Maryi Panny, które pracują w parafii greckokatolickiej.
- Przyjęłyśmy to zaproszenie z wielkim entuzjazmem, tym bardziej, że nas sióstr posługujących w Kościele greckokatolickim nie ma w okolicy zbyt wiele. A to ważne, żeby się spotykać, modlić razem i wymieniać tym, co mamy najcenniejszego. To wspólne śpiewanie, w którym oprócz tradycyjnych polskich kolędwybrzmiały kolędy po angielsku i po włosku oraz nasze, ukraińskie, pokazało, jak pięknie różnorodna może być jedność: w jednym ogrodzie tyle pięknych, różnych kwiatów - nie kryje zadowolenia s. Melania Kuzio.
Kolędowanie zakończyło spotkanie przy stole w gościnnym domu kustoszek sanktuarium. - Bardzo bym chciała, żeby stało się to tradycją sanktuarium i tego domu - mówił s. Paulina Kopacz.