Stając przed Bogiem chcą rozmawiać o męskich sprawach i to po męsku. Po raz pierwszy w nowym roku na Górze Polanowskiej zameldowali się panowie na swoim comiesięcznym spotkaniu tylko dla mężczyzn.
We franciszkańskiej pustelni około czterdziestu mężczyzn uczestniczyło we Mszy św. i słuchało katechezy.
- Mężczyźni muszą się poczuć potrzebni w Kościele, mieć swoje zadania, a nie tylko uczestniczyć w nabożeństwach, nierzadko bardzo sentymentalnych. Mężczyzna jak kocha, to działa, więc trzeba mu pokazać, że dla Pana Boga powinien ponosić konkretny trud i wysiłek. Bo to wojownik i z trudem przychodzi mu uklęknąć. On staje przed Panem Bogiem, więc w tym duchu powinna iść formacja - wyjaśnia o. Janusz Jędryszek, gospodarz na Świętej Górze Polanowskiej.
Męskie czwartki w pustelni odbywają się od roku. Zainicjowali je sami panowie, szukający dla siebie miejsca w Kościele.
- Mężczyźni potrzebują nieco innego duszpasterstwa. Potrzebują konkretów, mocnych, męskich przekazów i świadectw, bywa, że i mocnych słów, które postawią ich do pionu – zauważa Marcin Piotrowski, inicjator przedsięwzięcia.
Takimi właśnie słowami posługiwał się Jacek Damięcki z gdyńskiej Koinonii Jan Chrzciciel, który wygłosił dla panów katechezę.
- My potrzebujemy w życiu jasnych, prostych komunikatów, a nie najpiękniejszych nawet słów. Na nich opierają się nasze relacje, więc dlaczego miałoby być inaczej w relacji z Panem Bogiem? - mówi. Przyznaje też, że mężczyznom nieco trudniej nić kobietom „zginają się kolana”.
Klękanie kojarzy się często mężczyznom z byciem mięczakiem. Traci w swoich oczach. Długo trwa, zanim dojrzeje do tego, że to wszystko, za co czuje się odpowiedzialny, tak naprawdę spoczywa w rękach Boga, a nie w jego. Bywa, że musi najpierw osiągnąć krytyczny punkt, w którym staje się już zupełnie bezradny, trafia na mur, a nawet - bywa - sięga dna. Dopiero wtedy wywiesza biała flagę, kapituluje i pozwala Bogu działać - potwierdza Krzysztof Stańczyk ze Sławna, który dzielił się świadectwem swojego nawrócenia.
- Prawdziwy mężczyzna to nie ten, który podbija serca wielu kobiet, ale ten, który, mimo różnych przeciwności, dochowuje wierności małżeństwu i Bogu. Niczego nie traci ani na swojej męskości, ani na autorytecie ten, kto potrafi powiedzieć: Jezus jest moim Panem. Przeciwnie. Mam przykład tego w swojej rodzinie. Kiedy mój zięć się nawrócił i złożył takie wyznanie, widać było, jak bardzo zyskał w oczach żony i dzieci - dodaje.
Pierwsze w nowym roku spotkanie w męskim gronie było także okazją do świętowania i składania życzeń o. Januszowi, który obchodził w tym dniu urodziny. Panowie obdarowali pustelnika kleką - kijem, za pomocą którego zgodnie z kaszubską tradycją sołtys ogłasza informacje i zarządzenia.
Męskie spotkania na Górze Polanowskiej odbywają się w każdy ostatni czwartek miesiąca. Kolejne spotkanie odbędzie się 26 lutego. Rozpoczyna je Msza św. z katechezą dla mężczyzn o godz. 18. Później panowie spotykają się na herbacie w gościnnych progach pustelni.
Jak zapowiada o. Janusz, w lutym także po raz pierwszy na Świętej Górze spotkają się panie. Na razie w ramach eksperymentu i na wyraźne życzenie pań, które także chciałyby spotkań wyłącznie dla siebie.
- Odżegnywałem się od tego pomysłu, bo z kobietami zawsze są problemy - żartuje o. Janusz. - Zresztą kobiety w Kościele są obecne i aktywne, a mnie zależało bardziej na przyciągnięciu tej mniejszości, którą stanowią mężczyźni. Ale panie co jakiś czas domagały się takich katechez stanowych, więc wyraźnie jest taka potrzeba. Długo nie miałem pomysłu na takie spotkania z paniami, ale Jacek dzisiaj powiedział, że dobrze byłoby zrobić podobne spotkanie z kobietami, żeby… swoim ewangelizowaniem nie zrobiły ze swoich mężów ateistów - dodaje ze śmiechem.
Pierwsze spotkanie dla kobiet zaplanowano na piątek 27 lutego.