76 osób uczestniczyło w Balu Charytatywnym parafii katedralnej w Hotelu Gromada w Koszalinie.
To już trzeci karnawałowy bal charytatywny, zorganizowany przez Akcje Katolicką parafii katedralnej. Przybyłych gości powitał proboszcz ks. Antoni Tofil.
- Katedralny bal charytatywny obok festynu, półkolonii dla dzieci, zbiórki na chore dzieci, wpisuje się w działalność parafii integrującą wiernych – powiedział. - Potrzeby finansowe parafii to nie tylko cele remontowe, ale przede wszystkim żywi ludzie. Chcemy przeznaczyć zebrane fundusze właśnie na nich, zwłaszcza dzieci i młodzież, zgromadzone w parafialnych grupach duszpasterskich.
- Fundusze zebrane podczas balu przeznaczamy na działalność grup parafialnych: scholę, oazę, ministrantów, Akcję Katolicką oraz różnorakie akcje parafialne: wakacje dla dzieci, organizację spotkania integracyjnego 11 listopada i pomoc chorym dzieciom - powiedział Marek Plust, prezes katedralnego oddziału AK.
Bal był skierowany nie tylko do parafian. - Do koszalinian dotarło 5 tys. ulotek, w każdej parafii było ogłoszone nasze zaproszenie. Zaprosiliśmy także przedstawicieli władz samorządowych, parlamentarzystów. Wielu z nich odpowiedziało pozytywnie i dotarło na bal, inni wspomogli nas przekazując fanty na loterię.
Wodzirejem zabawy była aktorka Magdalena Muszyńska. Przez całą noc prowadziła konkursy, licytacje, turniej tańca, taniec z gwiazdami. Licytowano biżuterię, dzieła sztuki, dobre trunki, piłkę z podpisami koszalińskich szczypiornistek oraz czekolady – te podczas tradycyjnego „walczyka czekoladkowego”.
Dużym zainteresowaniem cieszyły się fanty nie będące przedmiotami: kolacje (m.in. z proboszczem) i niespodzianki ukryte w kopertach.
- Widzę wiele osób, które są już stałymi bywalcami naszego balu - powiedziała aktorka, a zarazem parafianka katedry. - Ale jest także trochę nowych twarzy. Chcemy na te kilka godzin dobrej zabawy poznać się, stworzyć wspólnotę, dlatego wybrałam na tę noc zabawy integracyjne. Mniej liczy się para, bardziej wspólne zabawy. To jest dobre także dlatego, że nie wszyscy przybyli na bal w parach: są osoby samotne, siostry zakonne, księża.
Podobnego zdania jest Aniela Heruday. Na bal przyszła z mężem, ale cieszy się, że z oferty skorzystała także jej znajoma, będąca osobą samotną. - Nikt nie zostanie sam przy stoliku, każdy może przyjść i znajdzie się w gronie rówieśników, bo przekrój wiekowy jest tutaj duży.
- Skoro to jest bal parafialny - dodaje jej córka Aleksandra - to jest to świetne miejsce, żeby się poznać, zintegrować. Zawsze rozpozna się jakąś twarz znaną z kościoła, chociażby księży, siostry zakonne; więc można podejść porozmawiać, przysiąść się. Wtedy ustępują obawy, że będzie się osamotnionym.
Pani Aniela już w zeszłym roku słyszała o katedralnym balu karnawałowym dobre opinie, ale ponieważ razem z mężem są domatorami, nie brała tej propozycji pod uwagę. - Dopiero gdy zaprosiła mnie osobiście moja szefowa, pomyślałam, że to jest dobra propozycja dla mnie i mojego męża - powiedziała. - Co więcej, namówiłam też córkę i zięcia.
Pani Aleksandra i jej mąż Piotr mieli inne plany na ten wieczór, ale je zmienili. – Pomyśleliśmy, że to dobra okazja, by pobyć razem w bardziej uroczysty sposób. Na co dzień jest na to niewiele czasu - powiedział P. Romysz.